Wszystko zaczęło się od tego osobliwego filmu „Lisbon story”. Ciężko mi nawet umiejscowić w czasie pierwszy (i ostatni) raz, kiedy go obejrzałam- było to dość dawno temu. W czasach, kiedy nie wszystko było jeszcze tak łatwo dostępne w sieci, mieliśmy z rodzicami i siostrą pokaźną kolekcję filmów na DVD w małych kopertkach, dodawanych najczęściej jako prezent do przeróżnych czasopism i magazynów. Podczas wolnego od szkoły, z górą kwaśnych żelek i lodów, oglądałyśmy z siostrą po kolei każdy film. Uczucie zadowolenia z obejrzanych propozycji była wprost proporcjonalna do ich różnorodności i przypadkowości. I tak jak do dziś wspominam z zachwytem „Blow”, czy „Hrabiego Monte Christo”, tak również do dziś wspominam ten losowy film, który w tamtym okresie wydał mi się nudny, dziwny i trudny do przebrnięcia, a który pomimo tego zdołał zarazić mnie Portugalią.
Czy ciągnęło Cię kiedyś szczególnie do jakiegoś kraju? A może interesujesz się jakąś konkretną kulturą? Japonia? USA? Tajlandia? Jemen? Podczas, gdy mnie interesuje właściwie każda najmniejsza ciekawostka z dowolnego zakamarka świata, po „Lisbon story” czułam, że Portugalia jest dla mnie. Urzekły mnie przedstawione w filmie portugalskie budynki, wąziutkie uliczki, tramwaje, kolory, a przede wszystkim: piękna muzyka fado. Wyraźnie widzę siebie jadącą tramwajem, w zwiewnej sukience i z czerwonym kwiatem za uchem, rozglądającą się wokół i wchłaniającą rytm miasta. Byłam całkiem blisko spełnienia tej wizji w tym roku…
Kiepsko mi idzie planowanie. Należę do tych osób, które raczej chwycą bez namysłu chwilę, niż odpowiedzą mądrze i rzeczowo na pytanie: Gdzie widzisz siebie za 10 lat? Niby wakacje nie wymagają szczególnego planowania, ale na tyle dobrze było mi w moim wirze życia, że nie szukałam żadnych dodatkowych atrakcji. W końcu jednak ziarenko tęsknoty za Portugalią zaczęło kiełkować i pojawiła się decyzja: lecę i nic mnie nie powstrzyma. Miałam się udać do stolicy, Lizbony, i zrobić sobie wycieczkę do Coimbry, średniowiecznego miasta pełnego studentów noszących uniwersyteckie czarne peleryny. Mama i siostra miały lecieć na wakacje z moim synkiem, ratując go tym sposobem przed nudnym dla niego wędrowaniem po zamkach, kościołach i muzeach, a mi i mojej najlepszej przyjaciółce dając tym samym swobodę zwiedzania.
I wtedy dowiedziałam się, że będę podwójną ciocią. Jednego z siostrzeńców dostarczy mi moja była szwagierka. Drugiego nikt inny, jak właśnie moja przyjacółka, która miała lecieć ze mną do Portugalii. Po pierwszej falii szoku, radości i śmiechu wariata, wyszły z moich ust słowa: „to musisz być w formie w sierpniu!”. Mój uparty mózg nie akceptował jeszcze powagi sytuacji. Przypomniałam sobie jednak, jaki to będzie dla niej wyjątkowy czas. Tyle rzeczy będzie się powoli zmieniać, zarówno fizycznych, jak i mentalnych. Wiedziałam, że muszę tym razem odpuścić.
Co mogłam czuć w tym momencie? Żal, rozczarowanie, smutek, złość, rezygnację? Nic z tych rzeczy. W akcie desperacji mogłam lecieć do Portugalii nawet sama, ale przecież to nie o to chodzi. Nie jest ważne, gdzie się jest, ale z kim! Życie nie przytrafia się nam, tylko dla nas. Może nie byłam jeszcze na Portugalię gotowa? Może okaże się, że później przyjdzie bardziej odpowiedni na tę podróż czas, a ja będę mogła z jeszcze większą świadomością zwiedzić ten wymarzony zakątek świata? Może dołączy do mnie więcej osób, co sprawi, że wyjazd będzie jeszcze bardziej wartościowy? Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem (chyba, że było o smaku bananowym). W sierpniu lecę odwiedzić przyjaciółkę i poczuć delikatne kopnięcia istotki, która w niej rośnie. Pojawię się w Polsce pierwszy raz od 7-u lat. Na 130% będę się świetnie bawić, bo inaczej po prostu nie umiem… i pozdrawiam obydwie przyszłe mamy!
Nie pojedziesz w tym roku,pojedziesz we następnym. Ważne żebyś fajnie spędziła ten czas. Pewnie że ważniejsze z kim a nie gdzie,bo co to za zabawa jechać samemu,nawet w miejsca gdzie byłaś wcześniej…
PolubieniePolubienie
Tak właśnie zrobię 🙂 I może nauczę się w końcu coś porządnie planować, zamiast robić wszystko pod wpływem chwili i jakbym była w gorącej wodzie kąpana 😛
PolubieniePolubienie
Niczego nie planuj! To ty nie wiesz, że spontan jest gwarancją dobrej zabawy?:)
Co do fascynacji jakimś krajem, to miałam ci to napisać od razu po przeczytaniu gdzie mieszkasz i kim jest twój mąż. Fajny zbieg okoliczności. Otóż moja córka Oliwia (ta wyjątkowa:) od zawsze jest zafascynowana kulturą brytyjską, z herbatką o 5 włącznie. Kilka lat temu zorganizowałam jej wycieczkę do Londynu. Ja, natomiast, zawsze marzyłam żeby zwiedzić… Indie. Nawet miałam dwa zaproszenia od kilku znajomych, ale jakoś się nie złożyło. Tak, jak z twoją Portugalią. Mniej więcej. Także, tego…
Kiedyś spędzałam wakacje na południu Hiszpanii i byłam pod portugalską granicą.:)
PolubieniePolubienie
No to faktycznie niezły zbieg okoliczności 😀 😀
Niedługo wystawię coś właśnie a propos ciekawostek kulturowych w Anglii, więc może Oliwia będzie zainteresowana!
Co do Indii, to bycie nimi zainteresowaną to dość niebezpieczne przedsięwzięcie… Indie to skupisko tak wielu kultur, języków, religii, obrzędów, że życia nie starczy na ogarnięcie tego! Haha 😀
PolubieniePolubienie
A ja wierzę w siłę losu 🙂 Na pewno życie szykuje dla Ciebie jakąś fajną niespodziankę. Właśnie całkiem niedawno nauczyłam się nie przejmować sprawami, które potoczyły się inaczej niż planowałam (ileż stresu i złości i pretensji do samej siebie mniej!), a zaczęłam wierzyć, że nie to miejsce i nie ten czas 🙂 A co ma być to i tak się zdarzy, nawet jeśli będę się bronić rękoma i nogami 🙂
Może na szybko taki przykład. 5 lat temu dostałam numer do prywatnego fizjoterapeuty, ale z różnych względów nie wybrałam się tam. Jakiś czas temu wybrałam najlepszego fizjoterapeutę w moim mieście, zupełnie nieświadoma tego, że to ten sam gabinet do którego dostałam namiary kilka lat wstecz. Ale ! 5 lat temu nie było tam osoby, do której trafiłam. Otwartej, sympatycznej i wspierającej nie tylko w tematach rehabilitacji, ale też dającej możliwość swobodnej wymiany przemyśleć i uczuć i to jeszcze w momencie, w którym tego najbardziej potrzebuje 🙂 !
PolubieniePolubienie
Brukselka!! Nareszcie! Witaj 🙂
Też tak uważam. Moje życie naprawdę pokazało mi, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Czasem jednak trzeba być naprawdę uważnym, bo w przypływie uczuć można przegapić prawdziwy powód konkretnych wydarzeń.
PolubieniePolubienie
Właśnie dlatego chcę je zobaczyć:)
A na kulturalne ciekawostki z Anglii czekamy z niecierpliwością:)
PolubieniePolubienie
Pewnie że tak,takie wypady zawsze lepiej planować z dużym wyprzedzeniem,bo zawsze może nas coś zaskoczyć,nie wypalić…
PolubieniePolubienie
Ja to mam tak, że jak coś zaplanuję to tak się to wszystko pokrzyżuje, ze z planów jak zwykle nici. Czasami się zastanawiam czy to nie ja wywołuję te komplikacje. Pewno tak, a że zaplanowałam już nic nie planować to znowu mi nie wyszło i takim oto sposobem cały czas planuje nic nie planować. Głupie to troche hehehehe
PolubieniePolubienie
Hehe 😀 To dobrze. Strasznie nudne musi być życie, w którym wszystko przychodzi łatwo i pod sam nos, jak na jakimś sznurku.
PolubieniePolubienie
Planowanie to podstawa,bo zawsze może coś wypaś nieoczekiwanego… Swoją drogą,czemu akurat Portugalia? U nas też jest wiele pięknych miejsc. Zapraszam do siebie na wschód Polski,roztocze… Zamość,Szczebrzeszyn,Krasnobród…
PolubieniePolubienie
Polskę zwiedzałam, kiedy jeszcze tam byłam 🙂 Od samego dołu po samą górę, a sama pochodzę ze środka 😛 Najmilej wspominam Kazimierz Dolny, Krynicę Morską i Stare Miasto w Warszawie.
A czemu Portugalia? No właśnie nie wiem i cały w tym sęk 😉 Zawsze czułam, że nie powinnam była się urodzić w Polsce. Podróżnicy tak mają 😛
PolubieniePolubienie
Może to znak, żeby zmienić plany? Może wydarzy się jeszcze coś wspanialszego niż wyjazd do Portugalii? Nigdy nic nie wiadomo. A może po prostu pojedziecie kiedyś w „powiększonym” gronie 🙂
PolubieniePolubienie
Ten niewypał na pewno ma jakieś drugie, sensowne dno 😀 Jeśli mnie olśni, to na pewno się tym tu podzielę haha 😛
PolubieniePolubienie
Z planami wyjazdów bywa nieraz dziwnie. Jeden z moich wyjazdów przybrał konkretny wymiar – kupiłam bilet i zamówiłam miejsce w hotelu, a życie to zweryfikowało. Jak okazało się za jakiś czas, co się odwlecze, to nie uciecze. Czego i Tobie życzę.
PolubieniePolubienie
Dziękuję 😀 Będę o tym pamiętać i wierzę, że również moje plany życie zweryfikuje.
PolubieniePolubienie
Cudowne podejście… też uważam, że wszystko w życiu ma swój czas i nic nie dzieje się przypadkiem.
PolubieniePolubienie
Zobaczymy, co wyniknie z tej niespodzianki losu 🙂
PolubieniePolubienie
Chcesz powiedzieć że na Zamojszczyźnie i Roztoczu też byłaś?? Trochę zazdroszczę ci tych podróży,ja nigdy za granicą nie byłem,nawet na Ukrainie do której nie mam wcale tak daleko… 🙂 Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Powiem Ci, że mnie kraje półwyspu iberyjskiego nigdy specjalnie nie przyciągały, na tyle, by chcieć je odwiedzić, chociaż turytycznie są na pewno bardzo atrakcyjne. Zresztą ja jestem od zawsze zwariowana na punkcie stanów zjednoczonych, tylko zastanawiam się jak tam ewentualnie kiedyś dotrę, bo zarówno podróż samolotem jak i satkiem budzi we mnie niezłą panikę 😀
PolubieniePolubienie
W takim razie kombinacja transportu miejskiego na ziemi + ocean wpław 😛
PolubieniePolubienie
Marzenia po to są, aby je spełniać, lecz najciekawsze są te, na które się czeka. Jak w tej piosence: nie o to chodzi,, by złapać króliczka, ale by gonić go.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
W takim razie ten po złapaniu okaże się mieć wyjątkowo długie uszy 😀
Dziękuje.
PolubieniePolubienie
Ja tak „pojechałam” z psiapsiółką w 2015 do Lwowa – tydzień przed się dowiedziałam, że Bobo zdecydował się do nas dołączyć 😉
PS. Ten horror to chyba była „Obecność” 🙂
Pozdrawiam! :*
PolubieniePolubienie
Jest tyle państw, które chciałabym odwiedzić, że nie wystarczy mi na to życia, ale właśnie odkreśliłam jedno państwo z listy. Kolejne cele to Hiszpania…albo Czechy? Jeszcze nie wiem.
Jestem dość zorganizowaną osobą, ale takie wyjazdy zawsze same mnie znajdują, zobaczymy, jakie państwo znajdzie mnie następne :p
Na pewno chciałabym znów pojechać do Drezna, bo zwyczajnie zakochałam się w tym mieście!
PolubieniePolubienie
Życzę Ci w takim razie odwiedzenia całej swojej listy. Na mojej są głównie państwa Ameryki Południowej 🙂
PolubieniePolubienie
Czarująca opowieść. Portugalia jest cudowna i też marzę o odwiedzinach tam bardzo, A przypadek, który sprawił, że nie poleciałaś wywołuje szczery uśmiech na twarzy, Miło było tu wpaść i poznać osobowość otwartą, szczerą, z polotem, emanująca szczęściem. Zajrzę jeszcze nie raz.
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję za te miłe słowa i wizytę, będę się odwdzięczać tym samym 🙂
PolubieniePolubienie
Planowanie i sztywne trzymanie się planów, to kiepski pomysł – przynajmniej w moim przypadku. Jeśli już, to muszę mieć w zanadrzu opcję B i C, bo życie dowiodło, że potrafi krzyżować nawet najbardziej misterne plany.
PolubieniePolubienie
Jedyne, czego na pewno trzeba się trzymać, to rozkład jazdy wybranego środka transportu 😀
PolubieniePolubienie
Witam,
Nie zgadzam się, że podróżowanie samemu zawsze jest gorsze do podróżowania w nawet super towarzystwie. Czasem samotność sprzyja intensywności przeżywania miejsc, które są tego warte… Namawiam na spróbowanie, przez parę dni, wtedy można ocenić…
Pozdr. Laura
PolubieniePolubienie
Może i racja! Zawsze wolałam mieć towarzysza, samej ciężko mi się do czegokolwiek zmotywować. Ale może faktycznie samotna podróż miałaby inny wymiar 🙂
PolubieniePolubienie
Wierzę, czego mnie nauczyło dotychczas życie, że nic nie dzieje się zupełnie przypadkowo i bez SENSU. Wiele razy miałam sytuację, kiedy nie stało się coś na co liczyłam, ale czas pokazał, że dzięki temu mogło zaistnieć coś o wiele lepszego.
Pewnie tak samo będzie i w przypadku Twojego nie-wyjazdu do Portugalii 🙂
PolubieniePolubienie
Też tak uważam i dzięki takiemu nastawieniu nie rozpamiętuję zmiany planów 🙂
PolubieniePolubienie