Wizyta w Polsce

wizzair

Tym razem będzie trochę inaczej, bo lekko i bez maniakalnego poprawiania i udoskonalania tekstu. Chciałabym się z Wami skrótowo podzielić swoimi doświadczeniami podczas urlopu w Polsce, w której nie było mnie 7 lat. Tych, którzy mnie wcześniej nie czytali, odsyłam do historii o tym, jak Portugalia zmieniła się w Polskę (klik).

Przede wszystkim bardzo wszystkim dziękuję za odwiedziny i komentarze podczas mojej nieobecności, a szczególnie tym, którzy ją zauważyli i upewniali się, czy żyję.

Urlop miałam bardzo udany. Z zaskoczeniem i rozbawieniem odkryłam, że kilka rzeczy było mnie w stanie w Polsce zaskoczyć. Pomimo, że to moja ojczyzna i tak podobna kulturowo do Anglii- od pewnych rzeczy się po prostu odzwyczaiłam.

 

Ruch prawostronny. Po 9-u latach obserwowania lewostronnego ruchu drogowego i spoglądania najpierw w prawo przed przejściem przez jezdnię, czułam się kompletnie skołowana. Podczas urlopu w Polsce wyrobiłam w sobie nawyk patrzenia we wszystkie możliwe kierunki (tak na wszelki wypadek), a podczas przechodzenia przez ronda z wieloma odnóżami całkowicie zdawałam się na moich towarzyszy.

5 złotych. To moneta! Kiedy dostałam reszty po pierwszym zakupie oniemiałam, kiedy zobaczyłam pięciozłotową monetę. Może to głupie, ale naprawdę zapomniałam o tym nominale, który w Anglii jest w postaci banknotu. Jedną zachowałam sobie na pamiątkę.

5zlJęzyk polski. O kurcze… Wszyscy w Polsce mówią… po polsku! Dość szybko zrozumiałam, że muszę uważać na to, co mówię. Bo jeśli próbuję rozśmieszyć swoje towarzystwo żenującą anegdotką ze swojego życia lub na głos snuję jakieś idiotyczne plany, zrozumieją mnie WSZYSCY, a nie co najwyżej mały odsetek…

Blade twarze. Na ulicach biało, bialutko. Nawet w miejscach typowo „cudzoziemskich”, jak lokal serwujący kebaby. Brakowało mi egzotycznych twarzy, obcych języków i różnych akcentów. W pewnym momencie wyraziłam nawet na głos swoją tęsknotę, ujmując ją w dość głupawo-sprośny żart (patrz punkt „Język polski”).

Ulice i budynki. Kolory! Zarówno domy, osiedla bloków, jak i sklepy mają żywe kolory. Każdy dom i każde osiedle zaprojektowane i wybudowane jest inaczej. Ulice i dzielnice różnią się od siebie. W Anglii nieważne, do jakiego miasta się wybieram- zawsze mam wrażenie, że wykręciłam kółko i wróciłam do punktu wyjścia. Prawie każda ulica jest taka sama i niesamowicie łatwo się zgubić. Domy wybudowane z tego samego szaro-brązowego kamienia prezentują się dość depresyjnie.

Kosmiczne ceny. Serio…? Czy ja naprawdę za kilka produktów na sałatkę owocową, orzechy i garść cukierków na wagę zapłaciłam tyle, za ile tutaj można się zaopatrzyć na cały tydzień jedzenia? To jest po prostu przerażające i przykre… A sklep wcale nie był wyłożony marmurem i kasy nie były ze złota, żeby za puszkę ananasa tyle zapłacić.

Osy i inne kąsające potwory. Tyle owadów, ile mnie ganiało podczas tych zaledwie 5-u dni urlopu, to ja nawet na oczy nie widziałam w ciągu 9-u lat w Anglii. Ciekawa jestem, od czego to zależy? Przecież tutaj też mamy kosze na śmieci, też jemy lody na ulicy i pijemy piwo w ogrodzie! Jestem uczulona na jad komarów, więc osy tym bardziej wywołują u mnie panikę. Moje przerażenie rosło stopniowo, jak w filmach Hitchcock’a.

 

Jest tego niewiele, ale wszystko szczere i prosto z serca. Przez cały urlop nie musiałam zakładać ani kurtki, ani swetra, co w moim górzystym angielskim hrabstwie jest nie do pomyślenia. Spędziłam czas z osobami bliskimi mojemu sercu i jak zawsze czuję niedosyt. Ach… zapomniałabym o najważniejszym! Nigdy w życiu nie byłam w Biedronce, więc moi towarzysze zrobili z tego niemalże misję. Została zakończona powodzeniem! Mam nawet pamiątkową torbę na zakupy.

Trzymajcie się tam wszyscy dzielnie i ciepło (lub chłodno- jak kto woli)!

71 myśli na temat “Wizyta w Polsce

  1. Pogoda ostatnio rzeczywiście sprzyjała, miałaś szczęście 🙂 I dobrze jest czasem odwiedzić stare śmieci i przypomnieć sobie takie drobnostki 🙂

    A z tymi cenami to masz rację – ale z drugiej strony, jeśli ktoś chce zaoszczędzić pieniądze to przynajmniej przymusową dietę ma gratis 😉

    Polubienie

    1. Tak właśnie to postrzegam. Czarny humor podpowiada, że jak już się będę zamieniała w tłustą kulkę, to przylecę do Polski na dietę odchudzającą 😦

      Polubienie

  2. Ha ha ☺witamy ponownie w Polsce ! Coś czuje , że tego pobytu długo nie zapomnisz. Zgadzam się z tymi owadami i cenami. Ceny mamy kosmiczne a pensje …tragiczne. Dlatego zakupy – male czy duże – tak biją po kieszeni. Wracając do owadów…. komarów jak dotąd nie odnotowałam, ale podobno w tym roku straszny wysyp kleszczy ( w dodatku zarażonych bolerioza), strach do lasu wejść. Porównać Polski z innym krajem póki co nie mogę, gdyż nie miałam póki co – możliwości wyjazdu poza granicę, ale liczę na to, że kiedyś w końcu mi się uda.

    Polubienie

  3. No, nareszcie!!! Jużem ci maila, wyrażającego niepokój graniczący z lekką paniką, posłała!
    Wpis świetny, przez chwilę zobaczyłam rzeczy oczywiste, z innego punktu widzenia. Chociaż ze wszystkiego zdawałam sobie sprawę, ale no co dzień się o tym nie myśli… Co tam jeszcze? Aha – nienawidzę os!!!

    Polubienie

  4. To co dla Ciebie stało się dziwne, dla mnie osoby mieszkającej w tym kraju jest to normalne. Miło znać inną opinie na temat cen bo nigdy na to nie zwracałam uwagi, a jednak to fakt, że w Polsce ciężko wyżyć z jednej wypłaty. Ostatnio czytałam, że statystycznie co czwarty polak ma dodatkową pracę, lub odpłatnie pomaga innym i znajomym by dorobić. Przykre

    Polubienie

    1. Straszne… Jestem naprawdę dumna z Anglii, że tak dba o swoich obywateli. Naprawdę nie wiem, jak można tutaj być biednym, czy wręcz bezdomnym, przy tym systemie dofinansowań? A są i tacy… Toż to talent na miarę „Britain’s got talent”!

      Polubienie

  5. Droga żywność? W Polsce? Może ma to związek z masowym przechodzeniem na odżywianie się energią z kosmosu? Tudzież innymi marzeniami? 😉
    Co do owadów, to zgaduję, że ma z ich ilością coś do czynienia różny klimat. W Anglii jest może zbyt surowy dla os, które z kolei w Polsce masowo pojawiają się właśnie w sierpniu.

    A Biedronka to w sumie jest sklepem… portugalskim 😉

    Polubienie

    1. Biedronka jest portugalska, naprawdę?? To dlatego mnie tak do niej ciągnęło haha!
      Masz pewnie rację z tymi osami. Czyli jednak istnieją AŻ dwie zalety angielskiej pogody: łagodne i prawie bezśnieżne zimy oraz brak owadów 😀

      Polubienie

  6. Widzisz,niby to tylko 7 lat a ile się zmieniło…Tym bardziej że zdążyłaś już się przyzwyczaić do innego życia,świata… Jak ten Rosjanin z kawału,co to po latach wrócił do kraju,jeszcze na lotnisku dostał w łeb,gdy się ocknął zauważył że nie ma portfela i ze łzami w oczach zawołał: Nic się nie zmieniłaś ojczyzno kochana! 🙂 A ty 7 lat na obczyźnie i kraju nie poznałaś 🙂

    Polubienie

  7. Rzeczywiście Polska pod względem architektury jest piękna. Chociaż co do produktów to nie wydają mi się takie drogie, bo przecież nawet z Niemiec ludzie wolą kupować u nas, żeby taniej zapłacić. Ale być może moje myśli to efekt siedemnastu lat mieszkania tutaj i po prostu przyzwyczajenia się.
    Życzę więcej miłych powrotów do ojczyzny! 🙂

    Polubienie

    1. Może to też wynikać z tego, że pewnie jeszcze mieszkasz z rodzicami, więc nie musiałaś nawet tych cen odczuwać. A Niemcom może i się opłaca w Polsce robić zakupy, ale ceny polskich produktów w zestawieniu z przeciętnymi polskimi zarobkami są naprawdę powalające 😦

      Polubienie

  8. Super wpis! 😀
    Ja całe życie mieszkam w Polsce (z krótkimi przerwami), ale wciąż na jednokierunkowej ulicy rozglądam się w obie strony, też na wszelki wypadek.
    Fajnie, że cieszą cię takie drobnostki jak moneta 5zł – to bardzo ważne w życiu. 🙂 Ja ostatnio znalazłam 5 pensów na ulicy i też skakałam pod sufit z radości. hahah 😀

    Polubienie

  9. Będzie co wspominać przez kolejne 7 lat ;=).

    Ceny i nas szokują. Margaryna kosztuje tyle, co niedawno masło, którego cena jest śrubowana bez powodu, bo wzrost pobytu dotyczy – USA. Może chodzi o to, aby armia amerykańska stacjonująca w Polsce czuła się jak w domu.

    Co do kolorystyki domów, która ostatnimi laty ubogaca wrażenia wzrokowe, to zasługa ocieplającego mury styropianu, który aż się prosił o paletę kolorów i wszystkie dobrze przyjmuje.

    Tu gdzie mieszkam codziennie spotyka się „nie blade” twarze. Raz, że turyści, poza tym jest całe mrowie ambasad, ludności napływowej ze wszystkich stron świata. Ostatnio widuje się dużo muzułmańskich kobiet. Mamy też mieszane małżeństwa i studentów obcojęzycznych.

    Polubienie

  10. W końcu coś nowego 🙂 Bo tak Cię odwiedzałam i doczekać się nie mogłam. Cóż Polska jaka by nie była (niestety nie wszystko jest takie jakie być powinno) jest moją ojczyzną i zawsze będę ją kochac 🙂 Także myślę, że urlop mimo wszystko zaliczasz do udanych 🙂

    Buziaki

    Polubienie

  11. Na pewno przez te 7 lat wiele się zmieniło i powstało mnóstwo marketów, a pozamykało się wiele osiedlowych sklepików 🙂 ceny w polsce jak na nasze pensje są wysokie to fakt, najgorsze jest to, że dalej idą w górę 😦 a po wakacjach ceny warzyw i owoców pójdą tak w górę, że strach pomyśleć :/

    Polubienie

  12. Bardzo przyjemny wpis. Takie powroty muszą być fascynujące. Szczerze mówiąc nigdy nie opuściłam Polski na dłużej niż tydzień (w tym roku opuszczę na 10 dni – rekord). Jednak w moich podróżach uwielbiałam chłonąć wszystkie, nawet najdrobniejsze różnice, a potem porównywać. Żałuję, że nie mam możliwości, żeby częściej podróżować…
    Blog bardzo mi się podoba. Wczytam się głębiej w najbliższym czasie 🙂

    Polubienie

    1. Dzięki 🙂
      Ja też uwielbiam poznawać kultury od środka. Chciałabym życ 3000 lat i mieć możliwość pomieszkania w każdym kraju świata przez conajmniej kilka.

      Polubienie

  13. Osy to jeszcze nic – u mnie na przykład w porze spadania jabłek pełno jest szerszeni – to dopiero bydlęta:) Bywa, że niektóre nie wracają na noc do gniazda, a potem kręcą się ogłupiałe przy lampie nad drzwiami frontowymi domu. Wychodzisz z niego i szerszeń prawie wpada Ci na twarz… Brrr! A jak iśc do lasu, do łolaboga;) Tak mi się przypomniało a propos monety – a pamiętasz jeszcze żetony do budek telefonicznych w Polsce? Były kiedyś takie, w różnych rozmiarach A (najmniejsze), B (średnie) i C (duże)? W Anglii chyba jest sporo budek telefonicznych – takie czerwone?:)

    Polubienie

    1. Czerwone są chyba tylko w Londynie, bo w miastach, w których bywam, są tylko szaro-czarne z powybijanymi szybami 😛
      Szerszenie……………. AAAAAAA!!!!!!!

      Polubienie

  14. Serio podoba Ci się ta pstrokacizna w architekturze? Może na zasadzie kontrastu. Mnie to drażni. Nie to żebym chciała aby wszystko wyglądało szaro, ale niekiedy wygląda to tak kiczowato, jak na rysunku trzylatka. Ceny? Zauważ, że wszystko na świecie ma swoją cenę i jest opodatkowane, a jeśli się daje coś za darmo w celach nazwijmy to „marketingowych”, trzeba to odzyskać w formie podatków 🙂 Niektórzy w Polsce tego nie rozumieją, inni nie dostrzegają, bo alkohol – jak na razie ceny zasadniczo nie zmienia 😉

    Polubienie

  15. Ach, co się tyczy moich powieści: pierwsza z nich na 99 procent jest niewypałem (będzie o tym wpis pod koniec września – wtedy będę wiedział już na sto procent), druga wzbudza moje nadzieje (od jednego z Wydawców usłyszałem, że powieść jest niezła, i że chociaż on nie wydaje takich utworów, to jego zdaniem któreś wydawnictwo powinno się skusić). Zobaczymy, jak to będzie:)

    Polubienie

  16. Kiedy znajomy zajechał do pracy w Kanadzie, szef przywitał go słowami: nareszcie biały, ja tu patrzę codziennie na żółte twarze.
    Ciekawe spostrzeżenia z pobytu w kraju, a my myślimy, że mamy tanią żywność.
    Zasyłam serdeczności

    Polubienie

  17. Zawsze w Niemczech płacę 2 euro myśląc, że to piątka… I później obie sobie czekamy – ja i ekspedientka. Ona aż podam jej resztę, ja aż ona mi wyda resztę.
    Z kolei po powrocie mam taki misz-masz w portfelu, że mylę 2 euro z naszą piątką 😦 są łudząco podobne…

    Polubienie

  18. Ceny w Polsce przerażają. Na pewno długo będziesz wspominać tą wizytę. Pamiętam jak pojechałam na wakacje do Grecji i nie mogłam przyzwyczaić się do innej waluty.

    Pozdrawiam i mam nadzieję że wypoczęłaś! 🙂

    Polubienie

  19. „Na szczęście w łeb nie zarobiłam, choć sytuacją wyglądałaby pewnie inaczej, gdyby towarzyszył mi mąż :P”…
    Fakt tu najwyżej dadzą po łbie chociaż niekoniecznie ale rzadziej albo i wcale nie wysadzają ludzi w powietrze czy nie jeżdżą po nich autami.
    Fajne, ciekawe opowiadanie i zong…szkoda…bo po prostu manipulacja z Pani strony i ufam ,że nieświadoma.Gwoli uczciwości, z nudów może Pani sprawdzi statystyki, ile jest niegodziwości w Anglii a ile w Polsce. Ilu Polaków zamordowano tam a ilu Anglików w Polsce. Bardzo nieuczciwy i bolesny dla mnie jest Pani sąd. W sumie można mieć to gdzieś co ja myślę ale dla mnie to ważne.Proszę.

    Polubienie

    1. Dziwi mnie trochę doszukiwanie się wszędzie manipulacji… Komentarze są zawsze związane z tekstem, ale są przede wszystkim luźniejsze, można sobie pożartować. Wzmianka o dostawaniu w ojczyźnie po łbie również była żartem, choć wiadomo, że wszystko ma swoje ziarnko prawdy. Polacy rasistami byli, są i będą, tego nic nie zmieni i nie trzeba tu manipulacji.

      Polubienie

  20. Jeśli chodzi o owady to miałam tak samo z Bułgarii… tylko że na odwrót. Przez cale prawie 10 dni widziałam tylko ze 2 muchy ;).
    A jeśli chodzi o biedronke to rozumiem cie w 100%. Jak ja przez 2 tygodnie jej nie odwiedzę to już nie moge siedzieć na miejscu 😉
    I nigdy nie pomyślałam ze u nas jest bardziej kolorowo! Jakoś przyjemnie mi się to czytalo 🙂

    Polubienie

  21. Miałaś szczęście, że trafiłam na dobrą pogodę, bo niestety różnie to tutaj w Polsce bywa. Wierzę, że ciężko było się przyzwyczaić do Polski po tylu latach mieszkania w Anglii, ale nie jest tutaj aż tak źle. Muszę przyznać, że w tym roku jest na prawdę zaskakująco dużo os oraz komarów, wcześniej tak nie było, ciekawe czym jest to spowodowane.
    Pozdrawiam i zapraszam 🙂

    Polubienie

    1. Ale ja wcale nie twierdzę, że było lub jest źle 🙂
      O owadach usłyszałam wręcz, że robią się z roku na rok bardziej agresywne tak, jak ludzie 😉

      Polubienie

  22. Polacy faktycznie to najwięksi rasiści . Do tego antysemici . Nie wiem jak ktoś normalny może mieszkać w tym kraju . Mają metalowe 5 złotych chociaż wszyscy normalni maja papierowe .Super ,że jedziesz do Indii. Tam jest normalnie.Odetchniesz świeżym powietrzem.Czekam na relacje.

    Polubienie

  23. Moze nie sa to ,,sklepowe uzależnienia” tylko nie wiem po prostu lubię biedronkę. Poza tym gdzie spotkamy więcej znajomych jak nie w poczciwym supermarkecie 😉 (na prawdę chyba nie było zakupów bez pogaduszki ze spotkanymi znajomymi).

    Polubienie

  24. A ja tam bardzo lubię Angielską architekturę! Te domki i identyczne ulice! To ma swój niepowtarzalny klimat i kiedy tu wracam już z samolotu widzę, że to już to miejsce, mój drugi dom! 🙂 Przyznam też jednak, że mimo, iż ja jestem w Polsce co kilka miesięcy to gdy pojechałam pierwszy raz, z pierwszymi własnymi pieniędzmi (bo wyjechałam zaraz po studiach, nie zaznając właściwie pracy i utrzymania domu w Polsce) to na prawdę przeraziło mnie jak szybko idą tam pieniądze! Za pierwszym razem w tydzień wydałam 5000 zł! Fakt, że kupiłam kilka ‚większych rzeczy’ jak 3 pary porządnych butów (w sensie nie z targu za 30zł), porządną skórzaną torbę, wymieniłam okulary i wyleczyłam 3 zęby, ale to wciąż było może 2000 zł, a na co wydałam 3 tysiące nie wiem do dziś!!! 😀 To był pierwszy urlop w Polsce.. ale teraz już wiem, że trzeba troszkę ostrożniej i przede wszystkim biorę ze sobą mniej kasy, żeby nie wydać! 😀

    Zastanawia mnie jednak pewna rzecz. Dlaczego nie byłaś w Polsce aż 9 lat? Przecież z Anglii to jest 2 godziny lotu, i bilety po ,,dwie dychy”, a nie drugi koniec świata? 🙂

    Polubienie

    1. Moje pierwsze odwiedziny w Polsce po roku pobytu w Anglii też były mocnym finansowym szokiem!

      W Polsce nie byłam 7 😛 W Anglii jestem łącznie 9. Nie było mnie tam tyle lat, bo zwyczajnie nie miałam po co… Moi rodzice i siostra są tu ze mną, z nikim oprócz najlepszej przyjaciółki nie utrzymuję kontaktu, ale to ona mnie do tej pory co roku odwiedzała 🙂

      Polubienie

  25. A no to wiele wyjaśnia. My niestety przyjechaliśmy sami z narzeczonym (teraz już mężem).. więc mamy za kim tęsknić i jeździmy. Jesteśmy tu 2 lata i 3 miesiące a w Polsce byliśmy już 6 razy 😀 Ostatni raz w lipcu na nasz ślub, a teraz końcem października lecę znów – po dokumenty 😉 Potem na święta 😀 Chociaż osoby, które są tu po 10 lat mówią, że z roku na rok latają coraz rzadziej… Zobaczymy jak bedzie u mnie.

    Polubienie

  26. Ale miałaś wrażenia! 😀 Heheh, szczególnie z tą Biedrą 😉
    I wiesz co – teraz tak myślę, że nie kojarzę odganiania się od os albo komarów w Anglii…raj! Wybierasz się znów za jakiś czas? 🙂

    Polubienie

  27. Na prawdę. Za każdym razem jak tam jestem, spotykam swoich znajomych lub osoby, które po prostu znam na co dzień z widzenia i wymieniamy parę zdań. Zdarza sie tez ze spotyka się znajomych których nie widzialo się parę lat, więc czasami jest ciekawiej 🙂

    Polubienie

  28. Fajnie, że urlop udany:) Co do ruchu drogowego to nigdy nie zapomnę jak lądując późno w nocy w Edynburgu ( opóźniony lot) odebrał nas brat mojej Fiołki.Pierwsze rondo zaatakował od lewej strony.Ja przemęczony, trochę śpiący od razu się obudziłem :Co Ty kurcze odwalasz?!?!? :)Pierwsza wizyta na wyspach była bardzo udana 🙂 Pozdrawiam

    Polubienie

  29. A ja uwielbiam tą naszą Polskę. Trochę dziwną, czasem nieznośną. I podziwiam każdego, kto wytrzymuje za granicą dłużej niż 2 tygodnie. Chociaż ja chyba jestem takim typem człowieka, który lubi chodzić swoimi ulubionymi ścieżkami, które znam od dziecka. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale za granica nie wzbudza we mnie jakichkolwiek emocji może dlatego, że dobrze nie wspominam wyjazdów z ojcem, o których pisałam kiedyś na moim blogu.

    Polubienie

Dodaj komentarz