O emaptii lub jej braku

Kilka ostatnich tygodni było dla mnie burzliwych i niekoniecznie przyjemnych. Burza szalała nie tylko w mojej głowie, ale i wokół mnie. Wiele osób miało w nią swój wkład i, jak przeważnie bywa w takich sytuacjach, zaczęłam mocno analizować siebie, swoje życie i otaczający mnie świat. Z tej całej plątaniny myśli i emocji wygenerowało się jedno główne pytanie: czy jestem osobą empatyczną? Może będziecie w stanie mi pomóc na nie odpowiedzieć.

K. (jedna z najważniejszych osób w moim życiu) studiuje radioterapię. Wszystko wskazuje na to, że będzie pracowała w zawodzie, mało tego- uwielbia to i cieszy się. Lubi przebywać w szpitalu i poznawać pacjentów. W ciągu kilku lat na uczelni odbyła różnorodne praktyki, między innymi w zakładzie stomatologicznym. Z fascynacją obserwowała pracę dentysty i dopytywała o każdy szczegół. A ja prawie mdleję, kiedy mój 6-oletni syn pokazuje mi, jak rusza mu się ząb…

Jakiś czas temu K. miała operację. Zadzwoniła do mnie i zapytała, czy przyjadę do niej i pomogę jej się 21469666_1928866597353054_1350317519_nzregenerować po narkozie w domu. Pierwsze na to pytanie odpowiedziało moje serce i już miałam mówić „Tak”, kiedy dołączył się rozum. W ciągu kilkunastu sekund przez moją głowę przebiegło tysiąc myśli (na pewno to znacie). Praca- trudno, wezmę wolne, K. jest ważniejsza. Szkoła synka- ktoś inny będzie go musiał zaprowadzać i odbierać. Co za tym idzie- konieczność zaangażowania innych osób, ale przecież mam na kogo liczyć. Daleka podróż- przemierzanie połowy Anglii to świetna okazja, żeby poczytać książkę i posłuchać muzyki. Pieniądze- kompletnie bez znaczenia. Dla chcącego nic trudnego, ale nie pojechałam… A dlaczego? Bo nie byłabym w stanie otoczyć K. taką opieką, której wtedy potrzebowała. Gdyby coś poszło nie tak, K. gorzej się poczuła, miałaby jakieś powikłania lub skutki uboczne, a co najgorsze- gdyby cierpiała z bólu w widoczny sposób- to ja byłabym pierwszą osobą potrzebującą karetki… Nie zniosłabym tego!

Przypomina mi się akcja zapraszania starszych, samotnych sąsiadów na Wigilię. Przeciętni, pracujący ludzie, którzy rzadko bywają w domu, nie zdają sobie nawet sprawy z tego, jak wielu mają sąsiadów i jak wiele z nich to osoby starsze i samotne. Akcja zachęcała do podzielenia się Wigilijnym posiłkiem i rodzinną atmosferą z tymi, którzy święta spędzają z dala od bliskich. Pomysł wspaniały, a gwarantowany rezultat jeszcze piękniejszy. A mnie napawa czystym przerażeniem… Cały ten bagaż nieszczęścia, ból i smutek, które przyniosłaby ze sobą dana osoba, dosłownie wyssałyby mnie od środka. Nie umiałabym udźwignąć takich emocji. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby zaproszony sąsiad zaczął ze łzami w oczach wspominać rodzinne chwile i osoby, których przy nim nie ma w tak szczególnym czasie? Rzuciłabym się chyba z okna.

Prawie codziennie mijam bezdomne osoby. Bezdomność jest bardzo obszernym i skomplikowanym tematem, więc nie ma sensu nawet go tutaj zaczynać. Jest to coś, do czego społeczeństwo jest w pewnym stopniu przyzwyczajone i tylko od nas zależy, czy wspomożemy taką osobę, czy nie. Niedawno widziałam jednak coś, co do tej pory mnie męczy. Mianowicie, jeden z bezdomnych mężczyzn jadł świeżą, pożywną kanapkę (którą prawdopodobnie od kogoś dostał) i… płakał… Wycierał łzy chusteczką, a na policzku miał otwartą, zaognioną ranę. Ten obraz spowodował, że zakręciło mi się w głowie, więc co zrobiłam? Jak najszybciej stamtąd odeszłam.

21552554_1928866600686387_1551703053_nKiedy natrafiłam na Brukselkę, również najpierw zareagowałam ucieczką. Pozwoliła mi użyć adresu swojego bloga (to ten moment, dziękuję!) w przypadku tworzenia takiego rodzaju tekstu. Pierwsze wpisy na https://nielubiebrukselki721660288.wordpress.com/ przytłoczyły mnie do tego stopnia, że wcisnęłam magiczny czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu ekranu. Doszłam do wniosku, że wgłębiając się w tak nieszczęśliwą historię, pozbawię się całkowicie możliwości i tak już zaburzonego snu. Po krótkim czasie sama siebie za to zwymyślałam- przecież właśnie odwróciłam się od osoby, która potrzebuje wsparcia, dobrego słowa, a przede wszystkim: zrozumienia. Zachowałam się, jak burak. Szybko naprawiłam swój błąd i jeszcze tego samego wieczoru zapoznałam się z całą treścią Brukselkowego bloga.

Jeszcze w Polsce, podczas studiów, opiekowałam się pewną małą dziewczynką- Julką. Była śliczną blondynką, dzieckiem policjantki i policjanta. Kiedy rodzice zaczęli odzwyczajać ją od wózka, ciężko było za nią nadążyć, gdyż Julka wolała biegać, niż chodzić. Któregoś dnia galopowała po bardzo nierównym terenie i prosiłam ją, żeby zwolniła, oczywiście na próżno. Przewróciła się i zdarła kolana do krwi. Podniosła się, obejrzała rany i z zaciśniętą szczęką i łzami w oczach pobiegła dalej. Jak bardzo przypomniała mi wtedy mnie samą! Twarda sztuka, tylko czy to na pewno dobrze…?

Nie jestem osobą narzekającą. Jeśli coś sprawi mi przykrość- nie utrzymuję się w tym nastroju długo. Nie rozpamiętuję przeszłości, ani nie martwię się o przyszłość. Nie oglądam dramatów, ani filmów wojennych- za dużo w nich bólu, smutku i bezsilności. Nie lubię, kiedy ktoś (nieproszony) zrzuca na mnie swój ciężki emocjonalny bagaż, ponieważ sama nigdy tego nie robię. Funkcjonuję pomimo bólu fizycznego; głeboko w podświadomość spycham przykre doświadczenia; blokuję wszelkie źródła mentalnego cierpienia. Przez to, że w taki sposób traktuję samą siebie, oczekuję tego od innych i żyję w przekonaniu, że inni chcą tego samego. Ale przecież każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby.

Czy moje uciekanie od głębokich, ujemnych emocji i cudzego cierpienia oznacza, że jestem pozbawiona empatii, czy wręcz odwrotnie- jej poziom i konsekwencje ciężko mi udźwignąć? Czy K. studiując radioterapię, pracując z ludźmi na skraju śmierci, będąc w stanie „dłubać” w ludzkim ciele i oglądając właściwie tylko łzawe dramaty, wykazuje się brakiem empatii, czy właśnie ogromnym jej przejawem, co skutkuje ratowaniem życia? Być może porównywanie jest bez sensu, jednak nurtuje mnie to, jak zawile można interpretować tak konkretne zachowania.

Dla mojej przyjaciółki.

21584630_1928866287353085_1680453017_n

71 myśli na temat “O emaptii lub jej braku

  1. Zdecydowanie jesteś osobą empatyczną. Nie każdy jest silny „w duszy” i nie potrafi udźwignąć tych negatywnych emocji bijących od drugiej osoby. Ale to nie znaczy, że nie wykazujesz się empatią. Wręcz przeciwnie – z tego, co przeczytałam w Twoim wpisie, masz jej w sobie dużo 🙂
    Każdy jest inny, ma inną osobowość i inaczej zachowuje się w przeróżnych sytuacjach. Tak jak Ty i K. : Ty jesteś bardzo wrażliwa, a ona być może też, ale jak na co dzień spotyka się z ludźmi noszącymi ból i ciężar, wtedy myślę, że po jakimś czasie się przyzwyczaja.
    Nie martw się 🙂

    PS. Przepraszam, że piszę na Ty, ale mi tak wygodnie jeśli to nie problem 😉

    Polubienie

  2. Porównanie, które przytoczyłaś na końcu tekstu, wcale nie jest bezsensowne. Wręcz przeciwnie. Podobno wśród chirurgów jest wiele osób o osobowości lekko psychopatycznej – gdyż osoby takie są w stanie znieść cudze cierpienie, traktować pacjenta z chłodnym profesjonalizmem, nie ulegać emocjom, które sparaliżowałyby ich w działaniu. Myślę, że empatię w takim wydaniu określić można mianem zimnej, logicznej empatii – czysto myślowej, nie za mocno zabarwionej emocjami świadomości, ze ktoś cierpi, i należy udzielić mu pomocy. Sądzę też, że pewien poziom empatii emocjonalnej, powiedzmy: empatii ciepłej (nie za wysoki, nie za niski) motywuje do działania, ale zbyt wiele empatii – paraliżuje i zmusza do wypierania trudnych emocji, spychania ich w głąb podświadomości. Myślę, że rzeczywiście doskwiera Ci nadmiar empatii:)

    Polubienie

    1. Na pewno coś w tym jest, że ludzie pracujący z chorymi osobami muszą być też trochę oziębłe. Pacjentom nie pomogłoby moje rozpłakanie się i zalanie w trupa. Dobrze, że są jednak osoby będące w stanie pomóc i praktycznie podejść do problemu.

      Polubienie

  3. Empatia to nie tylko rzucanie wszystkiego i biegnięcie na pomoc potrzebującym. Empatia to przede wszystkim umiejętność przeżywania uczuć – własnych i cudzych.

    Z tego co piszesz wnioskuję, że masz bardzo wysoki poziom empatii, a także …wrażliwości. Świadczy o tym fakt, że nawet oglądanie dramatów źle na Ciebie wpływa. To nie jest wada.

    Życie składa się z radosnych chwil, ale też i przykrych. Niestety zdarza się, że przeważają te smutne, ciężkie, kłopotliwe momenty i człowiek po prostu się na nie w pewien sposób uodparnia. Twoja przyjaciółka „obyła się” z trudnościami, są dla niej normalne, więc nie robią już takiego wrażenia, jakie zrobiłyby na Tobie. Nie ma w tym nic złego.

    Ja sama nie mam aż tak ostrych reakcji, jak Ty na widok zębów, krwi czy stanów chorobowych, o których piszesz. Jestem raczej twarda w podobnych sprawach. Ale mam trudności z patrzeniem na krzywdę czy niedolę innych, chyba dlatego staram się w jakiś sposób tym osobom ulżyć.

    Nie zatrać tej wrażliwości. To ciężka cecha, ale wartościowa 😉

    Polubienie

    1. Może wartościowa, ale również w moim przypadku kompletnie bezużyteczna. Chyba, że postaram się jakoś popracować nad włąsnymi reakcjami. Wtedy faktycznie ta wrażliwość miałaby sens!

      Polubienie

  4. To chyba bardziej skomplikowane niż nam się wydaje. Na pewno jesteś wrażliwa. I na pewno chcesz dobrze. I wierzę, że odmawiając K kierowałaś się troską o nią. Mam też nadzieję, że robiąc to, wiedziałaś że ktoś inny może z nią być. Bo, wiesz, gdyby, tak jak piszesz były jakieś powikłania to lepiej mieć przy sobie przewrażliwioną koleżankę, niż być samej.
    Dobrze, że dodałaś ten wpis, bo miałam ci się pożalić na swój los… Ale już tego nie zrobię. :p (Ostatni mój wpis nazwałaś „smutnym”, a pisałam tylko o tym, że nie znam się na makijażu, to jak byś zareagowała gdybym napisała o poważnym problemie? :p 😀 )
    Wiesz, ja też niechętnie zwierzam się z problemów, a już na pewno nie publicznie. Boje się, że mój blog straciłby swój charakter. A przecież życie nie zawsze jest takie wesołe, jak to opisuję. Tylko kto chciałby czytać o problemach? Dzisiejszy telefon od dwóch koleżanek też dał mi do myślenia. Obie mnie ochrzaniły, że nic im nie powiedziałam o problemach, że zostałam z tym sama. Może nie doceniamy ludzi i tylko wydaje nam się, że chroniąc ich przed własnymi kłopotami robimy im przysługę?
    Nie martw się: jesteś dobrym człowiekiem. W końcu „pomogłaś mi pomóc” pewnej rodzinie:)

    Polubienie

    1. K. miała wybór- ja albo fachowa opieka szpitalna, która okazała się dla niej idealna! Uff…

      Często trafiam na blogi, na których ludzie wylewają cały swój najgłębszy żal i współczuję im, ale zupełnie nie utożsamiam, a tym bardziej nie wiem, jak zareagować. Twoje podejście do życia, które świetnie widać w pisanych przez Ciebie tekstach, jest bardzo cenne i godne naśladowania.

      Polubienie

  5. Mam tak samo. Uniesienie cudzego bólu przerasta moje możliwości. Owszem, stać mnie na słowo pocieszenia, czy wykonanie jakiegoś gestu konkretnej pomocy, ale na krótki dystans i nie w każdej sytuacji. Podam przykład.
    Codziennie spotykam w okolicy osiedlowego śmietnika ludzi, których ubóstwo zmusza do grzebania w odpadkach. Mijam ich obojętnie, ale kiedy np. trzeba wyrzucić stertę przeczytanej prasy, albo puszki po napojach, zanim zaniesiemy to do śmietnika, sprawdzamy, czy nie kręci się jakiś „poszukiwacz”, aby w jego życiowej niedoli choć raz oszczędzić mu poniżającego procederu grzebania w śmieciach.
    Jakiś czas temu postanowiłam pozbyć się roczników pewnego czasopisma, trafiło na jakiegoś nieznanego nam bezdomnego, popychającego zdezelowany dziecięcy wózek „na skarby”. Kiedy zobaczył ile tego jest, to się popłakał – uciekłam stamtąd, jakby gonił mnie tygrys.
    Jak oceniła to moja znajoma, adeptka studiów psychologicznych, to naturalny odruch obronny, że chce się przerwać łańcuch współczucia.
    Gdyby człowiek bezgranicznie angażował się emocjonalnie w przypadku cudzej tragedii, to jego psychika mogłaby tego nie unieść, jak to się mawia potocznie – mógłby zwariować. Na nasze szczęście nasza psychika sama broni się przed takim obrotem rzeczy.

    Tak więc „pracując z ludźmi na skraju śmierci” z czasem Twoja zdolność odczuwania stanów emocjonalnych innych ludzi ulegnie ograniczeniu do granic bezpiecznych dla Twojej psychiki.

    Polecam lekturę książki „Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem” autorstwa Paula Blooma, uznanego za wybitnego specjalistę psychologii.

    Polubienie

    1. Bardzo ciekawe to wszystko, co napisałaś. Może faktycznie jest to kwestia umiejętności pokierowania swoimi emocjami i niedopuszczania do utraty zmysłów przez takie ciągłe, bezpośrednie odczuwanie cudzej tragedii.

      Polubienie

  6. Empatyczna, jak najbardziej. Natomiast to, że zakreślasz swoje granice, świadczy o Twojej mądrości, ponieważ nie może być tak, aby dawać się wykorzystywać, gdyż na empatii lubią żerować ludzie bezwzględni też, niestety.Brawo, Ty
    Zasyłam serdeczności

    Polubienie

  7. Według mnie jak najbardziej jesteś osobą empatyczną. To nie tak, że nie zauważasz cierpienia dookoła; po prostu jesteś tak wrażliwa, że nie potrafisz unieść tego bólu.
    Opowiadania innych, poruszające sceny działają na Ciebie tak mocno, że wywołują ból. Owszem ktoś, kto Ciebie nie zna i nie wie, co czujesz, może pomyśleć, że brak Ci empatii, ale z pewnością tak nie jest 🙂

    Polubienie

  8. Według mnie jesteś empatyczna,czytam twoje teksty,już cię odrobinę poznałem i jeśli na tej podstawie mogę ocenić to potwierdzam. Ogólnie według mnie jesteś dobrym,fajnym i ciepłym człowiekiem… Choć z doświadczenia wiem,że empatia nie zawsze wychodzi na dobre,więc lepiej z nią nie przesadzać.

    Polubienie

  9. Zdecydowanie jesteś empatyczna! Bo empatia to dla mnie przede wszystkim WRAŻLIWOŚĆ na cudzą krzywdę i uczucia… oraz dobre chęci… Mam podobnie, ale ja z kolei jestem do tego trochę masochistką bo lubię ckliwe dramaty i filmy, które poruszają dogłębnie. Ale fakt, że w obliczu słuchania problemów drugiej osoby trochę mięknę, bo nie wiem co wtedy powiedzieć, żeby tej osobie pomóc? ‚Wszystko będzie dobrze’ ?! . Choć osobiście doceniam i ‚ciesze się’ jeśli ktoś mi ufa i się zwierza, tylko gorzej, jak nie wiem jak potem pomóc. Ale jak ktoś potrzebuje ‚tylko’ się wygadać a nie oczekuje ode mnie rozwiązania problemów to polecam się! :D:D

    Polubienie

  10. Tiaaa… Skąd ja znam te dylematy. Jak już wiesz, z resztą 😉
    Tak szczerze mówiąc nadal nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na tą zagadkę. Bo poniekąd stoimy tu przed wyborem czy nazwać takie zachowanie nadmiarem empatii, czy raczej egoizmem? Z zewnątrz, dla osób, które z tego potencjalnego nadmiaru empatii w jakiś sposób, być może, skrzywdzimy, to zapewne jest jednak egoizm. I pojawia się tu pytanie, czy mają rację, czy może też wykazują się brakiem empatii w stosunku do naszych uczuć? 😉
    Tak sobie popłynęłam 😉
    Bo z drugiej strony jest coś takiego jak „empata”. Polecam Ci bardzo ciekawy tekst na ten temat: http://www.kroliczekdoswiadczalny.pl/2016/02/czy-jestes-empata-24-cechy-ludzi-o.html (generalnie całego tego bloga polecam, skarbnica wiedzy okołopsychologicznej :))

    Polubienie

  11. Siła rażenia jaka posiada nie tylko psychiczne, ale wręcz fizyczne męczarnie z powodu cierpienia innych – może zabić! I to nie jest żart, ani ironia. Ludzie obarczeni nadwrażliwością, nie powinni wybierać takich zawodów jak lekarz, weterynarz, czy innych narażonych na kontakt z cierpieniem.

    Polubienie

  12. Patrzę na całe zło na tym świecie i staram się pomóc wielu osobom, lecz często jak chcę pomóc bezdomnej osobie okazuje się że woli się upić niż dostać pracę i mieć dach nad głową. Boli to że często ludzie wolą tą niby łatwiejszą ścieżkę ale bardziej straszną. Niestety albo i to zaleta jestem bardzo wrażliwa na panujące w tym świecie zło.

    Polubienie

  13. Gdybyś nie była wrażliwa, nie byłoby tego wpisu boo nie zastanawiałabyś się nad tymi konkretnymi sytuacjami. Nie myślałabyś o nich bo nie miałoby dla ciebie znaczenia. Uciekasz od trudnych sytuacji bo wiesz jak zareagujesz, wiesz, że będziesz cierpieć razem z tą drugą osobą. Ja też jestem typem wrażliwca i czasami robię dokładnie to samo. Gdy przeglądam facebooka w poszuiwaniu.. niczego (!) i natrafiam na wpis o porzuconych zwierzętach, maltretowanych dzieciach czy umierających na rakach ludziach wiesz co robię? Szybko przewijam dalej i szybko zapominam. I to nie dlatego, że mnie to nie rusza.. to mnie rusza za bardzo. Boję się, że będę o tym myśleć przez cały dzień, boję się, że będę musiala nosić się ze świadomością, że nie mogę w żaden sposób pomóc, boję się, że.. że spotka to kogoś z moich bliskich. Dlatego wolę odwrócić głowę i udawać, że nic nie widziałam. Całe to zło świata jest dla mnie za dużym balastem i gdybym chciała go udźwignąć – przygniótł by mnie. Wiem, że to źle, że można inaczej ale.. nie jest to łatwe. Bo łatwiej jest widząc bezdomnego spuścić wzrok i przemknąć szybko zamiast zatrzymać się i zapytać jak ci mogę pomóc. Nie obwiniaj się za to, nie ty jedna tak masz. Trzeba tylko pamiętać, że mimo, że nie zawsze da się pomóc, to czasami warto spróbować. Myślę, że czyjś uśmiech czy słowo dziękuję wynagrodzi cały przyjęty na siebie ból i smutek.

    Polubienie

  14. Z empatia trzeba bardzo ostrożnie, żeby nie zaczęła być obsesja. Tak sobie myślę, że właśnie i Ty dlatego uciekasz od nadmiernego przejawu empatii, bojąc się, ze sobie z nią nie poradzisz i broń Boże popadniesz w obsesję. Nadmierna empatia powoduje, że przestajemy się kontrolować i tak jak już we wcześniejszych komentarzach zostało zaznaczone, może to doprowadzić nas do zniszczenia. Pozdrawiam cieplutko 🙂

    Polubienie

    1. Uświadomiła mi Pani, że faktycznie łatwo popaść w obsesję. Przytrafiło mi się to po pożarze wieżowca w Londynie- nie spałam, nie myślałam o niczym innym, jak o ofiarach tego piekła na ziemi.

      Polubienie

  15. Wiesz co, ja mam z kolei tak, że na co dzień tak cieszę się życiem, że gdy nagle ktoś bardzo mi bliski zaczyna przy mnie płakać to zamieniam się w skałę, wszystkie uczucie ze mnie wychodzą. Przytulić potrafię, mówię „nie płacz, będzie dobrze”, ale czuje się w środku taka sztywna, jakby mi odebrało duszę. Wtedy się też zastanawiam czy ze mną jest coś nie tak, czemu ten ktoś płacze, a ja nie czuje ani wspólnie z nią smutku ani złości, nawet nie czuje radości, którą w sobie zawsze noszę. Mówi się, że empatia to wczuwanie się w czyjeś przeżycie, a ja myślę, że człowiek empatyczny to taki, który nie chce przeżywać wraz z tą osobą, a dać jedynie oparcie na tyle ile potrafi. Dając bezdomnemu bułkę nie wczuwasz się przecież w jego sytuacje, ale dajesz mu oparcie darując jedzenie i to jest dla mnie empatia.

    Pozdrawiam Cię i zapraszam na swojego bloga slowonasniadanie.blog.pl Będzie mi bardzo miło 🙂

    Polubienie

    1. Ciekawe!
      Cieszę się, że mogę poznać tak wiele opinii i mechanizmów reakcji. Może to, że tak w środku „sztywniejesz”, jest po prostu obroną Twojej psychiki. Moją jest ucieczka, a Twoją taka emocjonalna osłona.

      Polubienie

  16. Nie każdy potrafi pomagać. Uważam, że większą krzywdę umierającemu wyrządzi nieumiejętna pomoc, niż fachowe ratownictwo.
    Wydaje mi się, że w poście piszesz o pomocy i uczuciach. Empatia to zdolność odczuwania tragedii, przeżywania jej i w związku z tym odczuwanie bólu i niemoc.
    Jesteś świadoma własnych możliwości i to najważniejsze.
    Całe życie sądziłam, że nie poradzę sobie z ratowaniem życia, pomocą umierającym i ciężko chorym, brzydziłam się krwią. Tymczasem dzisiaj opiekuję się starszymi, schorowanymi ludźmi, jedna z pacjentek umarła mi na rękach, innegow porę uratowałam – ma 90 lat.
    Świadomość własnych możliwości bardzo w życiu pomaga.
    To dojrzałość
    Pozdrawiam
    https://goodmorning73.blogspot.com/

    Polubienie

  17. A ja się zastanawiam co napisać, żeby nie był to kolejny komentarz „tak tak jesteś, jesteś” nie obrażając oczywiście nikogo kto wypowiedział się powyżej.
    Bo Ty jesteś taką magiczną osobą, która tak potrafi przekazywać swoje ciepło i troskę, że nie trzeba z Tobą siedzieć twarzą w twarz, żeby czuć, że wszystko to co piszesz jest prawdą szczerą i nafaszerowaną emocjami, co rzadko w dzisiejszych czasach się zdarza. Pamiętam moment, w którym pojawiłaś się na moim blogu i tym samym w moim życiu (bo choć znamy się tylko z bloga, a życie pędzi do przodu, to choć nie zawsze mam czas żeby skomentować czy przeczytać wpis, to w głowie pojawia się myśl, a ciekawe co u moich blogowych dziewczyn) pamiętam jak fatalnie się wtedy czułam i ile emocji wzbudzało to, że poświęciłaś tyle czasu żeby poznać moją historię, niewesołą, trudną, zagmatwaną. Wiem, że fajnie się czyta śmieszne wpisy (pozdrawiam tu serdecznie i ściskam Dziubasową i Ahaję :P), ale wiem też, że bardzo trudno czyta się historię takie jak moje. Każdy mówi, że internet to zło, blee fuuuj, a Ty sprawiłaś, że człowiek znajdujący się kilka tysięcy kilometrów od Ciebie, który nigdy w życiu Cię nie widział i które nigdy nie widziałaś, poczuł troskę, wsparcie, zrozumienie i to że ktoś jest w tej całej historii ze mną. Poczułam, bo oczywiście o mnie tu mowa, coś co baaaardzo rzadko gości w moim życiu mimo, że otacza mnie setki osób. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafią łączyć innych, a nie dzielić, bo to Ty połączyłaś nas w blogową grupkę, mimo tego, że charakter i tematyka wpisów zazwyczaj bardzo się różni. A z racji tego, że ja też jestem myślicielką i zastanawiam się nad sprawami ważnymi, to też zastanawiałam się co to jest w ogóle empatia czy empatyczna jestem. Bo jak pomogę komuś, to zaraz pojawi się ktoś szepczący z boku, że głupia jestem, że pomagam, bo przecież on mnie na pewno wykorzystuje. Zawsze zastanawiałam się, gdzie jest ta granica pomiędzy empatią a dawaniem się wykorzystywać. I wiesz co Ci powiem ? Wszystko co czujemy jest nasze i jest prawdziwie. I jeżeli Ty czujesz, że coś jest dla Ciebie zbyt emocjonujące i sprawia, że czujesz, że nie dasz rady sprostać zadaniu, wcale nie oznacza, że zły z Ciebie człowiek, że egoistka, że dba tylko o siebie. Ja przez od zawsze zadręczałam się tym że nie mogę uratować całego świata. Cierpiałam, przeżywałam, nie odpuszczałam samej sobie, ale w końcu doszłam do momentu, że zadbam najpierw o siebie, bo jak zadbam o siebie to będę w stanie pomóc innym, jeśli będzie to możliwe, a gdy ktoś poprosi o pomoc to dam z siebie wszystko, a jeśli sprawa mnie przerośnie, to nie będę się zadręczać, bo zrobiłam co mogłam. To jest bardzo trudna sprawa i temat.

    Polubienie

    1. Przede wszystkim dziękuję za te wszystkie cudowne słowa i cieszę się bardzo, że poczułaś moje wsparcie i zainteresowanie! 🙂 🙂

      Co do empatii i bycia wykorzystywanym, to tu pojawia się również problem asertywności. Niektórzy po prostu nie umieją odmówić pomimo, że wcale nie czują chęci i potrzeby pomocy. Nie twierdzę, że problem dotyczy Ciebie, ale znam takie osoby.

      Polubienie

  18. Zumba to dla mnie ogromna doza nienaturalnych ruchów, których niestety nie potrafię opanować 😀 Jako studentka wychowania fizycznego i JUŻ instruktorka fitness przywykłam do ruchów sprzyjających, a nie odwrotnie haha. Zresztą dokładnie – wole wycisk, a nie „tańce hulańce”, choć tańczyć w zasadzie bardzo lubie 🙂

    Co do samych studiów… Oświata zawodzi mnie coraz bardziej. Niedawno się dowiedziałam, że idąc na magisterkę nie będę miała tego, co chciałam mieć, bo pod słowami Wydziału „zmiany na potrzeby rynku” ukryli „nie ma kasy, sorry”… A mgr musi być, żeby zostać bezapelacyjnie nauczycielką „od fikołków” 😀

    Pozdrawiam Cię i dodaję do ulubionych :))

    Polubienie

  19. Moim zdaniem jesteś bardzo wrażliwą osobą. Nie wydaje mi się, żeby to była empatia – empatia to zdolność odczuwania stanów innych osób, rozumienie ich potrzeb i uczuć oraz zdolność wczuwania się w perspektywę widzenia świata innych osób. Ale się nie wypowiem – zaznaczyłaś, ze uciekasz od takich uczuć i sytuacji, nie wspominasz co się dzieje w Twojej głowie 😉
    Mam nadzieję, że K. ma się dobrze! ❤

    Polubienie

    1. Ma się bardzo dobrze 🙂
      Wiele z Was ma odmienne zdania i o to mi właśnie chodziło. Możliwe, że masz rację i nie jestem jednak empatyczna- może jedynie nadwrażliwa. To dla mnie bardzo ważne, aby poznać różne punkty widzenia. Dziękuję!

      Polubienie

  20. Czy jesteś empatyczna? Z pewnością. I z pewnością bardzo wrażliwa. Może nawet aż za bardzo, do tego stopnia, że to ciebie hamuje w bardzo trudnych sytuacjach. Ale nie powinnaś robic sobie wyrzutów. Jestem pewna, że gdyby w twojej ocenie jakaś osoba została bez pomocy, to nie zważając na własne obawy pobiegłabyś z pomocą. Jednak zwróć uwagę, czy ludzie rozumieją twoja nadwrażliwość, czy nie poczują się odrzuceni przez to, że sama nie udzieliłas im wsparcia. Niestety, może sie tak zdarzyć.

    Polubienie

  21. Empatia a umiejętność udzielania pomocy, to dwie różne sprawy. Jeśli czujesz tak, jak piszesz, to oczywiście jesteś empatyczna, potrafisz wczuć się w (domyślne) uczucia innych, ale co z tym dalej zrobisz, to zupełnie inna sprawa.

    Ładnie piszesz 🙂

    Polubienie

  22. Wydaje mi się, że jesteś empatyczna – masz poza tym w sobie wewnętrzną granicę i co więcej, umiesz ją sama sobie ustanawiać. Nie można dać się zniszczyć emocjonalnie. Każdy z nas jest w stanie wytrzymać określoną dawkę emocji i na niej należy poprzestać, nie wciskać sobie ich na siłę.

    Polubienie

  23. Moim zdaniem chodzi tu o coś innego – o egoizm i priorytety. Chociaż mało kto powie to głośno, każdy z nas jest w jakimś stopniu egoistą. I nie ma w tym nic złego. To oczywiste, że myślimy o sobie, o własnym komforcie, o tym, żeby przede wszystkim nam było dobrze – tacy są ludzie, jako gatunek. Wybieramy to, co dla nas jest dobre, wygodne, co wydaje nam się, ze nam pomoże, nas ulepszy itp. Jesteś dobrym człowiekiem i skoro współodczuwasz z przyjaciółką, to tak, jesteś empatyczna, ale po prostu w tamtej chwili zaważyły priorytety – wybrałaś siebie i swój komfort psychiczny, bo wiesz, jaka jesteś, że nie będziesz w stanie zaopiekować się nią tak, jak tego wymaga. Nie ma w tym nic złego 🙂 Większość naszych ludzkich wyborów podyktowana jest pewną formą egoizmu. Zwróć uwagę, gdy ktoś umiera, co ludzie myślą, dlaczego rozpaczają? „Jak ja sobie teraz poradzę bez niego/bez niej?” Właśnie – ja. Jak JA sobie poradzę. A nie – co ona/on teraz czuje, co przeżywa, gdzie jest. To może skrajny przykład, ale mnie przekonuje.

    Polubienie

    1. Masz całkowitą rację. Kwestię egoizmu też sobie niedawno analizowałam i to właśnie na przykładzie śmierci: ludzie opłakują głównie siebie, bo przecież zmarłą osoba już niczego nie czuje.

      Polubienie

  24. Hmm powiem, że mam zagłostkę. Ja również nie obarczam swoją emocjonalną kupą bliskich mi osób – nie umiem, nie potrafię, nie chcę – o co mają często do mnie żal i również uważam, że nie jest to do końca dobre. Przytoczone przez Ciebie przykłady jestem w stanie zrozumieć poza K. Jakoś tak, no nie tak. Tutaj wg mnie jednak kierowałaś się zdrowym egoizmem nie empatią.

    Polubienie

    1. I właśnie o to chodzi, że najwyraźniej we wszystkich moich przykładach kierowałam się egoizmem- moją świadomością własnych reakcji. I teraz pytanie, czy to z powodu bycią zbyt, czy właśnie niedostatnie empatyczną?

      Polubienie

  25. Także jestem wrażliwa i emptyczna. Płaczę na filmach a nawet na bajkach Disneya. Czasami to łzy bólu czasami radości albo wzruszenia. W życiu tak samo – bardzo przeżywam historie innych osób. Dużo rozmyślam i analizuję. Moja dusza często krzyczy „Dlaczego?”. Tyle przykrych rzeczy ma miejsce na tym świecie. Nie potrafię się z nimi pogodzić.

    Polubienie

  26. Jesteś najbardziej empatyczna osobą jaką znam, wiec nic dziwnego, że reagujesz tak a nie inaczej. Empatia, a raczej efekty jej odczuwania, sa inne dla każdego. Jeden się popłacze i ucieknie, inny pomoże, inny w natłoku uczuć zamknie się w sobie. Grunt, żebys zawsze wiedziała, że to, że nie jestes w stanie pomóc ludziom w róznych chwilach cierpienia nie umniejsza Cię jako cudownej osoby 🙂

    Pozdrowienia z Wrocławia

    Polubienie

  27. Kochana, niestety taka nasza ludzka natura. Uciekamy. Wiemy, że ten ból i cierpienie innych nadal z nimi pozostaną, ale zwyczajnie nie chcemy być jego świadkami. Uciekamy dla własnego komfortu. Grunt to zdawać sobie z tego sprawę i mieć nad tym kontrolę – wtedy mamy prawdziwą siłę 🙂

    Polubienie

  28. Tak dla odmiany, nie powiem Ci czy jesteś empatyczna, czy nie. Kim jesteś, musisz odkryć sama. Mogę Ci jednak powiedzieć co widzę. Przypomina mi to wierzchnią taflę jeziora, która zmienia się zależnie od warunków. Raz spokojne, raz wzburzone, w zależności od tego, co dzieje się na zewnątrz. A co jest w jego głębi? Tam jest zawsze to samo, niezależnie od warunków. Spokój. Bezruch.
    Widzę, że emocje innych ludzi uderzają w Ciebie, dotykają Twojego wnętrza. To w jaki sposób postrzegasz tych ludzi mówi najwięcej o Tobie samej. Spróbuj się zatrzymać i spojrzeć na nich, jak w lustro. Posłuchaj, co Ci powiedzą. To może być ciekawe. Nie trzeba się bać. Nie trzeba uciekać, bo ucieka się przed sobą, tak naprawdę.
    Czy można osiągnąć taki stan, by być jak całe jezioro? By cudze emocje i energia innych ludzi nie sięgała Twojego wnętrza, by dotykała jedynie tafli? Tak.
    A wrażliwość i empatia? Mogę bazować na istniejących definicjach i próbować zmieścić Cię gdzieś, ale nie widzę sensu wróżenia z fusów. Żadna definicja nie powie Ci kim jesteś, a kim nie. A to, że czasem uciekasz jest po prostu reakcją, która wcale nie musi mieć cokolwiek wspólnego z empatią czy wrażliwością. To jeden z Twoich mechanizmów obronnych. Spróbuj zamienić uwarunkowaną reakcję na świadome spostrzeżenie.

    Polubienie

    1. Takie komentarze to ja rozumiem 🙂 🙂 🙂 Pełne treści, która jest wynikem dokładnego przemyślenia tematu 🙂 Dziękuję bardzo za wizytę i wszystkie te słowa, które świetnie mi się czytało.

      Przeraża mnie rozpacz. Sama idealnie potrafię odciąć się od skrajnie ujemnych emocji i nie lubię, kiedy ktoś na przykład obchodzi się ze mną, jak z jajkiem. To chyba mój problem, który jest jednocześnie obroną: odrzucanie od siebie bólu.

      Polubienie

  29. Bardzo mądry tekst… dotknęłaś tematu na wielu poziomach… Ja myślę, że w Twoim przypadku mówimy o nadmiernej empatii, wręcz nadwrażliwości na innych…Z tym się trudno żyje (sama mam podobnie), ale jednocześnie sprawia to, że bardzo się o tych innych myśli i ma się ich na uwadze w naszych działaniach. Tak naprawdę to nic nie jest czarno-białe, świat jest skomplikowany i my jesteśmy skomplikowani- ale myślę też, że świat, w którym takie osoby jak Ty poświęcają tyle myśli innym, i analizowaniu swoich zachowań wobec innych, myslę, że to jest całkiem dobry świat… 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz