Zbiegi okoliczności w naszym życiu i ich znaczenie

JeleńNiesamowite zbiegi okoliczności i niewytłumaczalne przypadki przytrafiają się nam wszystkim codziennie. Podobnie jak ze snami- trzeba umieć je rozróżnić, a im bardziej otwieramy się na nie i ich magię, tym częściej zauważamy ich istnienie. Jak wspomniałam w moim poprzednim wpisie (klik): całe życie dopisuje mi szczęście. Nie oznacza to wcale, że nie spotykają mnie przykrości, a nawet tragedie. Ja po prostu w każdym zdarzeniu dostrzegam jakiś… sens.

Kiedy pewnego niczym nie różniącego się od innych ranka odprowadzałam synka do szkoły nie podejrzewałam nawet, że Życie właśnie wtedy tak mnie zaskoczy. Dość intensywnie myślałam o nowo zaprzyjaźnionej osobie- N.- i ksywce, którą mi wymyślił. Była to nazwa jednego ze zwierząt, więc chciałam się odwdzięczyć tym samym. Zastanawiałam się, jakie zwierzątko pasowałoby do N. I wtedy spostrzegłam coś kątem oka. Coś, czego nie powinno tam być. Kiedy zrozumiałam, na co z synkiem patrzymy, odskoczyłam i krzyknęłam z zaskoczenia: na chodniku leżał wielki, martwy zając. Widok był tak przypadkowy i przykry, że aż groteskowy. Jeszcze długo po zostawieniu synka w szkole rozmyślałam o tym biednym futrzaku. Z jakiegoś powodu, chyba w hołdzie martwego stworzonka, tak właśnie postanowiłam nazwać moją nowo zaprzyjaźnioną osobę. Kiedy bez żadnych wyjaśnień zwróciłam się do N. „Króliku”- twarz mu pobladła, usta otworzyły, a oczy wyszły z orbit. Przez chwilę myślałam, że może przegięłam ze swoją kreatywnością. N. pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł. Niedługo potem wyjaśnił mi, że w jego ojczystym kraju cała rodzina i najbliżsi przyjaciele zwracają się do niego „Króliku”. Nie dziwię się jego reakcji, gdyż i mnie przeszły wtedy ciarki.

hare

W trakcie układania sobie w myślach tego tekstu, czytałam książkę Frank’a Joseph’a „The Power of Coincidence” o mocy Zbiegów Okoliczności/Synchroniczności Wszechświata. Nie będzie to jednak jej recenzja, a raczej zachęta do zwrócenia uwagi na tematy tam poruszone. Mam na myśli szczególnie osoby, które tracą w pewien sposób sens życia i chęć dalszego działania (mam nadzieję, że to czytasz Blackie). Czytając tę lekturę, wielokrotnie kręciłam z niedowierzaniem głową, oczy zmieniały mi się w pięciozłotówki, a książkę musiałam co jakiś czas na chwilę zamknąć, aby przyswoić wszystkie zawarte w niej niesamowitości. Oprócz opisów niezwykłych zbiegów okoliczności i ich znaczenia dla poszczególnych osób, w książce można również znaleźć bardzo przejrzyste rady dotyczące dostrzegania i rozróżniania ich w naszym codziennym życiu.

Kiedy 2,5 roku temu czekałam na formę aplikacyjną wysyłaną przez brytyjski rząd przed przypisaniem dzieci do szkół, pracowałam w mniejszym biurze niż teraz. Tworzyliśmy niemal kameralną grupę, a jednak zadania mieliśmy tak różne, a przerwy na lunch o tak innych godzinach, że pomimo fizycznej bliskości moich współpracowników nie ze wszystkimi nawiązałam znajomość. Jedną z takich osób była L. należąca do innego team’u. Poza zwrotami grzecznościowymi na dzień dobry i do widzenia nie miałyśmy ze sobą nic wspólnego. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, pewnego dnia L. podeszła do mojego biurka i prosto z mostu zapytała mnie, czy mój synek dostał już miejsce w szkole. Nie wiem, co zszokowało mnie bardziej: jej „wizyta”, czy rodzaj i bezpośredniość zadanego pytania. Otrząsnąwszy się z zaskoczenia odpowiedziałam, że nie dostałam jeszcze nawet formy do wypełnienia. L. wyraźnie się zaniepokoiła, a ja od razu po pracy zadzwoniłam w odpowiednie miejsce dopytać się o aplikację. Okazało się, że przez błąd systemu forma nie została do mnie w ogóle wysłana. Na szczęście zrobiono to natychmiast po moim telefonie i otrzymałam ją na drugi dzień. Synek nie tylko dostał się do szkoły pomimo tak późnego wysłania aplikacji, ale również dzieli nas od niej 15-ominutowy spacer, podczas gdy inne dzieci muszą dojeżdzać nawet z innych miast. Odwiedziny L. przy moim biurku były jej pierwszymi i ostatnimi. Gdyby nie to, że zwróciła mi uwagę na mój długi czas oczekiwania na aplikację, być może mój synek opuściłby rok szkoły.

universe* Przyśnił mi się kiedyś Luciano Pavarotti. Wiem, kim był, ale go nie słuchałam, a już na pewno o nim nie myślałam. We śnie zastałam go w wannie, w której brał kąpiel. Zaczęłam do niego strzelać z broni, którą miałam w ręku. Pomimo kilku strzałów w głowę i klatkę piersiową długo utrzymywał się przy życiu. Dosłownie 2 dni później dowiedziałam się o jego prawdziwej śmierci. * W sekundę po tym, jak dowiedziałam się, iż jestem w ciąży, do głowy przyszło mi imię „Krystian”. Nie brałam go wcześniej pod uwagę, a na określenie płci dziecka musiałam jeszcze długo czekać. * Jestem pewna, że takich przykładów zbiegów okoliczności każdy z nas ma dziesiątki. Desperackie poszukiwanie ulubionych ciasteczek w sklepie, w którym zawsze jest ich pod dostatkiem, a których tym razem zabrakło i znalezienie ostatniego opakowania wciśniętego między rajstopy lub kiwi- można nazwać przeznaczeniem; ręką Boską; przypadkiem; szczęśliwym trafem; fortuną; zbiegiem okoliczności; losem; karmą. Ile ludzi, tyle interpretacji, które łączy zdziwienie, zaduma i brak zrozumienia.

Na koniec opiszę zbieg okoliczności, który wyjątkowo przegapiłam, choć był bardzo wyraźny. Szykowałam się na imprezę urodzinową zapowiedzianą kilka tygodni wcześniej. Solenizantowi chciałam jako prezent wręczyć 2 bardzo starannie wyselekcjonowane przeze mnie książki. Zamówiłam je w ulubionej polskiej księgarni w UK, która zawsze perfekcyjnie wypełnia moje zlecenia. Jednak nie tym razem… Moja przesyłka zapadła się pod ziemię. Specjalnie podałam adres mojego miejsca pracy, aby bez żadnych przeszkód odebrać paczkę- jesteśmy otwarci cały dzień i zawsze ktoś tam jest. Sami wysyłamy tysiące paczek dziennie, więc to, co działo się z moimi książkami, było wprost niewiarygodne. Rzekomo listonosz nie dał rady ich dostarczyć, a sama księgarnia również rozkładała bezsilnie ręce. Przesyłki nie dało się nawet namierzyć w systemie! Skończyło się na tym, że dostałam zwrot kosztów i w popłochu kupiłam kilka innych książek. Gdybym dostrzegła w tej nietypowej sytuacji komunikat, zaoszczędziłabym trochę pieniędzy i nie najadła się tylu nerwów- impreza została odwołana z powodu ciężkiego stanu zdrowia solenizanta.

Bardzo pragnę poznać Wasze zdanie w tym temacie. Uszczęśliwią mnie również Wasze relacje z podobnych zbiegów okoliczności, które możecie zostawiać w komentarzach. Wiem, że są pośród Was osoby o podobnych do mnie poglądach i nie mogę się doczekać tego, co macie do powiedzenia.

Kontynuacja tutaj.

love the world

78 myśli na temat “Zbiegi okoliczności w naszym życiu i ich znaczenie

  1. U mnie dużo zbiegów okoliczności krzyżuje się ze snami. Pamiętam jak kiedyś przyśniło mi się rozstanie mojej koleżanki z jej chłopakiem, a później dowiedziałam się, że tak się stało.

    Jednak największe ciarki miałam kiedy przyśnił mi się mój śp Wujek i w tym śnie jeździłam z nim niebieskim maluchem. Podekscytowana opowiedziałam o tym Mamie na co totalnie zamarła, bo Wujek miał taki pierwszy samochód, a ja nie mogę tego pamiętać, bo nie było mnie wtedy na świecie… o.o Zbieg okoliczności czy może kiedyś w dzieciństwie coś usłyszałam na ten temat i gdzieś głęboko w głowie się to zapisało…?

    Polubienie

    1. Bo sny są właśnie naszą bazą danych, jeśli chodzi o podświadomość. Wszystko jest w nich symboliczne, dlatego dla każdego człowieka co innego będzie miało inne znaczenie.
      Może faktycznie coś usłyszałaś o wujku i zapadło Ci w pamięć, ale wątpie, że o to chodziło. Mocno wierzę jednak w to, że był to jednak jakiś komunikat i przeczucie:)

      Polubienie

  2. Czasami myślę, że moje życie to jeden wielki zlepek zbiegów okoliczności. Ja nazywam to Panem Przypadkiem. Też, niestety zdarzyło mi się trzy znane osoby „uśmiercić”, zanim to się stało, albo gdy już się stało, ale o tym nie wiedziałam. (Np. Księżną Dianę). Często coś lub ktoś wpada mi do głowy nagle, zupełnie bez powodu, a za chwilę jest o nim głośno, bo coś tam, albo puszczają film, o którym myślę od kilku dni, a nie było go w tv kilkanaście lat. Bycie w konkretnym miejscu, zdobycie czegoś w ostatniej chwili, poznanie tych, a nie innych osób… Mnóstwo tego. Czasami nawet boję się, że aż za dużo tego, i że w końcu przestanie być magicznie, ale nie. Za każdym razem jest.
    Mam nadzieję, ze wreszcie dowiem się też, o co chodzi z moimi dziwnymi snami 🙂

    Polubienie

    1. Ja mam bardzo podobnie i wręcz można powiedzieć, że mnie to mocno rozpuściło 😛 Często podejmuję decyzje w ostatniej chwili i zachowuję się lekkomyślnie, bo wiem, że i tak na tym dobrze wyjdę. Ostatnią paczkę ulubionego makaronu też zawsze znajdę w dziwnym dziale haha 😀

      Polubienie

  3. Ileż tego było w moim życiu, i wciąż się zdarza.
    Zbiegi okoliczności zawsze rodzą w mojej głowie myśl , że takie było przeznaczenie. A to z kolei tym kłóci się z moim światopoglądem. Bardziej do mnie trafia wytłumaczenie, że zadziałało przeczucie. Tylko dlaczego nie zawsze się pojawia?
    Można by to podciągnąć pod działalność Anioła Stróża, ale na usta ciśnie się pytanie, gdzie on jest, kiedy przytrafia mi się coś nieprzewidzianego i opresyjnego?

    Dość często zdarza się, że bez powodu zmieniam trasę, którą wedle logiki, czy przyzwyczajenia, powinnam podążyć. Jakby mnie ktoś poprowadził za rękę. Nie przemyślanie wchodzę do napotkanej księgarni lub innego sklepu i trafiam na rzecz, która jakby na mnie czekała. Rzadziej nagła zmiana owocuje spotkaniem kogoś, kogo od dawna nie widziałam, a nawet o nim nie myślałam, a darzę sympatią, albo przeciwnie, jak parę dni temu. Zamiast przejść przez przejście dla pieszych, prowadzące wprost do mojego domu, poszłam przed siebie, w efekcie robiąc kółeczko wokół skrzyżowania ulic. Zupełnie bez sensu. Kiedy już postawiłam stopę na chodniku, na którym powinnam znaleźć się kilka chwil wcześniej, dostrzegłam kilkanaście metrów przed sobą plecy osoby, której unikam jak ognia, bowiem jest toksyczna, jak dwutlenek węgla. Gdybym nie zrobiła rundki wokół skrzyżowania to prawdopodobnie byśmy się spotkały twarzą w twarz. Brrrr…
    Dwa razy w życiu zdarzyło mi się, że uniknęłam udziału w tragicznym wypadku drogowym, bo z nagła, bez powodu, postanowiłam jechać czymś innym, do tego jadącym inną trasą, dłuższą. Za pierwszym razem dowiedziałam się z TV, że tramwaj, w który nie wsiadłam miał czołowe zderzenie, a drugim razem od kuzynki, jadącej autobusem, w który nie wsiadłam, a który nie wyrobił na zakręcie. Kuzynka doznała licznych urazów.

    Bardzo ciekawy temat poruszyłaś. A Twoje przeżycia są naprawdę niezwykłe. Dziękuję, że zechciałaś się nimi podzielić. 🙂

    Polubienie

    1. Właśnie na Twoją odpowiedź najbardziej liczyłam, bo wiem, że interesujesz się kosmosem 🙂
      Cieszę się, że kierujesz się swoją intuicją. Wiem, że spisujesz też sny. W książce, o której wspomniałam doczytałam się, że dostrzeganie takich zbiegów okoliczności i kierowanie się intuicją nadaje życiu ludzi sens, gdyż dostrzegają swój udział w istnieniu całego świata. Podobnie działa wiara w Boga.

      Twoje unikanie wypadków jest niesamowite!!

      Polubienie

  4. Hehehe, gdyby nie te zbiegi okoliczności na pewno nie poznałabym Dziubasa i nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Ja mam taką teorię spiskową – to wcale nie zbiegi okoliczności – tak ma być! 🙂 I czasem coś nas pcha i próbuje nam mówić „Haaaalo, weź idź w tamtą stronę!” 🙂
    W noc przed tym jak dowiedziałam się o ciąży przyśnił mi się chłopczyk w niebieskim kombinezonie z miśkowymi uszami a potem drugi, któremu Dziubas pokazywał samolot na niebie. Od pierwszego dnia wiedziałam, że będzie chłopiec 😉
    Uwielbiam takie sytuacje! 🙂

    Polubienie

    1. Bo te zbiegi okoliczności to mogą być właśnie sytuacje/ludzie/miejsca, które mają nam się przydarzyć. Tylko jak my mamy je przewidzieć? Posługujemy się jedynie małym mózgiem i pięcioma zmysłami. To nie wystarczy, żeby odczytać zamiary wszechświata 😛

      Polubienie

  5. Niespodziewane przypadki zdarzają się, większość ludzi je odczuwa, a intuicja pewnie także ma w tym swój udział i podświadomość także. Ja nie przywiązuję do nich wagi, ponieważ życie mojej znajomej zamieniło się w koszmar analizowania snów, znaków, Tarota itp. Wpada się w pułapkę, z której trudno wyjść, ja z każdego uzależnienia.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Zgadzam się i sama to zawsze powtarzam, że łatwo popaść w przesadę. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Dlatego takimi tematami się interesuję, ale nie poświęcam im swojego życia. Po prostu dostrzegam te zjawiska i cieszę się nimi:)

      Polubienie

  6. Wierzę w przypadki i zbiegi okoliczności. Choć czasem przyprawiają mnie o gęsią skórkę.

    Gdyby nie to, że zapisałam się na studia z przypadku nie poznałabym osoby, która okazała się być tym jedynym. Po co wybrałam ten kierunek? Czasem wydaje mi się, że zupełnie bezmyślnie klikałam w odpowiednie okienka wysyłając aplikację. Tamte studia przerwałam po roku, a my niedługo świętujemy 7 rocznicę. Przypadek? Tak, najlepszy jaki mnie spotkał.

    Kilka lat temu przytrafiło mi się coś, co zaważyło na moim zdrowiu, a nawet życiu. Twój wpis chyba popchnął mnie ku temu, żeby to opisać…

    Pozdrawiam Cię cieplutko!

    Polubienie

    1. W takim razie będę czekać na Twój tekst:)
      A na pierwsze studia chyba faktycznie poszłaś tylko po to, aby poznać swoją miłość. Dałaś mi do myślenia: od 10-u lat przyjaźnię się z dziewczyną, która również po roku przerwała kierunek, na którym się poznałyśmy. Nie przetrwały nawet moje znajomości z ludźmi, z którymi studiowałam do samego końca, a z nią tak! 🙂

      Polubienie

  7. A ja powiem bardzo krótko: kiedyś wierzyłam w przypadki, zbiegi okoliczności. Dziś jest odwrotnie. Nie ma zbiegów okoliczności. Wszystko jest zaplanowane, z góry nam przeznaczone. Pozostaje tylko kwestia naszej decyzji :).

    Polubienie

  8. Ze mna to jest tak. Na przykład robie pranie i ni stad ni zawąd pomysle ” No długo juz ta pralka chodzi i sie nie psuje” i jakby nic dalej juz bezmyslnie puszczam pranie i pralka sie psuje. tak jest z wieloma innymi rzeczami w moim zyciu i tak po prawdzie nie umiem tego nazwac. Moze mam dar przewidywania ? 🙂

    Polubienie

  9. Zbieg okoliczności dla jednych, dla inncyh zrządzenie boże.

    Niemniej zawsze jest jakieś dzwine uczucie,że to co się stało, miało się stać. W hinduizmie wszystko jest przeznaczeniem, a nasze czyny kasztaltują naszą przyszłość.
    Pięknie opisnane jest to w „Mahabharata”.

    Jak analizuję swoje błędy to znajduję w nich przyczynę niektórych wydarzeń. Co ciekawe nastąpiły nawet kilka lat później i wtedy jest taka dziwna retrospekcja i czuję że to wypadkowa tamtego zachowania.

    Ja też często miewam, uczucie deja vu. Zwyczajnie czasem dźwięk, zapach, smak, powoduje takie dziwne uczucie, że już coś kiedyś takiego robiłem i jestem w stanie okreslić następne zdarzenie lub osobę jaką zobaczę, a potem dość szybko zaciera się to jakby ktoś zauważył, że mi blokada spadła i za dużo za chwie będe widział/wiedział.

    Dziwne i niezbadane jest to jak mózg bywa potężny.

    Polubienie

    1. To trudne, ale ważne tematy. Wchodząc głębiej w te zagadnienia można stracić nasz bardzo skromny i ograniczony rozum. Szkoda, że mamy taką biologiczną blokadę.

      Deja vu też czasami miewam i to tak silne, że aż przerażające i zawsze staram się z tego „otrząsnąć” na siłę. Czytałam różne wyjaśnienia tego zjawiska i najbardziej spodobała mi się teoria zakładająca, że jedno oko zobaczyło coś o milisekundę szybciej, niż drugie i dlatego w mózgu tworzy się taki „podwójny-opóźniony” obraz. Ciekawe:)

      Polubienie

  10. 3 tyś lat ??? O rany…naprawdę chciałabyś tak długo? :). Co byś robiła żyjąc tak długo? Stara, pomarszczona, słaba….Bo na razie zatrzymać czasu / cofnąć go wstecz się nie da :). Może za 100 lat, ale teraz?…

    Polubienie

    1. Żartujesz?? 😀 Nie byłoby miejsca, którego bym nie odwiedziła; jedzenia, którego bym nie spróbowała; przygody, której bym nie przeżyła 😀
      A jeśli taka abstrakcyjna możliwość, jak życie 3tyś, byłaby realna, to i zapewne utrzymanie młodości i sprawności 🙂 Haha

      Polubione przez 1 osoba

  11. Witaj,po ponad 3 tygodniach bez komputera śpieszę zawiadomić że wróciłem i od razu wpadłem do Ciebie. Jako wierzący te zbiegi okoliczności nazywam ręką Boga,w moim życiu ich nie brakowało, historia poznania Niny jest na tyle nietypowa,że też można tak ją nazwać 🙂 Przypadki,zbiegi okoliczności,czy takie coś w ogóle istnieje? Ja uważam,że wszystko jest nam pisane i ktoś nam to zsyła… Pozdrawiam serdecznie i cieszę się że znów Cię czytam 🙂

    Polubienie

  12. Przepraszam, ale nie przeczytałam do końca 😦 Wysiadłam przy biednym króliczku, na los zwierząt jestem ostatnio bardziej wyczulona niż na cokolwiek innego 😦

    Ale nie wierzę, w zbiegi okoliczności, wierzę, że tak po prsotu miało być 🙂

    Polubienie

  13. Ja również mam podobne poglądy do Twoich 🙂 pamiętam w dzień imienin mojej babci kupiłam dwie stacje meteorologiczne. Jedna okazała się zepsuta. W dzień swoich imienin babcia zmarła, dowiedzieliśmy sie o tym w drodze do niej. Kiedy byłam u niej ostatni raz przed jej śmiercią było to dwa tygodnie przed moimi urodzinami dała mi kasę w prezencie na urodziny mówiąc przy tym, że może już do nich nie dożyć i to niestety okazało sie prawdą. A babcia zmarła nagle na udar.

    Polubienie

  14. A mi się zdarzyło ,że śniła mi się alejka asfaltowa a po obu jej stronach rosły wielkie,piękne drzewa. Widok był tak cudny, że zapamiętałam ten sen na długo. Trzy lata później pojechałam na wakacje nad morze. Przed samym końcem wyjazdu pojechalismy obejrzec starą latarnię w pewnej miejscowosci. Jakież było moje zdziwienie gdy wysiadając z autobusu stanęłam przed takim samym widokiem jaki mialam we śnie. Wszystko było dokladnie odwzorowane! Stałam przez chwile osłupiała z wrażenia. Od tamtej pory wierze,ze to co nam się przysni wcale nie jest nierealne.

    Polubienie

    1. Niesamowite 🙂

      Ja niedawno miałam podobną sytuację, ale w pracy. Znalazłam się w takich samych okolicznościach, jakie mi się wyśniły. Rozpoznałąm je i zachowałam się tak samo, jak we śnie. Całe moje ciało przeszło mrowienie 😀

      Polubienie

  15. No ja jak zwykle, nie mogę sobie teraz przypomnieć konkretnych sytuacji, ale na pewno takie były! Nie mniej jednak, piszą tu niektórzy o tym jak to przypadkowo poznali swoje drugie połówki i ja też mogę się do takich osób zaliczyć. Poznaliśmy się przez internet, na portalu randkowym, na którym założyłam konto tylko dlatego, że moja kumpela miała tam konto i koniecznie chciała mi pokazać jakiego przystojniaka poznała, ale nie dało się zobaczyć zdjęcia z profilu jeśli nie miało się konta, ani pobrać się nie dało, więc mówi zrób konto, musisz go zobaczyć, przecież potem możesz usunąć…. nie usunęłam, acz nie korzystałam z niego. Jednak mejle przychodziły. Więc weszłam tam żeby to konto usunąć i pozbyć się spamu, jednak z ciekawości zajrzałam w wiadomości… i wśród tysiąca durnych propozycji od zboczeńców jedna normalna wiadomość. No więc z braku zajęcia myślę odpiszę…. i tak wyszło. Prawie 5 lat razem i 4 miesiace po ślubie 😉

    Polubienie

  16. Pomimo wszystkiego, muszę powiedzieć, że nie wierzę w zbiegi okoliczności. Oczywiście chodzi mi o takie „najdziwniejsze”. Twoje opisane powyżej rzeczywiście są do zastanowienia, czy aby na pewno to tylko przypadki 😉 Sama przeżyłam w swoim życiu parę takich podobnych sytuacji, choć nie umiem określić jakie konkretne. Musiałabym nad tym długo myśleć, aby sobie przypomnieć. A może to po prostu umyka mojej uwadze?

    W każdym radzie, bardzo ciekawy wpis 🙂

    Polubienie

  17. Ja wierzę w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny, szczególnie blisko jest mi do ideologii efektu motyla.
    Tak zresztą poznałam mojego męża. Na przekór kilkumiesięcznym planom we wrześniu uznałam, że popełniam błąd z wyborem szkoły i poszłam do liceum, które na samym początku odrzuciłam, na profil, którego nawet nie rozważałam… Siadłam w przypadkowej ławce i tak, od tamtej pory, jesteśmy nierozłączni 😉 Ciągnęła mnie tam wtedy jakaś niezrozumiała siła 😉
    Kolejny ogromny zbieg okoliczności przeżyłam kilka lat później. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły mi, żeby zostać w domu, ale je ignorowałam myśląc, że to zwyczajne lenistwo. Ale do dzisiaj pamiętam okropne uczucie, jakie mi towarzyszyło całą drogę – ostatecznie nie dojechałam na miejsce przez kolizję, kilkadziesiąt sekund przed którą powiedziałam do mojego (jeszcze wtedy) chłopaka „coś się zaraz stanie, czuję to!”. Spojrzał na mnie mówiąc, że wszystko będzie dobrze i wtedy mieliśmy stłuczkę.
    Jak się później okazało kilka minut później, na trasie, którą mieliśmy jechać był ogromny karambol w którym zginęło kilkanaście osób. Prawdopodobnie bylibyśmy tam, gdyby nie ta stłuczka.
    Innym rzem w dzień tuż przed lotem miałam okropny atak niewytłumaczonej paniki, chociaż ogólnie uwielbiam latać i jest to dla mnie bardzo naturalną „czynnością”. Tego dnia wydarzył się zamach na lotnisku w Brukseli. Na którym miała być moja mama, która w ostatniej chwili zmieniła datę lotu.
    Teraz już nigdy nie ignoruję przeczucia.

    Polubienie

  18. Przypadek to jedna z rzeczy, nad którymi zastanawiam się ostatnio najwięcej. Moje spojrzenie nań jest naukowe: świat jest przeładowany istnieniem, wydarzeniami, ludźmi, i wszystko, co tylko może się wydarzyć – wydarzy się, i to tym więcej razy, im więcej żyje osób i w im większą liczbę interakcji wchodzą ze sobą. Weźmy np. temat ”proroczych” snów. Istnieje ograniczona liczba rzeczy, o których najczęściej śnią ludzie (sny erotyczne, o śmierci, o rodzinie, itd), tymczasem codziennie zasypia 7 miliardów osób – i każda z nich ma od kilku do kilkunastu snów. Ktoś siłą rzeczy wyśnić może nawet dokładny przebieg jakiegoś zdarzenia. Swego czasu moja kuzynka była na pielgrzymce do Częstochowy, gdzie poznała pewną dziewczynę którą była zafascynowana, ale nie wzięła od niej numeru telefonu. Kiedy w tym samym roku poszedłem dalej do szkoły i zamieszkałem w internacie, a moja kuzynka przyjechała po mnie autem, minęła się z tą samą dziewczyną w bramie – okazało się, że i ona tam mieszkała! Niebywały zbieg okoliczności (według nich było to działanie opatrzności; obie były bardzo wierzące, i zaprzyjaźniły się). To też niesamowite, jak wiele najważniejszych rzeczy w życiu człowieka zaczyna się od banału, błahostki – gdybym 4 lata temu nie zamieścił pewnego komentarza na blogu pewnej dziewczyny, nie poznalibyśmy się i nie zostalibyśmy parą. A wszystko to, cała ta 4 letnia relacja, wykiełkowała z kilku zaledwie słów pocieszenia.

    Polubienie

    1. Jak zwykle ciekawie Morfeusz:) Czekałam na Twój komentarz.
      Moje wyobrażenie tych zjawisk jest gdzieś pomiędzy Twoim, a tymi, którzy w zbiegach okoliczności widzą wyraźne kierowanie „ręką”. Chcę wierzyć w to, że przytrafiające mi się rzeczy właśnie mi miały się przydarzyć. Z drugiej strony nadal widzę w świecie chaos i kilka dróg i możliwości wyboru dla każdego z nas. Od nas zależy, którą drogą pójdziemy w danym momencie i szkoda, że nie można sprawdzić, jak losy potoczyłyby się przy innym wyborze.

      Polubienie

  19. Ach, i jeszcze kilka zbiegów okoliczności z mojego życia: moja pierwsza miłość (młodzieńcza) miała siostrę, która urodziła się tego samego dnia tego samego miesiąca, ale rok wcześniej. Ich matka popełniła samobójstwo w dzień moich urodzin (wtedy jeszcze się nie znaliśmy).

    Polubienie

  20. Niedługo na moim starszym blogu pojawi się tekst „ZOSTANĘ OJCEM!”-nie komentuj go bo to podpucha,żeby zrobić w konia moje wścibskie ciotki które zaglądają i komentują co piszę 🙂

    Polubienie

  21. Jestem! 🙂
    Od dawna już hołubię w sobie piękne przekonanie (wiarę, może bardziej) właśnie w takie nieprzypadkowe zbiegi okoliczności. Jak Zmora przede mną wspomniała – są zupełnie jakby ktoś, mając lepszy od nas ogląd rzeczywistości, kierował naszymi losami. Choć jak tam wczytałam się we wszystkie komentarze, to dochodzę do wniosku, że te moje przy wielu z nich to małe miki 😉
    Na przykład seria zbiegów okoliczności sprawiła, że kupiliśmy z mężem nasz obecny dom. Jeden ktoś kupił przed nami, w przypadku drugiego okazało się, że się w jego sprawie toczy postępowanie sądowe i dopiero po nim będzie wystawiony na sprzedaż. Czekaliśmy więc… aż pewnego dnia zadzwoniła do mnie moja mama mówiąc, że znalazła inny dom warty obejrzenia. Jak się okazało – sami z ojcem znaleźli go przez przypadek. Tak się bowiem złożyło, że mama tego konkretnego dnia postanowiła kupić jakąś roślinę do ogrodu i w związku z tym jechali z ojcem inną niż zazwyczaj trasą, bo do sklepu ogrodniczego. Po drodze zauważyli na jednym z płotów baner o sprzedaży. Zadzwonili i okazało się, że ów baner jest świeżutki i są pierwszymi zainteresowanymi. To był dom, jakiego szukaliśmy, pod wieloma względami o nieba lepszy od tamtych dwóch (i wielu innych, które na przestrzeni ze dwóch lat oglądaliśmy). Z najlepszą funkcją, najlepszą lokalizacją, najpiękniejszym ogrodem itd itp.

    Wcześniej, może pierdoła, ale mój egzamin zawodowy na koniec szkoły średniej, co do którego miałam poważne obawy czy w ogóle będę do niego podchodzić, bo zdecydowana większość przedmiotów „zawodowych” zwyczajnie mi nie pasowała. Zdałam go na ocenę celującą, gdyż wszystkie pytania jakie wylosowałam dotyczyły dokładnie tego, z czego wcześniej na zajęcia przygotowywałam referaty (tematy zresztą sama wybrałam ;)) Podobnie miałam z kilkoma egzaminami na studiach. Choć w niektórych przypadkach to było może bardziej jak „zaklinanie” rzeczywistości, gdyż czekając na pytanie ze strony egzaminatora powtarzałam w myślach to, które by mi pasowało… aż się doczekiwałam 😉

    Nad celowością jednej rzeczy się zastanawiam – za cholerę innego powodu mojego kurczowego trzymania się na wybranych studiach (wybranych niemal od czapy) nie widzę, jak ten, że dzięki temu moja koleżanka z nich miała szansę poznać swojego obecnego męża – najlepszego przyjaciela mojego.

    Polubienie

    1. A ja nie widzę innej możliwości, jak usiąść z otwartą buzią i w zaskoczeniu podziwiać te wszystkie zbiegi okoliczności, które Ci się przytrafiły:)
      Niesamowite historie, szczególnie ta z domem. Mam trochę zbyt mocno przesiąknięty horrorami umysł, więc takie szczęśliwe znalezienie domu od razu nasuwa mi nowe straszne scenariusze….. Mam nadzieję, że nie doświadczacie w nim żadnej obecności z zaświatów hahaha 😀

      Polubienie

      1. Pfu, pfu, na psa urok, oby nie! Całe szczęście ludzie, od których go kupiliśmy byli pierwszymi jego właścicielami, a użytkowali go tylko jako letniak, więc nikt w nim nie umarł. No, poza tą wiewiórką, która wpadła do beczki pod rynną [‚].
        Z resztą, to by się kłóciło z moją wiarą w to, że takie przypadki prowadzą nas ku lepszemu 🙂

        Polubienie

  22. Tak, uwinąłem się szybko, bo siła zdenerwowania podziałała jak napęd…;) Szkoda. Szkoda, bo raz, że Onet promował czasami posty, dwa, że kilka dobrych widgetów (np. wrodpress popular posts) na wordpressie jest dostępnych tylko w wersji płatnej. Ale też jest dużo więcej miejsca – 3 GB a nie 15 MB! – toteż będę mógł zamieszczać więcej zdjęć, w dodatku w większym wymiarze. No i przeniesienie całości treści jest łatwiutkie, nawet dla takiej ofermy informatycznej jak ja:) Tak, wygląda tak samo, bo i szablony są takie same (chociaż na wordpress jest ich więcej). Hahaha, ciekawe co powiedzą na to Ci, którzy mają po kilka milionów wejść:D Cieszę się, że lubisz mój blog, ja Twój również, i mam nadzieję, że i Ty przeniesiesz się na jakąś inną platformę:)

    Polubienie

  23. Nawet fajnie to wygląda 🙂 Trudno było się przenieść? Płacisz coś za to? Wszystko udało się przenieść? Jak możesz to odpowiedz u mnie… Zapisałem sobie Twój nowy adres w ulubionych ,żebyś mi nie uciekła 🙂 Na początku stycznia i ja będę musiał pomyśleć o przeprowadzce…

    Polubienie

  24. No to jestem. Nie spodziewałam się tylko przeniesienia całej treści bloga. Myślałam, że masz jakieś tchnienie ‚zacząć od początku’, a tu nawet kolorystyka i wygląd nie wiele się zmieniły. 😀 Skąd więc i na co ta zmiana, jak można zapytać? 😉

    Polubienie

  25. No cóż, nie ma czegoś takiego jak zbieg okoliczności gdy chodzi o sprawy istotne dla życia. ☺
    Dużo mógłbym pisać o swoim że myciu czy swojej śmierci i o tysiącach znaków świadczących o tym że to nie tylko przypadek (całe życie! ). O setkach dowodów że nasz chwila na ziemi jest jedna z wielu, ta chwila!
    To materiał nie na komentarz,ale po co mam przekonywać kogoś kto sam do tego dochodzi.
    Nasze dziś ( w szerszym sensie) jest jednym z wielu, alev o reinkarnacji chyba swoje wiesz☺

    Polubienie

      1. Mój blog ma ponad tysiąc wpisów. Na ogół to sieczka i nie zachęcam nikogo. Nie piszę tego dla publiczności. Poszedłem co czuję,a raczej co w danej chwili dominuje!
        W tekście (ze 2.5 tysiąca stron)jest dużo o mojej śmierci, o życiu po życiu (raczej pomiedzy) i o Znakach, wciąż obecnych dowodach na to że to tylko jeden z odcinków serialu. Wiec bardziej rozszerzyć nie mogę☺

        Polubienie

  26. A ja nie mogę sie otrząsnąć z wrażenia, że zbiegu okoliczności w wielu przypadkach dopasowywane za do sytuacji „na sile”. Jeśli sie wierzy w jakiś los i u zbiegu okoliczności, ludzie zaczynają szukać ich w codziennym życiu i zastanawiać się gdzie by je tu dopasować. Nie zawsze tak jest Ale bardzo często: p a Ty ze swoim zamiłowaniem do mistycyzmu i tego typu podobnych jesteś na to mam wrażenie bardzo podatna :p

    Polubienie

    1. Podatność może wynikać z umiejętności dostrzegania takich niewytłumaczalnych zjawisk 😛 Otwartości serca i umysłu również. To niemożliwe, że świat jest tylko tym, co jesteśmy w stanie poznać swoimi 5-oma zmysłami 🙂

      Polubienie

  27. Cześć wszystkim.
    Opowiem w skrócie o historii mojej przyszywanej kuzynki Izy, której mama w tamtym czasie zmagała się ze śmiertelną chorobą… Ten „zbieg okoliczności” jest wprost miażdżący…
    Mama Izy mieszkała w Zielonej Górze, Iza w Warszawie. Obie obeszły wszystkich lekarzy w obu miastach ale żaden nie był w stanie im pomóc. Z korytarzowych rozmów w różnych gabinetach lekarskich dowiedziały się o istnieniu pewnej lekarki w Poznaniu, która była ich ostatnią szansą. Znając jej imię i nazwisko oraz adres gabinetu Iza próbowała dodzwonić się do tej pani ale bezskutecznie więc następnego dnia sama, bez mamy wsiadła w pociąg i pojechała do Poznania na poszukiwania. W przychodni, w której ów pani doktor przyjmowała dowiedziała się, że poszukiwana już tam nie przyjmuje, nie ma z nią kontaktu, prawdopodobnie wyjechała… Obdzwoniła i objeździła całe miasto ale bezskutecznie.
    Wsiadła więc w pociąg z Poznania do Zielonej Góry, siadła w przedziale i ryczy…
    Pociąg ruszył i pewnej chwili kobieta siedząca naprzeciw spytała czy może jej jakoś pomóc, Iza z początku nie chciała dzielić się tym co ją bolało ale w końcu opowiedziała jej o co chodzi a kobieta pobladła!
    Okazało się, że to ona! Poszukiwana pani doktor!

    Izy mama niestety po jakimś czasie odeszła i historia nie miała happy endu ale samo spotkanie było tak niezwykłe, że postanowiłem o tym napisać.

    Polubienie

  28. PS. Opisałbym moje zbiegi okoliczności z 2012r bo były naprawdę powalające ale boję się, że ten blog nie jest na to gotowy a większość czytających w to nie uwierzy…

    Polubienie

  29. Dziś miałem taki przypadek, trafiłem na książkę Wujaszek Wania, wpisałem w google i czytam o niej, w TV leciało Koło Fortuny i akurat w tym czasie facet podał hasło Wujaszek Wania. Kiedyś ruszam pokrętłem swojej wieży, w TV nagle leci reklama animacja tygrys porusza pokrętłem jak ja dokładnie takiej samej srebrnej wieży. Raz czytałem książkę w radiu zaczynają mówić o tej książce. Siedzę przy oknie garbie się, facet w radiu na żywo nagle mówi nie garb się. W domo rozmawiam o tym jak usuwać kamień z czajnika, na drugi dzień w dzień dobry tvn robią program o środkach czyszczących do usuwania kamienia z czajnika. Ktoś z rodziny był u mnie w ciąży, w pytanie na śniadanie zapraszają kobietę w ciąży z dokładnie takim samym imieniem jak u mnie w rodzinie i z dokładnie tym samym rokiem urodzenia na jej bluzce. W kabarecie wypowiadają moja miejscowość i imię mojego dziadka i ojca. Może to już nie tylko przypadki pole morfogenetyczne, ale działanie służb, Gang Stalking, podsłuchiwanie i podglądanie ludzi i prześladowanie ich?

    Polubienie

Dodaj komentarz