Wesele bez panny młodej

*Zanim Wam opowiem, jak wyglądał mój nietypowy ślub i jeszcze dziwniejsze wesele (na którym mnie nie było), wyjaśnię tylko, że na obrazku widzicie Emily, czyli Gnijącą Pannę Młodą z animacji Tim’a Burton’a, na której punkcie mam O-B-S-E-S-J-Ę. Jeżeli jeszcze nie oglądaliście, to polecam!*

 

…Ślub…

Przygotowania, stres, lista gości, suknia ślubna, zaproszenia, kościół, obrączki, pieniądze, jeszcze więcej pieniędzy, jedzenie, restauracja, podróż poślubna… Znacie to? Ja nie! 🙂 Ale od początku…

Mój mąż pochodzi z Indii, więc nasze małżeństwo odbywa się na innych zasadach, niż małżeństwa pomiędzy obywatelami krajów Unii Europejskiej. Chodzi o tą magiczną formalność zwaną wizą, której potrzebują osoby spoza UE. Ponieważ Anglię zalały (i dalej zalewają) fale imigrantów, nie brakuje tu również drobnych cwaniaczków, którzy próbują oszukiwać system. Powstał między innymi problem fałszywych małżeństw, które polegają na tym, iż mężczyzni płacą, prawie lub całkiem, obcym kobietom z Europy niezłą sumkę pieniędzy za to, że będą widniały na papierach jako ich żony, w czego zamian mężulkowie oczywiście dostawali wizy. Żeby poradzić sobie z tymi fałszerstwami, rząd brytyjski zaprasza pary mieszane na wywiady. Wiadomo, że jeśli ludzie naprawdę ze sobą żyją i mieszkają, to ich relacje i odpowiedzi na szczegółowe pytania będą się mniej więcej zgadzać, podczas gdy cwaniacy się pogrążą.

Kiedy dostaliśmy list z terminem naszego wywiadu wyczytaliśmy w nim, że mają się na niego stawiać osoby po ślubie lub w ‚jakimśtam’ związku. Byliśmy tak pewni, że wszystko się uda, bo przecież naprawdę ze sobą żyliśmy i mieszkaliśmy, iż nie przypatrzyliśmy się szczegółowo owemu ‚jakiemuśtam’ związkowi i zajęliśmy się innymi sprawami. Po jakimś czasie coś mnie jednak tknęło, żeby sprawdzić znaczenie tego ‚jakiegośtam’ związku. Chodziło o civil relationship… czyli związek osób tej samej płci!!! Krew mi dosłownie odpłynęła z twarzy, a świat zaczął wirować… Został TYDZIEŃ do wywiadu, a my nie byliśmy po ślubie, a tym bardziej nie byliśmy parą homoseksualną!

Pojechaliśmy z listem do najbliższego urzędu stanu cywilnego zapytać, czy dobrze zrozumieliśmy list. Wyjaśniliśmy, że nasza niedoskonała znajomość języka angielskiego, szczególnie z zakresu prawa sprawiła, że nie doczytaliśmy wszystkiego ze zrozumieniem. Panie urzędniczki potwierdziły, że na wywiad musimy się stawić jako małżeństwo… Na szczęście w Anglii każdy, kto tylko może, stanie na głowie, aby tylko pomóc, więc panie wcisnęły nas w grafik dzień przed naszym wywiadem… Z jednej strony odczuliśmy ogromną ulgę i wdzięczność, a z drugiej panikę- jak my mamy się w tydzień zorganizować?!

W pośpiechu zamówiłam sukienkę, garnitur dla synka i obrączki online.

Powiedziałam rodzicom, że wychodzę za mąż… za tydzień!

Poprosiłam moją managerkę i jej chłopaka o to, aby byli naszymi świadkami… za tydzień!

Uff, jakoś poszło. Suknia, garnitur i obrączki przyszły na czas, rodzice jakimś cudem dostali urlop w pracy na ten dzień, świadkowie się zgodzili. Ale to nie wszystko- w dniu wywiadu miała do mnie przylecieć moja najlepsza przyjaciółka z Polski, a lądować miała w oddalonym o prawie 100km Liverpool’u, czyli tam, gdzie mieliśmy wywiad. Uzgodniliśmy z przyszłym mężem, że dołączę do niej od razu po ślubie, żeby nie musiała spędzać nocy sama w obcym mieście, a on dołączy do mnie nazajutrz. Zarezerwowałam masę biletów na pociągi, pozostało wziąć ślub i dojechać na wywiad na drugi dzień.

oops Pop art kitsch woman

Na ślub szykowałam się u naszych świadków w domu. Suknia, fryzura i cała reszta były bardzo skromne, bo braliśmy jedynie ślub cywilny. Zawieźli mnie na miejsce, a tam spotkałam się z synkiem i przyszłym mężem. Za jakiś czas taxówką przyjechali moi rodzice. Przez całą ceremonię chichotałam, bo nie mogłam uwierzyć, że w ogóle wychodzę za mąż, a do tego jeszcze w takich okolicznościach. Moja mama potęgowała jedynie falę wesołości wzdychając co chwilę: „Co ty robisz, dziecko…” 😀 Po ceremonii szybko wskoczyliśmy do taxówki i pojechaliśmy do centrum rozrywki, którego właścicielem jest mój szef. Tam dostaliśmy darmowego szampana i wejściówki na tor wrotkowy. Szkoda, że nie mogłam zostać dłużej, ups! Zdążyłam wznieść toast, przebrać się w zwykłe ciuchy, wycałować męża, pożegnać się z weselnikami i w drogę do Liverpool’u! A tam czekała już na mnie w pokoju hotelowym moja przyjaciółka, której przywiozłam w prezencie butlę pomarańczowego Baileys’a, którą później opróżniłam prawie całą sama (pyszne to!). Na drugi dzień rano dołączył do nas mój już-mąż (synek został pod opieką cioci, bo dzieci nie są wpuszczane), wywiad trwał 4 godziny (po 2 na głowę), wyszliśmy z niego wymordowani, ale spokojni i całą trójką wróciliśmy do naszego miasta.

*

Pomimo, iż mój ślub i wesele były troszeńkę nietuzinkowe i omineła mnie gorączka przygotowań oraz wszystkie elementy wymienione na początku tego wpisu- cieszę się, że tak wyszło. Z perspektywy czasu naprawdę doceniam to, że nie musiałam ładować w to wszystko ani fortuny, ani stresu. Brakowało rodziców męża, ale ich i tak by nie było- są w Indiach, a stamtąd nie tak łatwo tu przylecieć. Właśnie z racji tego, że nie było moich teściów, nie byłoby też fair, gdybym ja miała salę wypchaną „swoimi” ludźmi. Poza tym, nigdy i w żadnej dziedzinie życia nie chodziłam i nie chodzę utartymi szlakami. Można więc powiedzieć, że ślub był w moim pokręconym stylu. A jako osobom niewierzącym ślub w kościele i wielkie wesele na 200 osób kojarzy nam się z mężem jedynie z presją i oczekiwaniami osób dookoła (jak to mąż określił- nie musieliśmy przynajmnie oglądać ludzi, którzy w rodzinie na codzień nie są obecni, a przyszli się jedynie nażreć 😛 ).

A jak wyglądały/będą wyglądać Wasze śluby? Wolicie takie z pompą, czy skromne na bezludnej plaży?

P.S. Przypominam o akcji Drobiazg i o cyklu Szczęście!

55 myśli na temat “Wesele bez panny młodej

  1. Można inaczej? Można! Super, że się Wam tak wszystko udało ogarnąć. Domyślam się, że było trochę stresu przez zaistniałą sytuację, ale na szczęście to już za Wami. Myślę, że te huczne śluby jak te skromne mają swoje wady i zalety, byleby się tylko kochać! Ślub nie ma sensu, kiedy nie ma miłości. Dlatego czy taki, czy owaki, aby miłość w partnerstwie była.

    Swoją drogą będziecie długo wspominać ten szalony tydzień, a to oczywiście na plus.
    Pozdrawiam Was.

    Polubienie

  2. 🙂 🙂 🙂 :):)
    Mój drugi ślub wyglądał tak: dzieci przyjechały z daleka, aby być naszymi świadkami, poszliśmy do urzędu 500 m od domu pieszo, a w odpowiednim momencie sama musiałam upomnieć się u urzędnika 🙂 żeby pan młody mnie pocałował. Potem wracaliśmy przez rynek, bo potrzebne były małe zakupy. W domu jedliśmy tort makowy, który zawsze robiłam na przyjazd dzieci, nie na ślub. Tyle wszystkiego.

    Polubienie

  3. Troszeczkę nietuzinkowe? 🙂 Hmmmmm 🙂 Ale masz co wspominać 🙂 Poza tym znam Cię już tyle długo że normalny ślub i wesele by do Ciebie nie pasowały 🙂 Ba, spodziewał bym się wplecionych jakiś elementów horroru rodem z powieści Kinga 🙂 Miłego weekendu 🙂

    Polubienie

  4. U nas też było szybko, niespodzianie i bardzo skromnie. Długo byliśmy parą, aż postanowiliśmy „zalegalizować” związek – w przeciągu miesiąca wszystko załatwiliśmy. Mąż za często przy różnych okazjach rzucał, że „Ania nie chce ślubu”, aż mnie to zmęczyło 😉
    Nie było więc u nas romantycznych zaręczyn, wesele w postaci obiadu z rodzicami i rodzeństwem, a i to dlatego, że moja mama ze łzami w oczach się uparła, bo myśmy stawiali na skromną kawę w naszym wynajmowanym mieszkanku 😉

    Ale Wy to mistrzostwo świata 🙂 Świetna historia!

    Polubienie

    1. Uważam, że mieliście super ślub i wesele 🙂 Choć rozumiem Twoją mamę, bo moja też bardzo żałowała, że nawet porządnego prezentu nie miała czasu kupić. Nie było też mojej siostry, bo mieszka na drugim końcu Anglii, ale mam nadzieję, że mi wybaczyła biorąc pod uwagę okoliczności.

      Polubienie

  5. Niesamowita historia świadcząca o przebojowości Twojej osoby i niekonwencjonalnej osobowości. Tak trzymaj, Ty jesteś niepowtarzalna i masz jedno życie, więc decydujesz sama o ślubie też.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubienie

  6. Tez mialam skromne wesele. Takie typowe ale jednak skromne, na 60 osob na prawde najblizszych a nie 200 obcych ciotek ,,piąta woda po kisielu”. I slub kościelny bo nam na nim zależało, a nie bo wypada, bo coś tam… wrecz w dzisiejszych czasach uważam, nie jie wypada jeśli na codzień do kościoła nie chodzisz i tak na prawdę nie wierzysz.. nie rozumiem po co takie osoby biora koscielne śluby. 😛

    Aczkolwiek ja tak spontanicznie to bym na ślubnym kobiercu nie stanęła! Haha. Szalona z Ciebie kobieta 😛

    Polubienie

    1. Ja też nie rozumiem ślubów, chrztów, komunii i innych religijnych działań w przypadku rodziców, którzy nie praktykują religii. Tzn gdybym żyła w Polsce, to bym rozumiała, bo tam panuje myślenie zaściankowe. Na szczęście tutaj mamy wolność dużo szerzej pojętą, dlatego nikt się nie musi oglądać na to, co rodzina i sąsiedzi powiedzą 🙂

      Polubienie

  7. Co ty zrobiłaś, dziecko?! 😀
    W USA to samo, tam wywiady są bardzo szczegółowe, włącznie z roszczeniem sobie prawa do nalotów na domy małżeństw w celu upewnienia się, czy śpią razem, albo przynajmniej w tym samym domu…
    Udało się z wizą od razu?

    Polubienie

  8. O rany, jak ja mogłam przegapić taką zajebistą historię??!! ❤ Twój ślub brzmi jak spełnienie marzeń- szybko,krótko i na temat, a potem iść z przyjaciółką na Baileysa (w moim przypadku zmieniłabym na prosecco;) )

    Nie planowałam zamążpójścia specjalnie, no ale teraz to mi weszłaś na ambicję i chyba się rozejrzę za jakimś panem młodym, żeby mieć równie zajebiste wesele! 😛
    P.S. UWIELBIAM "Gnijącą Pannę Młodą", i generalnie Tima Burtona! 🙂 A "Beetlejuice" lubisz? 🙂

    Polubienie

    1. Hahaha, już się kiedyś zgadałyśmy na temat Soku z Żuka, patrz 😀
      https://burzatumblemind.wordpress.com/2018/05/16/nie-moge-sie-doczekac/

      Cieszę się, że historia Ci się spodobała. Czy mój ślub był spełnieniem marzeń, to nie wiem, bo słyszy się raczej o dniu rodem z życia księżniczki, sypaniu ryżem i sukni z trenem na pół miasta haha 😀
      Dawaj, wychodź za mąż dla szalonych wspomnień 😛

      Polubione przez 1 osoba

  9. Hahaha! Uwielbiam Cię po tym poście jeszcze bardziej! 😀
    Super! Właśnie takie akcje sprawiają, że życie jest kolorowe! 🙂
    PS. Nie widziałam tego filmu, chociaż Burtona bardzo lubię!

    Polubienie

  10. Właśnie od jakiegoś czasu zaczęłam uważać ślub za coś bezsensownego dla mnie. Jeśli dwoje ludzi się kocha, to dla mnie niepotrzebne jest wydawanie aż tylu pieniędzy, a minimum wydaje się i tak już dużo. Rozumiem, że to wszystko dla rodziny i tak dalej, ale dla mnie to wszystko już takie „przesłodzone”. Chyba nigdy nie chciałabym robić czegoś na pokaz

    Polubienie

    1. Ślub to przede wszystkim przysięga ślubna, przynajmniej dla mnie miała ona największe, symboliczne znaczenie. Przysięgliśmy sobie z mężem, że będziemy się wspierać w szczęściu i chorobie. A poza tym teraz już mi nie ucieknie, przynajmniej nie daleko haha 😛

      Polubienie

  11. Bardzo ciekawa historia 😀 Nasz ślub też był w pewnym sensie nietypowy… Jesteśmy wierzącymi osobami, ale na pewno nie tradycjonalistami. Niedobrze nam się robi na myśl o weselach na 200 osób i o wielkiej imprezie, na którą trzeba wydać kupę kasy, a tak naprawdę impreza jest bardziej dla gości, niż dla pary młodej. Obydwoje jesteśmy raczej introwertykami, którzy lubią robić po swojemu. I tak też zrobiliśmy. Nasz ślub odbył się w małym, zabytkowym, drewnianym kościółku,w towarzystwie rodziców i świadków. Gości zatem było aż 6, uroczystość zakończyliśmy wspólnym obiadem i ciachem 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Ultra Anuluj pisanie odpowiedzi