Co jest najgorsze u imigrantów

Na początku mojego pobytu w Anglii mieszkałam w Bradford, czyli mieście, które jest potocznie nazywane Bradystanem. Jest to spowodowane ogromną ilością zamieszkujących tam Pakistańczyków. Na tle dziesiątek żyjących tam narodowości to właśnie oni są najbardziej „widoczni”. Mieszanka kulturowo-religijna nikogo w Anglii nie dziwi, ale w Bradford przybiera ona inny wymiar. Kiedy przejeżdża się przez to miasto, szczególnie centrum i obrzeża, ma się wrażenie, że zamiast do Anglii trafiło się do Azji południowej.

Kobiety obładowane torbami zakupów i ciągnące za sobą przynajmniej czwórkę dzieci, kroczące przez sam środek skrzyżowania na czerwonym świetle, jakby nie istniało coś takiego, jak ruch drogowy. Brązowoskórzy mężczyźni z długimi brodami, ubrani w luźne spodnie i kaftany przypominające koszule nocne, śpiewający na głos hymny religijne. Ulice pełne sklepów z pakistańskimi ubraniami i żywnością, restauracje i sklepy halal, witryny wypisane w języku urdu, meczety i szkółki islamskie. Tak właśnie wygląda Bradford.

Ale to przecież nie chodzi o ubrania, ilość dzieci, czy nawet obcy język. Nie chodzi o roznoszący się wszędzie zapach przypraw, pieśni religijne, czy zarost twarzy. Chodzi jednak o coś innego. O coś, co da się odczuć bardzo wyraźnie na własnej skórze, kiedy się tam mieszka. BRAK INTEGRACJI.

Mój mąż pochodzi z Indii, co samo w sobie udowadnia, że nie jestem ani rasistką, ani ksenofobem, ani ignorantką, ani tchórzem. Ale mój mąż płynnie mówi po angielsku, ubiera się w jeansy i koszulki, nie nosi brody i turbana, ma znajomych z różnych krajów. On się po prostu NIE AFISZUJE i nie robią tego również inni Azjaci mieszkający wśród nas.

Nie twierdzę, że jeśli ktoś decyduje się na wyjazd za granicę, to powinien zapomnieć o swoim pochodzeniu i tożsamości, czy zaprzestać posługiwania się swoim ojczystym językiem. Twierdzę jednak, że przenoszenie swojej narodowości, kultury i religii w sposób tak skrajny jest niczym innym, jak tworzeniem wokół siebie bariery. To nawet nie o to chodzi, że przypadkowy Anglik, Polak, czy Hiszpan nie podejdzie do Pakistańczyka na pogawędke dlatego, że nosi on kaftan i śpiewa w swoim języku. Chodzi o to, że ten Pakistańczyk swoim wizerunkiem wygłasza niemy przekaz: Nie podchodź do mnie, nie życzę sobie tego.

Widać to również u Polaków mieszkających w Bradystanie. Poznać ich można po biało-czerwonych elementach ubioru, puszce piwa w dłoni i spojrzeniu pełnym chęci mordu. Bardzo często nie potrafią oni sklecić nawet jednego zdania po angielsku, nie wspominając nawet o innych językach. Oni po prostu nie chcą się integrować, nawet z Anglikami. W Bradford te podziały MY i ONI są wręcz namacalnie wyczuwalne. To miasto jest pełne takich nienawistnych obozów- MY przeciwko NIM. I to działa w obie strony.

Kiedyś już o tym pisałam, ale nie tak wylewnie. Wzięło mnie na te przemyślenia za sprawą mojej całkiem przypadkowej podróży do Bradford, podczas której wróciły wszystkie wspomnienia i doświadczenia. Istnieje różnica pomiędzy zachowywaniem swojej tożsamości, a brakiem jakiejkolwiek integracji, prawda? Jeżeli tak bardzo nie podoba nam się czyjś język, styl ubierania i żywność, to po co w ogóle rozważać przeprowadzkę?

48 myśli na temat “Co jest najgorsze u imigrantów

  1. Z powodów ekonomicznych?

    (to odpowiedź na ostatnie pytanie). Wiem, co masz na myśli. Tutaj gdzie mieszkam tak tego nie widać, tu my jesteśmy imigrantami i to my się dostosowujemy, wydaje mi się z tej pozycji, że dostosowują się mniej więcej wszyscy. I jeśli mam jakieś spostrzeżenia dotyczące Polaków (poza sposobem ubierania się i szybkiego chodzenia, dzięki którym rozpoznaję rodaków na odległość) to ciągłe porównywanie Polski z Irlandią „nie kupuj pierścionka tutaj, w Polsce jest taniej” „nie rób włosów u Irlandki, Polka jest tańsza” … niektórzy mają problem ze zrozumieniem, że to ciągłe porównywanie cen brzmi jak na skraju nerwicy.

    Polubienie

      1. Nie wnioskuję z tego, że jest to dla nich znienawidzony koniec świata. Z tego, że Polacy chodzą np. ze święconką do kościoła w Irlandii można wywnioskować, że to dla nich znienawidzony kraj? Raczej opisujesz, że to Tobie cudza, inna kultura nie odpowiada. W sumie rozumiem, że można czuć się nieswojo. Trudno mi powiedzieć, czy tylu”odstających” kulturowo jest w Irlandii, na razie nie rzuciło mi się to w oczy.

        Polubienie

        1. Odstający muzułmanie nas, białych, nienawidzą i nami gardzą, to jest fakt niepodważalny. O Polakach była tylko mała wzmianka, na zasadzie porównania. Nie musisz próbować wszystkiego negować, to tylko wprowadza niepotrzebny chaos i naprowadza na wnioski, które mijają się z prawdą, jak np to, że przeszkadza mi odmienność kulturowa. Przeszkadza mi wrogość i brak chęci integracji, ale to już czytałaś 😋

          Polubienie

          1. Nie wiem czy muzułmanie nas „białych” nienawidzą (napisałam to w cudzysłowiu, bo akurat wszyscy muzułmanie , których poznałam osobiście za cholerę nie chcieli być w innym kolorze niż ja). Niepotrzebny chaos … hm … ok 😀

            Polubienie

            1. W sumie to tak sobie teraz myślę, że mogłabyś sobie obejrzeć jakiś krótki dokument o Bradford, tak już odchodząc od tematu integracji. Jest to miasto bardzo niebezpieczne, brudne, pełne narkotyków, przestępstw, gwałtów, broni (mój wcześniejszy wpis o młodym, zastrzelonym chłopaku- to właśnie w Bradford). Przykre to.

              Polubienie

      1. Szczególnie interesujące, gdy wie się o kimś, że jest na emigracji kilkanaście lat i jest młodszy ode mnie. No ale ludzie są różni. Nie mam tego ekonomicznego drygu, i pewnie nigdy na nic nie uciułam :).

        Polubienie

  2. Nie wiem, może mam mózg wyprany tym co widzę w tv, ale odnoszę wrażenie że Muzułmanie są najbardziej oporni jeśli chodzi o integrację. Słyszałem od znajomych że np w Niemczech tworzą własne enklawy, wprowadzają własne zasady i nawet nie próbują dostosować się do społeczeństwa w jakim przyszło im żyć… Polacy za to mają kłopot z akceptacją innych kultur, stylu bycia, co też nie jest dobre…

    Polubienie

    1. W TV słyszysz właśnie o tych skrajnych przypadkach. Jednak znaczna większość jest raczej mocno zeuropeizowana. Tego jednak w polskiej TV nie pokażą. Nie zdziwię się, jeśli reportaże pochodzą właśnie z Bradford 😅

      Polubienie

    1. To mogli sobie tego łatwiejszego życia szukać tam, gdzie nie łażą po ulicy grzeszni biali ludzie, którzy jedzą wieprzowinę i uprawiają nieczystości przed ślubem 😆

      Polubienie

            1. Dlatego uwazam, ze kazdemu imigrantowi powinny byc robione testy psychologiczne. Powinno sie sprawdzac ich chec do integracji, zmian, szacunek do kraju i kultury, do ktorego sie udaja, a przede wszystkim poziom jezyka lub checi do nauki.

              Polubione przez 1 osoba

  3. Wiele takich opowieści znam od mamy. W Nowym Jorku to się dzieje, możesz sobie wyobrazić. Tyle, że to jest tak specyficzne miasto, że każdego wchłonie, nikt na nikogo nie zwraca uwagi i każdy żyje swoim życiem.
    Gdy mieszkałam w Turcji nie zauważyłam żadnych grup. Oni wszyscy i ja jedna (hahaha!)
    Ciekawy wpis 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

  4. Moja przyjaciółka przed laty bardzo długo mieszkała w Bradford i wyprowadzając się, powiedziała że strasznie się cieszy, że w Londynie jednak jest nieco mniej OSAMÓW BIN LADENOW na metr kwadratowy.😀
    Z kolei ja pracowałam z muzułmanami z różnych krajów, zarówno w Anglii, jak i w Hiszpanii, i oni rzeczywiście mają problem z taką asymilacją społeczna głównie (np. w kwestii szacunku dla kobiet). Choć oczywiście nie wszyscy, ale wiem, co masz na myśli.
    Przy czym słusznie mówisz, że Polacy bardzo często robią to samo i nawet się nie naucza języka, mieszkając gdzieś latami.
    Za to świetnym przykładem naprawdę wzorowej asymilacji są Wietnamczycy w Polsce- całkowicie wsiąknęli w naszą kulturę, nie zatracając swojej tożsamości.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A Wietnamczycy w Polsce posluguja sie angielskim, czy ucza polskiego?

      No wlasnie o to chodzi, ze w Londynie moze jest ich nawet tyle samo, jak nie wiecej, ale nie wygladaja jak Osamowie, wiec tak ich nie widac 😀

      Polubione przez 1 osoba

  5. Niestety zawsze będą istniały podziały między ludźmi, czego nigdy nie zrozumiem. Przecież każdy z nas pod maską jest taki sam. Każdy człowiek pod swoją skóra i mięśniami ma taki sam szkielet, niezależnie od kultury czy koloru skóry.

    Polubienie

  6. Myślę podobnie jak Ty. Jeśli Polak przez pięć lat nie nauczył się języka, powinien wracać, podobnie z innymi nacjami. Tworzą enklawy gett, które kiedyś wybuchną nienawiścią to tych „innych”. Smutne.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubienie

  7. Why should someone change her/his clothes or change the songs he/she sings in order to integrate? Does integration mean trying to be same with everyone? Diversity is not a matter of conflict at all, just observe the nature around you. Diversity is what makes society rich.

    Polubienie

    1. The problem is much deeper than just changing or not changing clothes or music. Trying to stay disconnected from the surroundings no matter what and a negative message behind it is a problem. It’s basically same as saying: I don’t like you or your ways, I don’t like your world, your reality, your customs. So why be there at all?

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Stanley Maruda Anuluj pisanie odpowiedzi