Otwartość umysłu

Rok temu przeprowadziliśmy się z mieszkania w bloku do domku jednorodzinnego. Z tyłu domu znajduje się coś, co nazywane jest „ogrodem”, a jest tak naprawde czymś w rodzaju patio- kwadratem wyłożonym kostką brukową, nad którym można powiesić pranie. Bynajmniej to właśnie w związku z tym „ogródkiem” dostałam od męża pewne instrukcje. Mianowicie poprosił mnie o to, żebym nigdy nie piła w nim alkoholu. Wyjaśnił mi, iż nie chce on, aby widzieli mnie jego pakistańscy i hinduscy znajomi. Prywatnie nie ma nic przeciwko temu, żebym piła alkohol, wręcz przeciwnie- uważa mnie za godnego kompana, jednak znając kulturę, w której się wychował, chce mnie uchronić przed ewentualnymi przykrościami ze strony innych jej reprezentantów. Zgodziłam się na ten układ bez żadnych obiekcji- korona mi przecież z głowy nie spadnie.

W związku z tą prośbą doszło do dość ciekawej wymiany zdań pomiędzy mną i pewną bliską mi osobą (M.). Poszło o otwartość umysłu. Kiedy wyjaśniłam M., dlaczego nie chcę wychodzić z puszką piwa w ręku do „ogrodu”, oburzyła się. Zarzuciła mi, że daję sobą manipulować, że co to w ogóle ma być, że „facet będzie mi mówił, co mam robić, a co nie”. Odparłam spokojnie, że to nie był zakaz, tylko prośba połączona z wyjaśnieniem, i że przystałam na to, bo potrafię wyjść poza swoje dotychczasowe myślenie i zrozumieć inny punkt widzenia. I że na tym polega otwartość umysłu. M. odpowiedziała, że jest to właśnie zaprzeczenie otwartości umysłu, niemal zamach na wolność, i że otwartość umysłu polega na tym, że każdy może robić to, na co ma ochotę bez obaw, że zostanie to skrytykowane. Odpowiedziałam wtedy, że składowe naszej wolności są nam wpajane od urodzenia przez naszą kulturę, więc to właśnie zamykanie się na konkretne zasady jest zaprzeczeniem otwartości umysłu.

I tu właśnie narodziło się moje pytanie do Was: która ze stron ma rację? Czym jest dla Was otwartość umysłu? Czy jest nią moja postawa, w której potrafię wziąć pod uwagę kompletnie odmienne stanowisko danej osoby, przeanalizować je i zgodzić się na dokonanie konkretnych zmian (które przecież w żaden sposób nie uwłaczają mi lub mojej godności- wręcz przeciwnie); czy jest to postawa M., która głosi, że w wolnym świecie każdy może robić to, co chce i nie powinien pozwalać na to, aby ktokolwiek nam cokolwiek narzucał?

Czekam na Wasze opinie 🙂

89 myśli na temat “Otwartość umysłu

    1. Myślę, że najgorsze co mogłoby mnie z ich strony spotkać to jakieś nieprzyjemne uwagi, o ile w ogóle by się odważyli, a wątpie. Ograniczyliby się pewnie do spojrzeń spode łba. Prędzej doszłoby do tego, co przewidywał mąż, czyli że powiedzieliby coś negatywnego na mój temat w rozmowie z nim, a on musiałby im wtedy rozkwasić nos 😉

      Polubienie

      1. Ale oni są w Anglii gośćmi i nie mają prawa nikomu narzucać co ktoś ma robić a czego nie, jak im nie pasuje to niech wracają do siebie. Czy mam sobie obciąć kawałek „Jarosława” tylko dlatego że Żydom nie pasuje że mam całego?

        Polubienie

        1. Jesli bylbys w zwiazku z Żydowka to mozliwe, ze bylaby to kwestia konfliktowa. A Ty kochajac ja i biorac pod uwage jej zdanie zastanowilbys sie, co jest dla Ciebie wazniejsze- Wasze porozumienie, czy nie-bo-nie 😋

          Polubienie

          1. Jakbym był w związku z Żydówką i kazała mi obciąć kawałek przyjaciela to bym Żydówkę za furtkę wystawił 🙂 Co innego szanować cudzy światopogląd itp a co innego pozwalać by ktoś ci mówił co masz robić a czego nie…I to na dodatek obcy ci ludzie…

            Polubienie

  1. Wiesz, rozumiał bym prośbę Twojego męża gdyby to np. było w Indiach… Trzeba szanować zasady panujące w kraju do którego się przyjeżdża, to fakt,ale Anglia jest krajem wielokulturowym, i Ty i znajomi Twojego męża jesteście tam gośćmi, więc nie rozumiem dlaczego jedni goście narzucają drugim gościom zasady które nie występują w kraju w którym goszczą? Czemu to Ty masz się dopasowywać do nich a nie oni do Ciebie? Czemu to nie oni mieli by poszanować Twój styl bycia?

    Polubienie

    1. Połączyłam swoje życie z osobą, która pochodzi z zupełnie innej kultury, możnaby chyba powiedzieć, że wręcz z innego świata. A my swój świat i rzeczywistość wokół nas tworzymy sami. Więc to, że akurat w Anglii panują takie a nie inne zasady nie oznacza, że my nie możemy naszego życia budować według własnych zasad. Łącząc się z mężem połączyłam się też z jego rodziną i znajomymi, to oczywiste. A ponieważ jestem z nim już na tyle długo, że poznałam sposób ich myślenia, nie widzę sensu buntowania się na siłę w imię jakiegoś pseudo-feminizmu 😛

      Polubione przez 1 osoba

      1. Ale to nie jest buntowanie się,ale nie można też nikomu narzucać wlasnej woli, nawet w formie prośby. Gdyby ci znajomi przyjechali do Polski i podeszli do kolesi pijących piwo na ławce i zwrócili im uwagę…. 🙂 🙂 🙂 🙂

        Polubienie

  2. Podam przykład: idziesz z mężem na wesele i Ziuta z Heńkiem idą na wesele. Na weselu alkoholi jakie tylko dusza zapragnie, a Twój mąż mówi Ci żebyś piła tylko piwo, bo Ziucie i Heńkowi inne alkohole nie odpowiadają… Według mnie to jest jakieś, lekkie bo lekkie, ale jednak ograniczenie Twojej wolności….Znajomi Twojego męża mieli by prawo Cię zganić gdyby to się działo w ich kraju, ale oni też tam są przyjezdnymi więc czemu mają określać reguły? Gdyby mnie ktoś zganił że wyszedłem sobie z piwkiem na własny podwórek to by na piechotę spier**ał do Pakistanu. Moim zdaniem jesteś zbyt uległa, co mi nie bardzo do Ciebie pasuje…. 🙂

    Polubienie

    1. Czy ja wiem, czy uległa? Wzięłam po prostu pod uwagę zdanie mojego męża… W tym wypadku krzywda mi się nie dzieje, jeśli nie wyjdę na patio z puszką piwa w ręku. Zresztą zawsze mogę przelać do kubka 😛

      Polubienie

      1. A czemu mąż nie wziął pod uwagę tego że np. lubisz sobie wypić piwko na dworze? A co jeśli tym znajomym nie przypasuje Twój styl ubierania się? Też go zmienisz? Rozumiem gdyby jeszcze to raziło Twojego męża, ale z tego co piszesz jemu to nie przeszkadza…

        Polubienie

          1. Rozumiem że jest zawieszony,ale Ty, Twoje potrzeby,wygody itp powinny być dla niego ważniejsze niż zdanie znajomych. Masz pewność że na piciu piwa się skończy??? A może jeszcze coś im może nie po pasować?

            Polubienie

            1. A czy dla Sylwii potrzeby i wygody męża nie powinny być ważne? Związek to sztuka kompromisu. Sylwia rozważyła prośbę swojego męża i – jak sama podkreśla – doszła do wniosku, że korona jej z głowy nie spadnie, jeśli przychyli się do tej prośby. Tu akurat chodziło o błachostkę. Nie wiemy, jak zareagowałaby na prośbę bardziej jej przeszkadzającą, choć osobiście zakładam, że a) jej mąż biorąc pod uwagę właśnie jej osobę i jej przekonania nawet by na taką prośbę się nie poważył, i b) tu by Sylwia stanęła okoniem, ergo: to mąż poszedłby na kompromis 😉

              Uważasz, Stasiek, że gdyby Twoja hipotetyczna przyszła żona prosiła Cię o ograniczenie spożycia piwa, to byłby z jej strony zamach na Twoją niezależność i wyrzuciłbyś ją za drzwi? A byłaby to prośba, w porównaniu do omawianego przypadku Sylwii, jednak bardziej niewygodna, jak sądzę.

              Polubione przez 1 osoba

                1. A wiesz ze przez Twoj blad ja zaczelam sie martwic, ze zle napisalam? 😀 Bo zdarza mi sie to ostatnio niestety coraz czesciej, szczegolnie z wyrazami, ktorych prawie nigdy nie uzywam od 11 lat.

                  Polubione przez 1 osoba

                  1. Ej, ej, nie demonizujmy feministek. Im przecież chodzi o równość płci, a nie przewagę którejkolwiek, czy męskiej, czy żeńskiej. Mam wrażenie, że wiele osób używa słowa „feministka” jako coś strasznego, jak obelgę, wypaczając prawdziwy sens ruchu feministycznego.

                    Polubienie

  3. Hmm.. nie nazwalabym tego narzuceniem woli, czy nakazem, uwienczajacym Twoja wolność bo jakby nie bylo, to Ty decydujesz czy wychodzisz z piwem na ogród czy nie. Fakty, była ta prośba z wyjaśnieniem. Fajnie byłoby, gdybyś poszła na kompromis, bo małżeństwo na kompromisach się opiera. Jednakże, jest to prośba o

    Polubione przez 1 osoba

    1. Najwyraźniej nie ona decyduje skoro zamiast swobodnie napić się piwa ugięła się „prośbie” męża i przyjęła narzucone zasady jego znajomych. Czemu to Sylwia musiała się dostosować a nie znajomi jej męża? Bo religia? Anglia jest wielokulturowa, wiedzieli na co się piszą przyjeżdżając tam. Jeżeli ktoś Ci mówi co masz robić lub czego masz nie robić to nastaje na Twoją wolność wyboru.

      Polubienie

      1. Ale nie wydaje mi się, żeby tu chodziło o jakieś „podawanie sie” czy „uginanie „.. mąż poprosił, nie nakazał. Ja dopisalam w dole, to forma kompromisu. To była jej decyzja, że nie wyszła z tym piwem na zewnątrz. Ja tak to widzę. Ponadto zupełnie zgadzam się z faktem, że każdy imigrant powinien dostosować się do zasad kraju do którego zdecydował się wyjechać, ale to nie o tym był post.

        Polubione przez 2 ludzi

            1. Pytanie,jakie to poszanowanie, skoro on Twoją wygodę przekłada nad to co pasuje jego znajomym? Nie upraszczam tylko sprawa jest prosta. Oni przyjeżdżając do Anglii powinni mieć świadomość że ludzie tam żyją inaczej niż w Pakistanie i to akceptować a jak im nie odpowiada taki styl życia to niech spier……..

              Polubienie

  4. No i wyslalam za wcześnie:-)
    Jednocześnie jest to prośba o jakąś forme „zmiany siebie”, „bycia kimś innym”..znając siebie, ja pewnie poszlabym do sklepu i wyszla na ten ogród z największą pucha piwa w myśl zasady „widziały galy co brały „.. ale punkt widzenia zmienia się z punktu siedzenia, więc kto wie..

    Polubienie

    1. Ja bym raczej rzekła, że to Sylwia słysząc taką prośbę od Męża mogłaby rzec ,,widziały gały co brały”…

      Sylwia, owszem pokazujesz otwartość umysłu, ale tak jak ktoś napisał.. słabo, że Twój mąż i Ty z resztą też, musicie udawać pewne rzeczy przed jego znajomymi, że oni nie mają otwartych umysłów… Bo zatrzymali się gdzieś w średniowieczu, albo i dalej, skoro strach przed nimi wypić piwo.

      A w temacie wolności – sprawa jest drobna i jeśli nie żal Ci piwka wypitego we własnym ogródku (jaki by nie był), to nie ma sprawy. Z resztą nawet jeśli Ci żal no to – związek wymaga poświęceń, proste. 😀

      Polubione przez 1 osoba

      1. Tak jak pisalam juz wczesniej- wiazac sie z mezem wiedzialam, ze wiaze sie tez niejako z jego kultura, rodzina i znajomymi, wiec to w sumie mi moznaby powiedziec, ze widzialy galy co braly 😀 I ja problemu z tym nie mam wlasnie dlatego, ze potrafie spojrzec na pewne sprawy z innej, obcej mi perspektywy.

        Polubienie

        1. No o to mi chodzi właśnie, ze Ty wiedzialas w co sie ,,pakujesz”. Ale z drugiej strony teraz przyszło mi na myśl, czemu to on nie liczył sie z tym, ze jego kobieta jest z innej kultury i jego znajomi beda ją ,,wytykac palcami” i nie bierze tego po prostu na klate? 😛

          Polubienie

  5. I jeszcze jedno pytanie: CZEMU TO TY MUSIAŁAŚ OKAZAĆ TYTUŁOWĄ OTWARTOŚĆ UMYSŁU A NIE ZNAJOMI TWOJEGO MĘŻA? Jak im nie pasują reguły które panują w kraju w którym goszczą to niech wracają do siebie a nie na siłę przepychają swoje zasady.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tu poruszyłeś zupełnie inny temat, niby związany z tym, co napisałam, a jednak nie do końca. Widzisz, ja nie wymagam od innych ludzi, żeby mieli otwarte umysły, bo wiem, że nie jest to łatwa sztuka. A zatwardziałość poglądów widzę nie tylko u Pakistańczyków czy Hindusów, ale u Polaków również. Ja sama sobie daję plusa za to, że potrafiłam wyjrzeć poza własną kryształową kulę i dostrzec, że moje poglądy nie są jedynymi istniejącymi na świecie.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Jeżeli Pakistańczykowi nie pasuje że ktoś pije piwo to niech siedzi w Pakistanie, a jak już przyjechał do kraju gdzie jest cywilizacja i nie pieprzy się kóz, to niech się dostosuje. GOŚCIE NIE POWINNI GOSPODARZOM WPROWADZAĆ WŁASNYCH PORZĄDKÓW W OBEJŚCIU.

        Polubienie

          1. Nie jestem rasistą, tylko jak już umiarkowanym nacjonalistą… Nie widzę żeby moje wypowiedzi były rasistowskie, po prostu nie rozumiem jak można uginać kark bo innym nie pasuje jak żyjemy i co robimy. Jeżeli na moją ulicę wprowadzi się para gejów to mam zacząć skakać na facetów żeby nie kręcili na mnie nosem? Teraz wyjdzie że jeszcze jestem homofobem 🙂 Chociaż nie użyłem słowa pedał 🙂

            Polubienie

  6. Strach przed zmianami, które niesie otwartość umysłu na nowe, nieznane lub inne, generuje lęki, daje poczucie braku bezpieczeństwa i może powodować poczucie samotności, osamotnienia. Przebywanie w gromadzie, która akceptuje i promuje te sama zachowania, dla potrzeb grupy nazywane wolnością, daje poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie. Osoby ze słabą konstrukcją psychiczną przynależące do takiej grupy paradoksalnie cechuje konserwatyzm i wyraźna niechęć do zmian lub zgody na coś innego. (PiS) W Twoim przypadku zmianą lub innością jest Twoja umowa z mężem. To co według koleżanki nazywane jest wolnością w rzeczywistości jest lękiem przed wolnością. Nazywanie wolnością braku poszanowania drugiej istoty jest w gruncie rzeczy ślepą wiarą w autorytet lub najzwyklejszą potrzebą postawienia siebie na najwyższej półce w hierarchii waszej znajomości. Kolejnym argumentem w Waszej rozmowie może być tylko dążenie Twojej koleżanki do rasizmu lub nacjonalizmu. Wolnością jest szeroko rozumiane postępowanie zgodne z własną wolą*, dokonywanie tych najlepszych wyborów spośród wszystkich możliwych opcji.

    (*) pamiętaj, że tzw. wolna wola ma szerokie implikacje zarówno religijne jak i etyczne.

    Polubione przez 2 ludzi

  7. Bardzo ciekawy temat. 🙂 Zasadniczo zgadzam się z Tobą, że warto czasem zweryfikować swoje poglądy i zachowania, a korona nam z głowy nie spadnie jeśli ograniczymy swoją „wolność” w imię czegoś ważnego. Jednocześnie, jak słusznie zauważył Stanley, nie jesteście w kraju, gdzie takie zasady są ogólnoprzyjęte, wynikające z kultury i historii, więc prośba Twojego męża wynikała raczej ze strachu „co też ludzie powiedzą” a nie z poszanowania tradycji. A to – wybacz – zalatuje mi już nieco dulszczyzną… 😦
    Z trzeciej jednak strony 😉 kompromis w związku jest podstawą i nie warto za każdą cenę bronić swojej racji (nawet słusznych) w każdej błahostce… A picie piwa w tym czy innym miejscu to jednak nie jest sprwa wagi państwowej. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  8. Nie ma sprawy, zgadzam się poniekąd z dulszczyzną mojego męża, ale zawsze biorę pod uwagę fakt, że to jednak on ma do wykonania trudną robotę, to on musi się nauczyć żyć po naszemu, z drugiej strony mając „na plecach” rodzinę i znajomych reprezentujących zupełnie inne wartości. Myślę, że i tak mu dobrze idzie, więc czemu miałabym mu nie pomóc, jeśli chodzi o taką błahostkę 🙂

    Polubienie

  9. Myślę, że obie macie rację, ale jednak Ty bardziej😜Rozumiem argumenty Twojej znajomej, bo mnie również coś takiego by drażniło, ale to nie ona, ani ja jesteśmy w Twoim związku, tylko Ty w nim jesteś. Jej próba narzucenia Tobie, czym jest otwartość świadczy o jej braku otwartości😜Skoro dla Ciebie to błahostka, to w ogóle nie powinno być tematu, w każdym związku oddajemy przecież kawałek naszej wolności, i robimy to dobrowolnie, sami stawiając granice. Dopóki nikt nam tych granic nie przekracza , to wszystko jest ok, a ustalenia są tylko i wyłącznie sprawą danej pary. Jak to mówią, „pick your battles”, i Ty robisz to dobrze🙂

    Polubione przez 1 osoba

  10. Dla mnie obie strony mają swoją rację. Każdy powinien robić to, co chce, ale w granicach rozsądku. A przystanie na prośbę kogoś, nie jest czymś złym i zdecydowanie nie uwłacza naszej wolności czy godności, czy czemuś innemu. Można tym nawet uszczęśliwić inną osobę. A zresztą to była Twoja decyzja, więc w sumie użyłaś swojej wolności i zrobiłaś co chciałaś, prawda? 😉

    Polubione przez 1 osoba

  11. Wolność, wbrew pozorom też jest pojęciem względnym. Wszyscy do niej dążą, ale gdyby każdy zaczął robić to, co chce, to świat nie miałby żadnych zasad. Jeśli mój sąsiad poczułby zew wolności i biegałby po ulicy z kałasznikowem, to moją wolność znacznie by ograniczył. 😀
    Myślę, że wolność jest w głowie. Jeśli ty sama czujesz się wolna mimo pewnych granic, to znaczy że tak jest. Z drugiej strony, jeśli nas pytasz, to znaczy, że masz wątpliwości 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

    1. No ciekawe 😀 Jesli nie bylo jej glupio przed sprzedawczynia w hidżabie, no to już jej sprawa. Ale faktycznie w kawiarniach i restauracjach obowiazuje przeciez jednak jakas minimalna skromnosc i dobry smak. Kultura osobista?

      Polubienie

  12. Sylwio postępujesz dobrze i mądrze. O nie zakazał, tylko poprosił i wytłumaczył, jak to się ma w jego kulturze. A Ty łącząc się z nim wzięłaś odpowiedzialność za obie kultury i mądre postępowanie. Słuchaj się swego rozumu, serca i ciało. Ono też mówi.

    Polubione przez 1 osoba

  13. Jako długoletni smakosz trunków wszelkiej maści powiem ci, że mnie też nie sprawiłoby problemu, gdyby żona poprosiła abym nie pił na balkonie. Gorzej gdyby zabraniała w ogóle… 😉

    Polubienie

  14. To kompromisy niezbędne do harmonijnego funkcjonowania na pograniczu dwóch kultur. Normalne. I u nas czasem konieczne, mimo że jesteśmy wychowani w tej samej kulturze. Nie chodzi o poddawanie się, ale o szanowanie cudzych zwyczajów, poglądów, czy wartości, tak jak mąż Sylwii szanuje jej, nie narzucając swoich.

    Polubienie

      1. No właśnie tym 😉 Ja np nie lubię jak mi coś się narzuca, ale rozumiem,że dla kogoś nie ma problemu ;0 I nie mam z tym problemu, że ktoś żyje, robi, myśli inaczej niż ja 😉 Nie muszę się z tym zgadzać, ale lubię obserwować różne punkty widzenia i czasem przyznaję, trafiają do mnie;)

        Polubienie

  15. Ło matko, a nie potrafi M zrozumieć, że kochasz swojego męża, więc bez problemu zgadzasz się na jego prośbę, bo i tak nie robi Ci to większej różnicy? Tak bez spinania się? 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz