7/52 – Czy potrzebujemy innych ludzi?

Powszechnie mówi się, że człowiek to istota stadna i, w mniejszym lub większym stopniu, potrzebuje towarzystwa drugiego człowieka do tego, aby być szczęśliwym i spełnionym. W takim przekonaniu mogą utwierdzać między innymi osoby samotne, a szczególnie starsze, które dosłownie nie mają się do kogo odezwać. Aż żal ściska serce, kiedy widzi się smutek w ich oczach. Ciekawa jestem, do jakiego stopnia takie przekonanie sprawdza się u Was.

Są przecież osoby, które stronią od ludzi i wolą na przykład świat zwierząt i przyrody. Są też takie, które zatapiają się w świecie gier i nie wychodzą ze swoich pokoi nawet przez kilka dni z rzędu, a inni, wirtualni ludzie są im potrzebni jedynie do wspólnego grania. Nie brakuje też takich, którzy mają najzwyczajniej w świecie dość obecności ludzi i wolą zaszyć się w zaciszu domowym, ograniczając kontakty społeczne do minimum. Czy są to zatem przypadki odstające od powszechnej normy? Czy w grę wchodzą jakieś zaburzenia bądź traumy? A może zjawisko izolowania się od ludzi to zagadnienie na skalę większą, niż może się wydawać? Czy pęd, w jakim żyjemy i kretynizm ludzki, który obserwujemy na codzień ,,dzięki” dostępowi do internetu skutecznie obrzydzają nam drugiego człowieka?

Jako nastolatka i młoda kobieta byłam typową kobietą-bluszczem. Oznacza to w uproszczeniu to, że każdego swojego chłopaka/mężczyznę ,,oplatałam pnączami’ tak, aby nigdzie nie mógł się beze mnie ruszyć, ani nic beze mnie zrobić. Byłam od niego uzależniona i nie dawałam mu od siebie odetchnąć, musiałam wiedzieć o każdym jego ruchu czy myśli. To było chore i trwało bardzo długie lata i do dziś nie wiem, z czego to wynikało. W domu nigdy nie brakowało mi ciepła i uwagi, wręcz przeciwnie. Paradoksalnie więc istnieje możliwość, że mój poziom dopieszczenia przez rodziców przyczynił się do mojego późniejszego oczekiwania tego od innych. Do tego na pewno dochodził fakt niedojrzałości emocjonalnej i idealistycznego wyobrażenia o związkach i miłości.

To, jak bardzo inną osobą jestem dzisiaj jest wręcz niewiarygodne. Wszystko odwróciło się o 180 stopni. Najlepiej czuję się, kiedy jestem sama wykonując czynności, które angażują tylko jedną osobę – mnie. Pomimo bycia mężatką żyję do tego stopnia samodzielne, że gdyby nagle miało zabraknąć mojej drugiej połówki – dam sobie radę. Wręcz odrzucam oferty pomocy czy odciążenia mnie od czegokolwiek. (Pod)świadomie nie chcę się do nikogo ani niczego zbyt mocno przywiązać.

Wynika to z mojego doświadczenia jako samotnej matki po tym, kiedy rozstałam się z biologicznym ojcem mojego syna. Musiałam dać sobie radę sama i przysięgłam sobie, że od tej pory będę żyć tak, aby niczego od nikogo nie oczekiwać. I nawet teraz, pomimo bycia zamężną, jestem Zosią Samosią do bólu, a co gorsze, odpycham innych również emocjonalnie, broniąc się przed zaangażowaniem. Weszło mi to w krew na tyle głęboko, że na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nikogo w swoim życiu nie potrzebuję, a najlepiej, żeby wszyscy dali mi święty spokój.

Paradoksalnie, gdziekolwiek się nie pojawię, ludzie mnie lubią! Dwa tygodnie temu zupełnie zmieniły się moje obowiązki w pracy i z osoby niemającej zupełnie żadnego kontaktu z klientami stałam się tą, która codziennie odbiera telefony i odpowiada na maile. Usłyszałam już tyle komplementów na swój temat, że starczy mi chyba na rok 🙂 A ja niczego ani nikogo nie udaję – jestem sobą! Po prostu słucham, jestem miła, spokojna i pomocna, choć z drugiej strony nie daję sobie wejść na głowę i nikt nie usłyszy ode mnie przeprosin, jeśli na nie w moim odczuciu nie zasługuje! Wychodzi na to, że kontakty międzyludzkie nie stanowią dla mnie problemu.

32 myśli na temat “7/52 – Czy potrzebujemy innych ludzi?

  1. Ciebie Sylwia po prostu nie da się nie lubić bo jesteś mega pozytywną osobą 🙂 O mnie nie można powiedzieć że jestem zwierzęciem stadnym. Im więcej ludzi w pobliżu tym gorzej się czuję 🙂 Dlatego zakupy robię o 5.45 🙂 Kiedyś bardziej ciągnęło mnie do ludzi, ale przez depresję zacząłem od nich stronić…

    Polubienie

  2. Dawno temu. Początek liceum był dość trudny bo nowy dyrektor chciał przywrócić szkole poziom z lat dawnych. Nauczyciele podwyższyli poprzeczkę. Edukacja pochłaniała tyle, że na drobne przyjemności nie było czasu. W pewnym momencie moja wizja świata uległa pewnej ewolucji. Postanowiłem skończyć z byciem kujonem.

    Gdzieś po drodze poznałem koleżankę J. Wysoka blondynka powoli infekowała mnie swoją osobą. Któregoś dnia miał miejsce gwałtowny atak zakochania. Dla mnie była to połowa ogólniaka, a dla niej klasa maturalna. Mimo, że przebywała w internacie, a ponadto szykowała się do egzaminu dojrzałości to spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. Nasza relacja była dość podobna do tej wspomnianej w tekście. Chcieliśmy o sobie wiedzieć wszystko.

    Polubienie

  3. Dawniej codziennie sie z kims widywalam. Uwielbiałam wychodzić , imprezy spotkania ploteczki wspolne zakupy czy chodzenie bez celu ze znajomymi. Potem jak zaszlam w 1 ciążę to lubilam czas sama ze soba ale wieczorami juz ciągnęło mnie by wyjsc gdzieś z mężem. W chwili obecnej jak mam wybór to wybieram święty spokój w sypilani. Tylko ja, sama. 😛

    Polubienie

  4. Hmm… Ja bardzo lubię pobyć w samotności i ciszy (teraz, kiedy zostałam podwójną mamą, chyba szczególnie mi tego brakuje!), ale nie wyobrażam sobie tego na dłuższą metę. Nawet na myśl o tym, że mam spędzić noc sama w domu, kiedyś jakoś cierpła mi skóra. Chyba więc jestem jednak tym stadnym zwięrzeciem. 🙂 Przy czym moje stado nie musi być bardzo liczne! 🙂
    A co do Ciebie… Bycie sobą, bycie autentycznym zawsze jest w cenie. Może inni ludzie lubią Cię i potrzebują bardziej, niż Ty ich? 🙂 Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Ta niechęć zostawania samej w domu w nocy to pewnie kwestia strachu? Czy ma znaczenie, kto z Tobą zostaje? 🙂
      Zaskoczyłaś mnie swoją teorią odnośnie tego, że ludzie mogą mnie lubić i potrzebować bardziej, niż ja ich! A to tak się da? 😛

      Polubienie

  5. Lubię swoją samotność, ale tworzymy z Mężem duet, że w swoim towarzystwie czujemy się bardzo dobrze. Znoszę swoją samotność bardzo dobrze, kiedy go na chwilę nie ma! Potrafię się sobą zająć.

    Polubienie

  6. Czasami mam potrzebę kontaktów z ludźmi- najczęściej tylko grupka znajomych, najbliższą rodzina, mama, facet- jakaś impreza w restauracji, w domu, spacer, turlanie się po łóżku, pogawędki przez Messengera. Ale ogólnie uwielbiam czas spędzony samotnie- na myśleniu, gadaniu do siebie na głos, szperaniu w necie, ćwiczeniu itd. Trochę teraz cierpię, kiedy mój facet pracuje z domu i jest w domu, kiedy wstaję do mojej pracy, jest tam, kiedy przychodzę z pracy, i aż przebieram nogami, kiedy w końcu wyjdzie choćby po chrupki do sklepu, żebym mogła zostać ze sobą. Zawsze taka byłam, uwielbiałam zostawać po szkole sama w domu, nie wychodziłam na imprezy i rysowałam swoich zmyślonych przyjaciół i nadawałam im imiona 🤣 O dziwo ludzie w pracy też myślą, że jestem spokojna, da się ze mną fajnie pogadać i zawsze ogarniam, co trzeba zrobić, ale wydaje mi się, że to dobrze odegrana, wyważona rola- w środku jestem dzikusem samotnikiem.

    Polubienie

    1. To turlanie sie po łóżku mnie zaintrygowalo haha
      Skoro jestes dzikusem samotnikiem to powinnas nazywac sie Sylwia 😛
      Ja mam to samo ze swoim mezem, ze czekam az wyjdzie, a najgorzej jak MIAŁ wyjsc a jednak zostaje w domu!

      Polubione przez 1 osoba

  7. A dzieci? Bez nich też umiałabyś żyć? Bo jeśli jestem od kogokolwiek w życiu zależna emocjonalnie to właśnie od dzieci.
    A tak w ogóle to trudne pytania, ty jak już coś powiesz, to zawsze zmusza do refleksji. 😀
    Myślę, że to zależy od wielu rzeczy, wcale nie od wzorców w dzieciństwie akurat. Na to nie ma reguły. Taki wiek, taka młodzieńcza osobowość. To nieprawda, że człowiek się nie zmienia. Zmienia się całe życie. Czasami ciągnie do ludzi, czasami wręcz przeciwnie. Samowystarczalność to bardzo przydatna umiejętność, bez względu na wszystko. Jednak stronienie od ludzi nie sprzyja naszemu rozwojowi, i – co zostało nie raz udowodnione – negatywnie wpływa na psychikę. Jednym słowem na dłuższą metę bez drugiego człowieka po prostu zwariujesz.
    Sorry, że tak chaotycznie piszę, ale jestem zmęczona i trudno mi myśli pozbierać 😀

    Polubienie

    1. Bez dzieci pewnie byloby ciezko/dziwnie/okropnie ale z drugiej strony do wszystkiego da sie przyzwyczaic. Zreszta kiedys i tak mnie opuszcza 😛
      Tez mysle, ze czlowiek sie cale zycie zmienia, chyba ze jest bardzo uparty i oporny.

      Polubienie

  8. Ojj mój mąż to wiecznie na mnie mówi „ty moja silna niezależna żono” 🤪 Moja mama wychowywała naszą trójkę samotnie i choć byłam „środkowa” to zawsze na mnie spoczywało najwięcej obowiązków. Nie sądzę, żeby zostało mi to wtedy narzucone. Od zawsze wychodzę z założenia, że jak sama nie zrobię to nie będę miała. Nie mogłabym żyć z myślą, że jestem od kogoś zależna 😉 A przy Mężu wolę odpoczywać niż patrzeć jak mnie wyręcza 🤪

    Polubienie

Dodaj komentarz