9/52 – Podobieństwo do rodziców

Jesteśmy mieszanką naszych rodziców, z dodatkiem unikatowości i wyjątkowości, kształtowaną i doprawianą środowiskiem, w którym się wychowujemy i doświadczeniami, które mamy na koncie. Albo jakoś tak.

Im starsza jestem, i im lepiej poznaję swoich rodziców z tej ,,ludzkiej” strony, tym więcej dostrzegam u nich cech charakteru, które sama demonstruję. Są momenty, kiedy takie obserwacje mnie rozczulają, ale są i takie, kiedy jestem wściekła, bo takich cech naprawdę ciężko się pozbyć.

Cechą, którą bardzo w sobie lubię, a którą ,,dostałam“ od mamy, jest beznadziejny wręcz optymizm. Naiwnie, lekkomyślnie, irracjonalnie i dziecinnie wierzę w to, że będzie dobrze. Najpierw robię, później się martwię. We wszystkim widzę pozytywy. Mój mąż niedawno świetnie mnie (nas) podsumował; powiedział: ,,Ja czasami ryzykuję pieniądze, ale ty ryzykujesz życie” (po angielsku brzmiało to lepiej).

Cechą, którą również dostałam od mamy, a której tym razem nie lubię, jest dążenie do kontrolowania absolutnie wszystkiego – coś na zasadzie matkowania. Musi być tak, jak ja to widzę. Bo ja wiem najlepiej, a moje sposoby się sprawdzają i nie ma lepszych. Nieważne, czy akurat pouczam dorosłego czy dziecko… Pracuję nad tym naprawdę ostro i każdego dnia widzę postępy. Łapię się na takich zachowaniach i często udaje mi się w porę samą siebie powstrzymać.

Cechą, którą bardzo u siebie lubię, a którą dostałam od taty, jest iście stoicki spokój. Jestem spokojną, cierpliwą, zrównoważoną i trzeźwo patrzącą na ekstremalne sytuacje osobą. Nie daję emocjom zawładnąć swoim zachowaniem czy decyzjami. Tyczy się to zarówno emocji negatywnych, jak i pozytywnych. To niesamowicie pomaga w życiu. Nie oznacza to jednak, że nie przeżywam emocji – po prostu nie daję przejąć im kontrolii.

Czas zatem na ostatnią cechę – czwartą, którą chciałam opisać, a drugą, której nie lubię. Podobnie jak mojemu tacie, zdarza mi się w tempie ekspresowym negatywnie ocenić drugiego człowieka już po pierwszej interakcji bądź nawet po pozorach. Zdarza mi się także patrzeć na ludzi z góry, a co za tym idzie – myśleć o sobie samej nie wiadomo co. Nie mogę być pewna co do tego, czy ten drugi element dotyczy też mojego taty, ale wydaje się to być całkiem naturalne – w końcu jeżeli ktoś jest w naszym odczuciu głupcem, a my to zauważyliśmy, to głupcami być nie możemy… No nie?

A jak jest u Was? Potraficie w sobie rozpoznać cechy rodziców? Do kogo jesteście bardziej podobni z charakteru?

Screenshot pochodzi ze strony https://www.pond5.com

29 myśli na temat “9/52 – Podobieństwo do rodziców

  1. Ja jakoś nie mogę się doszukać w swoich rodzicach cech które sam posiadam… Inna sprawa że depresja zmieniła mnie jako człowieka i być może dlatego trudno znaleźć mi podobieństwa… Na pewno nie jestem podobny do Bartka z charakteru, bo to menda, leń i choleryk 🙂 Mogę sobie ulżyć bo wiem że tego nie przeczyta 🙂 Charakterem bliżej mi do matki… Choć z drugiej strony, ona nie jest taka dupą wołową jak ja 🙂

    Polubienie

  2. Staram się ograniczać myślenie życzeniowe które jest wbudowane w naszą słowiańską naturę.

    Przestałem wierzyć w fakt, że “będzie dobrze”. Jak nie ma ku temu wyraźnych przesłanek to “będzie dobrze” zamienia się zaraz “jakoś to będzie”, a w dłuższej perspektywie w narzekanie, marudzenie, a być może w scenariusz “Stefan to je(…)”.

    Polubienie

  3. Ja z charakteru do taty,
    Jedna cecha – ma być tak jak ja chcę
    Druga cecha – uwielbiam pomagać,
    Tylko u mnie jest trochę inaczej. Ja szukam fundacji, zbiórek, sama coś proboje zainicjować by ogarnąć jakąś pomoc dla potrzebującego
    Mój tata robi to na sposób – jak coś trzeba kupić i ktoś poprosi go o to, to kupi i nie wezmie pieniędzy jak ktoś chce oddac
    Albo np. Jak jeszcze palił i zaczepił go taki facet, chyba bezdomny z tego co pamiętam z pytaniem czy sprzeda mu jednego papierosa za złotówkę, to tata dal mu wtedy swoją otwartą paczkę powiedział na zdrowie i odjechał, no i ten Pan Machał z tą złotówką w ręce a tata mu odmachał. No pomoc, inna ale pomoc. I to właśnie mam po nim.
    – Lubię czuć się potrzebna. Jak tata. 😋

    Polubienie

  4. Raz mama mi powiedziała przez telefon żebym nie krzyczała, a ja jej odpowiedziałam „Nie krzyczę tylko głośno mówię”
    Chwila ciszy i obie wybuchlysmy śmiechem bo ten sam tekst ciągle powtarza właśnie tata jak sie lekko zdenerwuje i ktoś mu zwróci uwagę🙈

    Polubienie

  5. Mimo że spędziłam z mamą większość życia, to jestem bardziej podobna charakterem do taty. Po nim mam bycie osobą krytykancką (albo właśnie oceniającą ludzi od razu, i z góry), ale po nim mam też opanowanie i to, że nie łykam wszystkiego, co inni mówią jak pelikan (moja mama nabierze się na wszystko). A po mamie mam automatyczny odruch łagodzenia konfliktów między ludźmi/ starania się, by wskazać im pozytywy jakiejś sytuacji, ale za to czasami za bardzo się poświęcam i nie komentuję tego, że ktoś mnie wykorzystuje. Mimo całej swojej mocy, jaką mama wlała w nauczenie mnie bycia kreatywną i optymistyczną osobą- wszystkie jej zabiegi na tym polu zawiodły 🤣

    Polubienie

  6. Moja Blanka robi identyczne miny i fochy – zakładanie rąk, głowa w dół i wielkie oczy – jak ja w dzieciństwie 😜
    Antosia ma nawyk że jak sie gonimy to ucieka a prawą rękę ma wyciągnięta do tyłu – podobno Marcin tak robił za dziecka 😁

    Polubienie

  7. Jeśli chodzi o 2 pierwsze cechy to ja też je mam. Wydaje mi się jednak, że zupełnie nie po rodzicach. Trudno mi zresztą powiedzieć jaki jest mój ojciec, bo nie mam z nim kontaktu od lat. Myślę natomiast, że ostatnią cechę mamy chyba trochę wszyscy, niestety.

    Polubienie

Dodaj komentarz