O 5:20 rano budzi mnie budzik w moim telefonie. Otwieram oczy i wyłączam go przesunięciem palcem po ekranie. Patrzę przez okno w dachu nad moją głową i próbuję ocenić, jaka będzie pogoda. Wstaję i po cichu schodzę do łazienki na pierwszym piętrze.
Po porannej toalecie schodzę na parter do kuchni. Wkładam do uszu słuchawki i włączam jakiś podkast na YouTube. Zaczynam szykować i pakować jedzenie do pracy dla siebie i do szkoły dla syna. Przy okazji zawsze coś pozmywam, bo nie lubię bezczynnie siedzieć. O ile córka nie obudzi się wcześniej, około 6:15 idę z powrotem na pierwsze piętro przebrać się w odpowiednie ciuchy do pracy i przyszykować ubrania dla dzieci, po czym wchodzę na drugie piętro do pokoju, w którym śpią.
Zaczynam je powoli wybudzać ze snu. Najczęściej muszę uciekać się do łaskotania córki i ściągania kołdry z syna, aby uzyskać upragniony efekt. Znoszę córkę ze schodów na parter, a syn zaspany podąża za nami. Przebieram córkę i upewniam się, że syn też się szykuje, po czym daję mu śniadanie. Kiedy jesteśmy z córką gotowe do wyjścia, a autobus jest coraz bliżej, idziemy dać mężowi pożegnalnego buziaka. Następnie pakuję małą do wózka, zakładam płaszcz, buty i plecak i wychodzę z nią na autobus.
W autobusie staram się zabawiać lub zainteresować czymś córkę, żeby się nie niecierpliwiła i nie marudziła. Po około 20 minutach wysiadamy i idziemy do żłobka, w którym ją zostawiam, a sama kieruję się w stronę moich 8 godzinnych wakacji, za które mi płacą, a które naprzemiennie nazywam pracą. Moim rytuałem jest rozpoczęcie dnia od zjedzenia mojego ukochanego jogurtu na śniadanie. Jem go codziennie od 7 miesięcy i ani trochę mi się nie znudził. Do tego musi też oczywiście być kawa.
Od kawy do truskawek, od truskawek do lunchu, tu odbiorę kilka telefonów od klientów, tam odpiszę na e-maile, w międzyczasie złożę jakieś zamówienie. Czas leci i nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Zanim zdecyduję, jest 16:00, zawijam kiecę i lecę.
Idę odebrać córkę ze żłobka i łapiemy autobus. Kiedy zbliżamy się do szkoły syna, dzwonię na świetlicę dać im znać, że jestem już blisko, i że może on wybiec ze szkoły na autobus. Dołącza do nas i już we trójkę udajemy się do domu. Przebieram się w luźniejsze ciuchy, wkładam w uszy słuchawki i zabieram się za szykowanie późnego obiadu w towarzystwie podkastu. To drugi taki rytuał w ciągu dnia, z którego bardzo nie lubię rezygnować.
Przeważnie pod koniec mojego pichcenia wraca z pracy mąż. Jemy więc razem, a później zaczyna się rozgardiasz. Każdy czegoś ode mnie chce, ciągle napływają do mnie jakieś pytania, często kilka jednocześnie. Płacze, wrzaski, śmiechy, wypadki. Staram się odnaleźć w tym chaosie, z lepszym lub gorszym skutkiem. Przed 20:00 zaczynamy kolejno szykować się do spania. Prysznic, zęby, wskakujemy w piżamy. Przeważnie już około 21:00 nasza trójka jest w łóżkach. Mąż jest nocnym markiem, więc kładzie się o wiele później niż my. Zanim zasnę, odbywam trzeci ważny dla mnie rytuał, jakim jest dziękowanie kosmosowi/Bogu/czemuś/komuś za to, że mamy gdzie się położyć spać, że jesteśmy zdrowi, że mamy co jeść.
A Wy macie jakieś swoje specjalne, ulubione rytuały?
Zdjęcie pochodzi z profilu Nomadic Dairy na Facebooku
Staram się unikać rutyny. Nie zawsze się da niemniej uważam, że co kilka lat należy zmienić projekt, firmę, przeprowadzić się w inne miejsce aby posmakować czegoś nowego.
PolubieniePolubienie
Zgadzam sie, jednak rytuały to nie to samo co rutyna. Ulubione rytuały mozna wplesc w kazda nową rutyne. To czynnosci, ktore sa dla nas wazne bez wzgledu na to, jak wyglada nasze zycie.
PolubieniePolubienie
U mnie jedynie poranki są takie same i takim rytuałem można nazwać choćby to, że do sklepu wychodzę zawsze punktualnie o 5.30 🙂 Można ode mnie zegarki nastawiać 🙂 Niestety w trakcie dnia już zdaję się na to co przyniesie los, a niestety zawsze jest coś do zrobienia, szczególnie wiosną… Z jednej strony to dobrze, bo gdy dopada mnie dół to nie mam możliwości leżeć jak debil i gapić sie w okno, a depresja niestety sprzyja takim zachowaniem, o czym przekonuję się głównie zimą… Z drugiej wieczorem mięsień dokucza…
PolubieniePolubienie
Mysle ze to calkiem wazny rytual o tej 5:30 🙂
PolubieniePolubienie
Sprzedawczynie pewnie myślą inaczej gdy im się pałętam o tak wczesnej porze 🙂
PolubieniePolubienie
Swoją drogą, ja zawsze zaraz po przebudzeniu sięgam po papierosa… Ale płucka przez noc odpoczywają, to nie dziwota że się od razu po przebudzeniu trucizny chce 🙂 Budzika w ogóle nie używam. Dni, gdy udaje mi się dospać dłużej niż do 4tej można w ciągu roku zliczyć na palcach jednej ręki 🙂 A te Twoje wieczorne podziękowania mi sie podobają.. Ja też to robię, z tym że pod konkretnym adresem 🙂
PolubieniePolubienie
A kaszlesz juz flegma? 😛
PolubieniePolubienie
No wiesz? To jeszcze nie ten etap 🙂 🙂 Flegma ogólnie kojarzy mi się z bardzo starymi ludźmi 🙂 🙂 🙂 🙂
PolubieniePolubienie
Jeszcze coś muszę wytłumaczyć! 🙂 Z tym gapieniem się jak debil w okno…. Pani N. zawsze się wściekała gdy dzwoniąc pytała co porabiam, a ja twierdziłem że leżę i gapię się w sufit/okno. Może to dziwnie brzmi, ale przy tym skurwysyństwie spędzenie dnia na łóżku i gapienie się w okno nie jest niczym nadzwyczajnym… Na szczęście mnie dopada to rzadko, ale na grupach depresyjnych można przeczytać o dużo gorszych „odjazdach”. Wolę dopowiedzieć, żeby nie było niejasności 🙂 I to tyle, teraz spadam na łóżko 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlaczego N. sie o to wsciekala?
PolubieniePolubienie
Bo nie potrafi uwierzyć że można leżeć i godzinami gapić się w sufit.
PolubieniePolubienie
A Pani N to już czas przeszły? Coś mnie ominęło? Fakt, dawno nie odwiedzam blogów 😦
PolubieniePolubienie
Pamiętaj że w blogowym świecie czas leci szybciej. Mnie juz tydzień temu dopadła starość. Co do N. to nasze kontakty są dalekie od ideału.
PolubieniePolubienie
Przykro mi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takie jest życie…A ja nikogo na siłę w swoim trzymać nie będę…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja mam wieczorny rytual 😋
PolubieniePolubienie
Dla mnie te sprawy moglyby w ogole nie istniec 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Poważnie? 🙈
PolubieniePolubienie
Nom. Jest tyle ciekawszych rzeczy na swiecie 🙂
PolubieniePolubienie
No tak, każdy ma prawo lubić coś innego. Hmm, nie mam pomysłu jak to lepiej w słowa ubrać.;)
Choć w zasadzie mi w tym komentarzu wcale o sex nie chodziło 😜👍
PolubieniePolubienie
Hahaha podejrzewalam, ze moze o to nie chodzic, ale poniewaz zupelnie sie nie rozpisalas, to najlatwiej bylo tak to zrozumiec.
PolubieniePolubienie
No fakt, nie rozpisalam się ale mi chodziło ogólnie, że wieczory i poranki całą rodziną zazwyczaj takie same a w ciągu dnia czyli południe i popołudnie to już różnie;)
PolubieniePolubienie
W zasadzie to poranek tez#
PolubieniePolubienie
Kiedyś wstawałam o 5, by przed pracą poćwiczyć w spokoju, żeby facet się na mnie nie gaoił. Ale w zimowej porze jest za ciemno i za zimno, więc rytuał się nie przyjął. Za to teraz zawsze rano drapię się szczoteczką po całym ciele niczym kot o drapak, potem medytuję, a potem śniadanie, praca, dom, zajęcia na rurze/kole. Wieczorem kolejny rytuał w postaci rozciągania, po czym zasypiam,, energetyzując” oczy- po prostu nakrywam je dłońmi i jakby wygrzewam. Potrzebują odpoczynku po całym dniu ślipania w ekran.
PolubieniePolubienie
O kurcze, to jakies profesjonalnie brzmiace rytualy 😀
PolubieniePolubienie
Obawiam się, że moje życie w dużej mierze to bezrytuałowy chaos.
PolubieniePolubienie
Mysle, ze granie w planszowki z corkami jest jakims rytualem 🙂 Lubisz do tego wracac, prawda?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A no widzisz, i tak mnie skłoniłaś do refleksji, że aż wpis popełniłam. Nu, nu, nu!
PolubieniePolubienie
Sorki 😀
PolubieniePolubienie