14/52 – Hindus vs galaretka

Dzisiejszy temat do opisania zupełnie mi nie odpowiada. Kompletnie nie wiedziałam, jak mam go ugryźć. Jedzenie? Serio? Taki temat jednak dostałam, więc postanowiłam uraczyć Was krótkimi anegdotkami. Mam nadzieję, że każdy z moich Czytelników znajdzie tu dziś coś dla siebie.

Jeżeli nigdy nie widzieliście miny Hindusa, który po raz pierwszy w życiu zetknął się z nóżkami w galarecie, to powiadam Wam, że Wasze życie jest niekompletne. Mina mojego męża, który na imprezie urodzinowej Polaków zobaczył na stole tańczące do rytmu muzyki nóżki była bezcenna. Ludzie pokładali się ze śmiechu widząc, jak dźga widelcem podejrzanie wyglądającą galaretkę i próbuje odgadnąć, co w niej pływa. Zarówno on, jak i nóżka, byli gwiazdami tamtego wieczoru.

Jednym z moich największych talentów jest wydłubywanie z jedzenia wszystkiego, co mi w nim nie pasuje. Mogą to być grzyby czy kawałki cebuli i innych ugotowanych warzyw. Jogurtów z kawałkami owoców nawet nie ruszam, a jeśli przyjdzie mi jakiś jeść, to owoce też z niego wydłubuję. Dużo się w tej kwestii zmieniło od kiedy mieszkam z mężem. Wygląda na to, że w Indiach potrawa bez przynajmniej 5 przypalonych cebul to nie potrawa. Wydłubywanie czegokolwiek nie ma sensu, bo siedziałabym po prostu głodna. Sama zaczęłam dodawać do potraw tony cebuli, czosnku, ostrych przypraw, imbiru, kurkumy i innych niezwykle wartościowych składników. Najszczęśliwszy z tego powodu jest jednak mój tata, który jest niezłym łasuchem i już z niejedną potrawą zrobioną przeze mnie lub męża chciał się żenić.

Która kuchnia świata przychodzi Wam do głowy jako pierwsza pod względem zdrowia? Może inaczej: którą kuchnię świata wskazalibyście jako najzdrowszą? Dla mnie była to kuchnia grecka i wiele się nie pomyliłam, gdyż jest, z tego co pamiętam, w pierwszej trójce. Ryby, świeże warzywa, jogurt, sałatki – to wszystko smacznie i zdrowo się kojarzy. Podzielcie się w komentarzach swoimi wyborami, a później zweryfikujcie z wujkiem Google.

Mam za sobą 21 dniowe wyzwanie niejedzenia słodyczy. Czułam, że muszę zrobić sobie taki odwyk. Nabrałam bardzo złego nawyku zajadania nudy w pracy, a sięgałam właśnie po słodkości. Pomijając już oczywisty skutek takiego postępowania, jakim są dodatkowe kilogramy, to zaczęły boleć mnie stawy, szczególnie palców rąk. To mnie naprawdę wystraszyło, a jedyną możliwą przyczyną wydał mi się nadmiar cukru w organizmie. Po 21 dniach bez nagminnego podjadania łakoci mogę z radością potwierdzić, że uciążliwy ból minął, obwód w pasie się zmniejszył, a moje nawyki żywieniowe poprawiły się. Polecam każdemu!

Żeby jakoś smacznie zakończyć ten nudny temat, powiem Wam o moich kulinarnych miłościach. Majonez. Jak ja kocham majonez, to tylko ja wiem. Niektóre potrawy jem tylko po to, żeby móc je polać majonezem. Uwielbiam też fasolkę w sosie pomidorowym z puszki, której istnienie odkryłam w Anglii (nie wiem, czy w Polsce też takie są?). Mogłabym się żywić owsem. Uwielbiam go w każdej formie: owsianki, flapjacków, granoli do mleka na śniadanie czy polanej jogurtem. Ponadto kuchnia włoska z całym swoim spaghetti bolognese, lasagne, cannelloni, makaronem z łososiem, tiramisu, limoncello i każdą inną potrawą, której nie miałam jeszcze przyjemności skosztować. Dobrze, że nie mieszkam we Włoszech, bo żaden odwyk od słodyczy by mi nie pomógł.

A Wy macie jakieś anegdotki związane z jedzeniem mili moi?

Zdjęcie pochodzi ze strony https://foodmag.pl/przepis/galaretka-z-kurczakiem/

30 myśli na temat “14/52 – Hindus vs galaretka

  1. Z tego co wiem to kuchnia japonska, tak czytałam w jakims artykule. no chyba ze faktycznie cos sie zmieniło ale nie sądzę. 😄

    Ja wydlubuje wszystko ze szynki. Każda czerwona plamke. Nieraz z jednego plasterka zostaje tyle co nic..;)

    Mąż ma kogoś w rodzinie kto będąc dzieckiem wyławiał z rosołu każdy kawałek z przyprawy Vegeta 😁 podobno potrafil siedzieć ponad godzinę i jeść zimny ale bez przypraw 😉

    Polubienie

  2. Mój organizm ogólnie nienawidzi większości rzeczy którymi go karmię, karząc mnie trądem, więc teraz mam już w nosie, co jem- bo mało rzeczy mi zostaje, co mogę jeść przy tak idiotycznej skórze. Chyba nigdy wiele nie marudziłam na jedzenie, a próbując leczyć skórę przeszłam przez chyba osiem diet- wegetariańska, wegańska, keto, samo białko, same sałatki z jajkami, dieta rozłączna węglowodanów i białek, niski indeks glikemiczny, bezglutenowa, no cuda. Najbardziej lubię azjatyckie jedzenie i wszelkie makarony. I też kocham majonez- z majonezem zjadłabym nawet moje buty. Z wiórkami kokosowymi też wszystko zjem. Słodyczy dosyć konsekwentnie unikam już 15 lat.
    Nóżki w galarecie ohyda i zawsze miałam na ich widok podobną reakcję do Twojego męża. Ale teraz jestem zdania, że człowiek potrzebuje zjadać całego zwierzaka, a nie tylko tkankę mięśniową (typu piersi czy udka z kuraka), ale ciężko mi idzie z wprowadzaniem tego w życie. Na razie zatrzymałam się na wątróbce.

    Polubienie

    1. Oj biedna jestes 😦 A badalas sie pod katem hormonow?
      Buty z majonezem hahahaha nie wpadlabym na to 😀 Mozemy zalozyc jakis fanklub majonezu, Majonezowe Kozy czy cos 😛
      Powodzenia z podrobami miesnymi. Mi nawet majonez w tym nie pomoze 😛

      Polubione przez 1 osoba

      1. Badałam- mam prolaktynę wyrąbaną w kosmos. I tyle. Nie będę jeść antykoncepcji czy środków na cukrzycę, jak mi proponowali, bo tym zepsuję kolejne rzeczy. Więc eksperymentuję na sobie z suplementami, dietami, medytacjami, witaminami, i innymi dziwactwami.
        Hym, może właśnie spróbuję te podroby z majonezem. Genialne. Albo z wiórkami kokosowymi, może to zamaskuje dziwną tekturę nereczek czy serduszek! Kogo ja oszukuję- bez szans 🤣

        Polubienie

        1. Ja nawet kiedy stracilam smak i zapach przez covida i probowalam jesc watrobke to nie dalo rady wlasnie przez konsystencje! Cos wstretnego, a szkoda bo to takie swietne zrodlo dobrze przyswajalnego zelaza, akurat dla takiego anemika jak ja 😦

          Polubione przez 1 osoba

  3. Swoją drogą ciekawe co by Pinder powiedział gdyby go poczęstować ogórkami kiszonymi 🙂 Podejrzewam że kiszonki ani w Indiach ani w Anglii popularne nie są? Choć w Anglii jest więcej Polaków niż w Polsce wiec zapewne zwyczaj kiszenia się zdążył przyjąć 🙂

    Polubienie

    1. Kiszonki to totalnie indyjska rzecz, choc troche inaczej robiona. Oni maja nawet kiszone owoce, papryczki chili, wszystko! Chociaz bardziej to mozna chyba nazwac ,,marynata”. I tego sie nie je tak po prostu, tylko dodaje np. jedna sztuke do calej potrawy albo wrecz tylko sciaga troche tego smaku uzywajac np. chlebka, bo to ma tak intensywny smak i tyle przypraw, ze nie da sie tego tak po prostu jesc. A Pinder na kiszonki nie narzeka, choc u nas w domu ich w ogole nie widuje.

      Polubienie

      1. Marynowanie i kiszenie to dwa różne procesy 🙂 A jest jeszcze kwaszenie i o dziwo spora część Polaków nie widzi różnicy między nim i kiszeniem 🙂 Indie to królestwo przypraw, więc nie ma co się dziwić że preferują intensywne smaki. Widziałem wielokrotnie tamtejsze targowiska i podejrzewam ze dłuższe przebywanie na nich może spowodować odurzenie tym zapachem 🙂

        Polubienie

  4. W kontekście Twojego męża i nóżek w galarecie…mój zięć lubi kuchcić. Podczas pobytu w Polsce uczyliśmy go robienia tatara. Wyszło mu rewelacyjnie…zaraz jednak po skosztowaniu, odmówił dalszego jedzenia…surowe mięso jakoś się z nim nie bardzo zgadzało.
    Bez słodyczy nie ma życia…majonez definitywnie wolałbym odrzucić. 😂😂

    Polubienie

  5. Ty wydłubujesz, a ja muszę niuchnąć nosem wszystko zanim wezmę do buzi 😂 Nieważne czy sama sobie ugotowałam, czy jem u kogoś. Muszę powąchać i upewnić się, że nie zostanę otruta 😂

    Z życia rodzinnego to mój mąż czasem spędza połowę obiadu na wyciąganiu kulek ziela angielskiego z zupy. Czasem mi się sypnie i jakimś cudem wszystkie kulki są akurat w jego talerzu po nalaniu zupy 🤔

    Coś tak mi się wydaje, że Gruzini mają całkiem zdrową kuchnie, bo używają głównie naturalne składniki do swoich potraw 🙂

    Polubienie

      1. Nie wiem, może haha. Teraz jak jest dzidzi to nawet mąż niucha wszystko jak leci 😂

        Niby tylko bogaci Gruzini jedzą zdrowo, ale sama kuchnia składa się głównie z warzyw i owoców, no i oczywiście zdrowego mięsa baraniego 🤪

        Polubienie

  6. Cholera, aż zrobiłam się głodna.
    Dlaczego wydłubywałaś te rzeczy z żarcia? Owoce z jogurtu, serio???
    Nie wiem jaka kuchnia jest najzdrowsza, ale w tym kuchennym miksie zawsze staram się jeść zdrowo i tak karmić rodzinę. Z mieszkania w Turcji brakuje mi najbardziej właśnie ich smaków, nie mogę odżałować prawdziwego kebabu podawanego na milion sposobów.
    Jak ty z majonezem to ja mam z rukolą, którą obsypuję wszystko 😀
    P.S. Co znaczy, że taki temat dostałaś i musisz napisać? To jakieś wyzwanie, o którym nie wiem? Hej, to mi podsunęło pewien pomysł… A gdybyśmy tak, przez jakiś czas wybierały dla siebie tematy na wzajem, na bloga? Może inni się włączą? Może być niezła zabawa… 🙂

    Polubienie

    1. Wydlubywalam z jedzenia kawalki, ktore nie pasowaly mi do ogolnej konsystencji. Jesli np. jem jogurt, ktory w zalozeniu ma byc gestym plynem i natrafie nagle na jakiegos twardego gluta w postaci kawalka owocu, to az mi sie lzy do oczu nabieraja.
      Tak, mam wyzwanie pisania co tydzien przez rok. Zaplacilam za taki jakby warsztat i co tydzien dostaje temat. Dlatego wpisy maja w tytule forme odliczania do 52 😉
      Jak najbardziej mozemy sie zabawic w taka gre proponowania sobie nawzajem tematow. Ja zawsze jestem chetna na tego rodzaju zabawy 🙂 Trzeba tylko dopracowac ten pomysl, dawaj na WhattsAppa 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz