23/52 – Spustoszycielka

Przypominam o trwającym do 23 września konkursie z nagrodami.

Witka obudziła się w swoim pokoju, ale nie otwierała jeszcze oczu. Przez jej zamknięte powieki przezierała jasność poranka. Oto rozpoczął się nowy dzień. Dzień, który będzie mogła po brzegi wypełnić silnymi emocjami, nowymi doświadczeniami i lekkomyślną zabawą. Uśmiechnęła się sama do siebie, podciągając kołdrę pod brodę, aby raz jeszcze nacieszyć się przytulnym ciepełkiem.

Nagle otworzyła z przestrachem oczy. Który to był dzień tygodnia? Czy to już piątek? Lekka panika spowodowała u niej przyspieszone bicie serca. Sięgnęła po telefon i nacisnęła jeden z bocznych guzików. Ekran komórki podświetlił się i rozwiał obawy właścicielki: był dopiero czwartek. Całe szczęście: miała przed sobą pełne dwa dni. Nie lubiła weekendów. Nie lubiła nie chodzić do szkoły.

W ciągu lat, które spędziła w gimnazjum jako zakompleksiona, żałosna wersja samej siebie, było jej wszystko jedno. Liceum to jednak zupełnie co innego. W pełni korzystała ze swoich odkrytych w trzeciej klasie gimnazjum możliwości po tym, jak nastąpiła w niej ogromna przemiana. Przysięgła sobie, że już nigdy nie wróci do tego przykrego, pełnego strachu życia w cieniu.

Jeden mały, głupi wyskok szkolnego błazna przepełnił tamtego pamiętnego, gimnazjalnego dnia czarę goryczy. Naprawdę się wtedy wkurzyła, miała dość. Błazen po raz kolejny naśmiewał się z niej, a raczej z jej włosów, niewinnej twarzy, stylu, wyglądu szarej myszki. On patrzył już wtedy na dziewczyny oczami napalonego chłystka. A ona? Z nią było coś nie tak. Nie robiła sobie makijażu, nie ubierała się skąpo, pół jej twarzy zasłaniała długa grzywka. Zamiast uganiać się za takimi, jak on, pisała na przerwach pamiętnik, albo chichotała z koleżanką. Po szkole wracała prosto do domu. Nie biegała w krzaki podpalać papierosów, nie wiedziała, jak smakuje wódka.

I to nie tak, że nie interesowali jej chłopcy i relacje z nimi. Była przecież normalną dziewczyną, może tylko trochę zbyt romantyczną, zbyt nieśmiałą. Podobał jej się szczególnie jeden długowłosy blondyn ze starszej klasy. Przystojny, popularny, grający na gitarze, czyli będący całkowicie poza jej ligą. Popatrzeć i pomarzyć zawsze jednak można. Docinki błazna nie bolałyby jej może tak bardzo, gdyby nie ten długowłosy. Miała głęboko gdzieś, co myślał o niej ten szkolny przygłup, ale co jeśli w taki sam sposób postrzegał ją jej blondyn? Co jeśli widział w niej taką samą szarą myszkę, która nic nie wie, i z której można się naśmiewać? Albo jeszcze gorzej: co jeśli W OGÓLE jej nie widział? Może czas się ogarnąć i dołączyć do reszty nastolatków i zasad, które kierują ich światem?

Tamten dzień w trzeciej klasie gimnazjum zmienił wszystko, na zawsze. Tym razem rumieniec, który oblał jej twarz, nie był wynikiem nieśmiałości ani upokorzenia wywołanego żarcikami szkolnego błazna. Ten rumieniec był inny, bo po raz pierwszy odważyła się mu odpowiedzieć. I pomimo, że jej riposta była nieprzemyślana i strasznie dziecinna, zrobiła wrażenie nie tylko na jej dręczycielu, ale i na wszystkich, którzy byli świadkami tamtej sceny. Szkolny głupek już nigdy się z niej nie naśmiewał, a koleżanki zaczęły na nią inaczej patrzeć. Coraz częściej dostawała propozycje wspólnego wyjścia na zakupy, odwiedzin w domu, wymiany ubrań czy magazynów młodzieżowych. Dowiedziała się, że wokaliści boysbandów są (podobno) nieziemsko przystojni; że nikt już nie lubi Michaela Jacksona; że kręci jej się nieprzyjemnie w głowie, kiedy zapali papierosa; że najatrakcyjniejsza dziewczyna w klasie nie jest już dziewicą. Świat Witki zmienił się na zawsze, a wraz z nim wiara we własne możliwości. Mogła mieć wszystko i wszystkich i nie zamierzała zmarnować ani jednego dnia więcej.

Dziś jest czwartek, więc musi działać, musi coś namotać. Jeżeli dziś i jutro nie wydarzy się w jej życiu coś, co da pożywkę jej wewnętrznym pragnieniom, to cały weekend będzie mieć poczucie, że marnuje czas.

Otworzyła oczy.

13 myśli w temacie “23/52 – Spustoszycielka

  1. Zabawne, że wystarczy by w człowieku coś pękło i całkowicie zmienia swoje patrzenie na świat, podejście do życia… 🙂 Obawiam się że w moim przypadku to by poskutkowało troszkę inaczej, dlatego wolę by to co we mnie siedzi nie eksplodowało… 🙂

    Polubienie

  2. Wiesz, mam kilka tematów… o których ja bym chciała od ciebie usłyszeć bo porppstu mnie ciekawia. Ale coś czuję że ty raczej na nie chętna nie będziesz. A może tylko mi sie zdaje ? Chyba jednak zaryzykuje. Warto w szczególności dla tej kartki z życzeniami ☺

    Polubienie

  3. Kiedy szłam do liceum, to myślałam, że stanę się taką super laską, nareszcie inną niż w gimnazjum. Że zerwę ze swoim nudnym imagem kujona. I oczywiście się nie udało, bo takie rzeczy leżą głębiej w naszej naturze, niż potrafimy sięgnąć. Dopiero teraz, przed trzydziestką jakoś mi się uaktywnia nie bycie aż taką sztywną i nadrabianie tamtego straconego czasu w szkole. Ale chyba nie da się straconego czasu nadrobić

    Polubienie

      1. Czy ja wiem, czy musiałabym być sama. Ja lubię, jak patrzą i marzą, ale nie chce mi się tego później „kończyć” wiadomo gdzie. A patrzyć i marzyć mogą nawet jak nie jestem singielką 😅 zresztą z tym nadrabianiem to nie o ilość facetów mi chodzi, a raczej o imprezy, atmosferę, śmieszne rozmowy czy wygłupy

        Polubienie

        1. Kochaaannnaaaa, od patrzenia i marzenia do konczenia to jest caly wszechswiat 😀 Wlasnie o to pomiedzy chodzi. Kokieterrrrrria 😀 Kurcze, szkoda ze sie nie poznalysmy w latach szkolnych, na pewno bym Cie rozkrecila 🙂

          Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s