Przejście z gimnazjum do liceum było dla Witki nie tylko zmianą szkoły, ale i całej dotychczasowej siebie. Po incydencie ze szkolnym pajacem i porzuceniu starego sposobu życia zaczęła spotykać się z chłopakami. Wreszcie odkryła magię stanu zakochania i ciągle było jej go mało. Ćwiczyła owijanie sobie chłopaków wokół palca i szło jej coraz lepiej, jednak szybko doszła do wniosku, że bycie z kimś w związku to pójście na łatwiznę. O wiele trudniej jest zjednać sobie kogoś zupełnie obcego, co daje o wiele większą satysfakcję, dlatego liceum traktowała jak istną arenę.
Chłopak Witki był od niej o 3 lata starszy, lata szkolne miał już za sobą, a niedawno dostał pracę w warsztacie samochodowym. Mogła więc bez żadnego ryzyka trenować swoje umiejętności na chłopakach z liceum. Wiedziała, że w oczach starszych uczniów jest zwykłym ,,kotem”, ale nie zamierzała pokładać po sobie uszu. Jeszcze pokaże im pazurki.
Postanowiła zacząć łagodnie, czyli od łatwego kąska z jednej z drugich klas, który dostrzegła już podczas pierwszych dni w nowej szkole. Chłopak nie był taki zły, ale na pewno bardzo przeciętny. Brzydal, bo taki nadała mu kryptonim, powinien oszaleć na punkcie mocno nieprzeciętnej dziewczyny, za jaką się uważała. Pomimo, że owinięcie sobie wokół palca takiego brzydala urągało trochę jej zdolnościom, otwierało jej drogę do jego starszych kolegów, wśród których planowała niedługo zabłysnąć. Była tak podekscytowana swoim znaleziskiem, że pierwszą rzeczą, jaką zrobiła na samym początku lekcji matematyki tego dnia było napisanie liściku do Ligii, która siedziała dwie ławki na lewo od niej.
A Ligia to też była taka wyłowiona z tłumu przez Witę perełka. Już pierwszego dnia liceum zwróciła na nią uwagę. Dziewczyna wyglądała na przestraszoną, a wrażenie to potęgowały jej okulary z grubymi szkłami, które optycznie powiększały jej oczy. Witka oceniła cienkie, oklapłe, czarne włosy Ligii związane w niski kucyk – tak bardzo różniące się od jej bujnych, długich i zawsze rozpuszczonych blond loków – i szybko doszła do wniosku, że ich właścicielka nie cierpi na nadmiar pewności siebie. Zdecydowanie nie cierpiała też na nadmiar urody, a to zawsze dodatkowy plus. Niższa od Wity, ze zbyt długim nosem i dziwnie krótkim tułowiem była idealnym materiałem na najlepszą przyjaciółkę. W końcu nie tylko chłopców można sobie okręcać wokół palca.
Już drugiego dnia szkoły nadarzyła się okazja ku temu, żeby zagadać do Ligii. Witka zauważyła, że jej przyszła najlepsza przyjaciółka pisze w zeszycie piórem wiecznym. Zafascynowana patrzyła, jak na kartce papieru powstają piękne, grube, wyraziste litery bez ani jednego kleksa. W piórniku miała kilka zapasowych naboi z atramentem. Nikt inny w klasie nie posługiwał się piórem, wszyscy używali zwykłych długopisów. Skrobanie metalowej stalówki po papierze stało się dla Wity odgłosem rozpoznawczym Ligii, a w dodatku świadczyło o tym, że ta niepozorna dziewczyna mogła kryć w sobie coś nietuzinkowego. Witka oczywiście postanowiła to odkryć i sobie przywłaszczyć. Na jednej z przerw podeszła do samotnie jedzącej kanapkę Ligii i pełnym podziwu tonem zapytała prosto z mostu:
–Jak ty to robisz?
Ta bezpośredniość wyraźnie zaskoczyła dziewczynę, bo popatrzyła na nią oniemiała i zamrugała szybko oczami.
–Ale co robię?
–Piszesz tak ładnie wiecznym piórem bez żadnych kleksów.
–Od zawsze nim piszę. Przyzwyczaiłam się.
Witka nie zauważyła na twarzy Ligii żadnych oznak dumy, zaskoczenia, ani przyjemności z otrzymanego komplementu. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic powróciła do jedzenia kanapki.
–Próbowałaś kiedyś pisać zwykłym długopisem? – zapytała Witka.
–Czasami nim piszę, ale tylko wtedy, kiedy się spieszę. Przeważnie zależy mi na ładnym piśmie, szczególnie w domu, kiedy piszę pamiętnik.
–Ja też piszę pamiętnik! A raczej dziennik. Zapisuję coś każdego dnia. Cokolwiek, nawet parę nudnych zdań.
–Ja piszę tylko wtedy, kiedy chcę przelać na papier swoje emocje. Czasami uda mi się napisać opowiadanie.
Wita była pod coraz większym wrażeniem swojej przyszłej najlepszej przyjaciółki. Postanowiła zrobić wszystko, żeby pewnego dnia stać się inspiracją dla jednego z opowiadań Ligii.
Dziewczyny były od tamtej pory nierozłączne. Wita błagała Ligię, żeby dosiadła się do niej w ławce, co tej drugiej zupełnie nie odpowiadało, bo Wita siedziała prawie na końcu, a Ligia ledwo co widziała tablicę przez swój słaby wzrok. Póki co musiały się więc ograniczać do pisania liścików, które przekazywały między sobą z pomocą innych uczniów w klasie. Liściki były oczywiście skrupulatnie złożone w kosteczkę i podpisane ,,Do Ligii” i ,,Do Wici”. Witka dobrze przemyślała liścik dotyczący Brzydala. Chciała zaproponować przyjaciółce zabawę w polowanie, bo było jej szkoda dziewczyny, która nigdy nie miała chłopaka. Podkochiwała się w jakimś gościu z wioski, w której mieszkała, prawdopodobnie nie wiedząc nawet, jak wielki jest świat i jak wielu jest na nim facetów. Jakie to szczęście, że trafiła jej się taka przyjaciółka, jak Wicia.
Rano wpadł mi w oko jeden chłopak z 2f.
Złapiemy go po lekcjach i zagadamy? 🙂
Wita obserwowała reakcję Ligii. Było tak, jak przypuszczała: dziewczyna niemal się zaczerwieniła. Była zbyt nieśmiała i niedoświadczona, żeby robić takie rzeczy. Ale przecież właśnie o to chodzi, żeby się w końcu odważyć, rozkręcić! Przez chwilę myślała, że Ligia jej odmówi, albo nawet w ogóle nie odpisze, bo odrzuciła liścik w kąt ławki i co chwilę zerkała na niego z mieszaniną strachu i niesmaku. W końcu jednak wzięła go do ręki i zaczęła pisać swoją odpowiedź na drugiej stronie. Przezornie zostawiła puste miejsce, żeby móc go zaadresować. Po minutach sekundach był już u Witki.
Pójdę z Tobą, ale Ty gadasz.
No to zaczyna się zabawa.
Nie wiem czemu, ale jakiś wewnętrzny głos mi mówi, że to „rozkręcanie się” Twojej bohaterki kiepsko sie dla niej skończy… Zakompleksiona dziewczyna która nagle odzyskuje pewność siebie i wydaje jej się że jest królową świata… Żeby tylko nie rozbryzgała się jak ptak o szybę… Matko Święta, ależ mam poetyckie porównania dzisiaj…
PolubieniePolubienie
Tak, szczegolnie to rozbryzganie bylo poetyckie 😀
PolubieniePolubienie
Taki ze mnie poeta 🙂
PolubieniePolubienie
Wiesz, przed chwilą jakiś głosik podpowiedział mi, że może w ten sposób próbujesz przemycić historię swojego życia i jesteś ciekawa naszej reakcji, ale nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee… To nie może być prawda 🙂 No cóż, poczekajmy na to co będzie dalej 🙂
PolubieniePolubienie
Łomatko. Jak ja bym miala historie swojego zycia pisac, to bym musiala 5 postow dziennie wstawiac przez kilka lat 😛
PolubieniePolubienie
Ale niewątpliwie była by to ciekawa lektura 🙂
PolubieniePolubienie
To na pewno 😀
PolubieniePolubienie
Może jeszcze dasz sie namówić 🙂
PolubieniePolubienie
No weź, za szybko skończyłaś ten wpis…
Mi się przypomniał tekst z czasów wczesno szkolnych jak trzebabylo iść do pokoju nauczycielskiego… „ja pukam ale ty mówisz”
PolubieniePolubienie
Hihihihihihi a ktora Ty osoba bylas? Pukajaca czy mowiaca? 😛 Ja mowiaca.
PolubieniePolubienie
W podstawówce pukająca 🙈 potem już mówiąca 😁 ale nieraz wystawiałam koleżanki jak ja mialam mówić po czym wchodziłyśmy i mówiłam „dzień dobry, Asia chciała o coś zapytać”. 😬
PolubieniePolubienie
HAHAHAHAHAHA
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ejjj, nooo… Kiedy ciąg dalszy?
PolubieniePolubienie
Niedlugo 🙂
PolubieniePolubienie