15/52 – Cena lojalności

Kilkanaście lat temu przyjaźniłam się z dziewczyną, która wyznała mi, że zdradza swojego narzeczonego. Tworzyli parę od bodajże 7 lat, więc staż mieli dość imponujący jak na młody wiek. Mało tego, że ta dziewczyna zdradzała narzeczonego w trakcie naszej przyjaźni, ale przyznała się, że robi to regularnie od lat. Że właściwie co pół roku ma nowego kochasia, a jednego sprowadzała nawet do pokoju, który wynajmowali z narzeczonym, podczas gdy ten pracował na nocnej zmianie. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Z jednej strony uważam, że niereagowanie na krzywdę czyni nas współwinnymi. Z drugiej strony znana jestem z tego, że można powierzyć mi absolutnie każdą tajemnice, gdyż jestem godna zaufania i potrafię trzymać język za zębami (jedna z osób, która powierzyła mi kilka lat temu pewną tajemnicę, już sama o niej zapomniała, a ja nadal ją w sobie trzymam). Dochodził do tego fakt, że to z tamtą dziewczyną się przyjaźniłam, więc to jej, a nie jej narzeczonemu, byłam niejako winna lojalność.

Był to dla mnie dość duży konflikt wewnętrzny. Zderzenie dwóch zasad, których staram się przestrzegać. Doszłam jednak do wniosku, że ten chłopak może mi zwyczajnie nie uwierzyć. Wmówiłam sobie nawet do pewnego stopnia, że być może on o wszystkim wie, ale przymyka oko, bo kocha ją na zabój. Na (nie)szczęście finał tej historii nastąpił dość szybko, kiedy to pan narzeczony znalazł na komputerze poukrywane filmiki porno z udziałem mojej przyjaciółki, w których bynajmniej nie występował. Występował w nich za to mój ówczesny chłopak, ale to już szczegół…

Zdruzgotany narzeczony był w rozsypce, zerwał zaręczyny, kupił bilet w jedną stronę do Polski i spakował walizki. Skontaktował się ze mną; chciał pogadać z racji tego, że również byłam w tej sytuacji poszkodowana. I wtedy dopiero wylałam z siebie wszystkie tajemnice jego byłej narzeczonej, które w sobie skrywałam przez ten cały czas. Powiedziałam mu o kochasiach co pół roku i o tym, że jeden przychodził nawet pod jego nieobecność do ich pokoju. Chłopak był w szoku i płakał. Pytał, dlaczego mu wcześniej nie powiedziałam. Zapytałam, czy uwierzyłby mi? Odpowiedział, że prawdopodobnie nie. Po kilku miesiącach dostałam od ich obu wiadomość, że są razem, mieszkają w Polsce i starają się o dziecko. Zakazali mi się z nimi kontaktować. Nazwali mnie ,,rakiem“ w ich życiu. Że to niby ja coś źle zrobiłam i to przeze mnie na ich wieloletnim związku z podstawami na przyszłość pojawiła się rysa nie do zmazania. No cóż, są siebie warci. Ona jest dupodajką, a on kretynem bez honoru. A ja nowotworem.

Jakiś czas temu bliska mi osoba, J., wyznała mi, że ktoś jej dokucza w pracy. Ta osoba traktuje J. z góry, daje najgorsze możliwe zadania do wykonania i jest niesprawiedliwa. Co się później okazało, partner J., który o wszystkim wiedział, zaczął budować z tą osobą koleżeńską relację, a nawet umówił się na grupowe wyjście na kręgle! Moja rozmówczyni nie mogła wyjść z szoku w obliczu tego, jak nielojalnie zachował się jej partner. Ona mu się żali i opowiada o różnych nieprzyjemnościach, które spotykają ją ze strony tamtej, a on wchodzi z nią w przyjacielskie stosunki twierdząc, że przecież jest bardzo miła. Próbowałam pocieszyć J., jak i samą siebie tłumacząc, że mężczyźni podchodzą do takich spraw bardziej racjonalnie i na chłodno; że być może uznał, że są to sprawy bab, które jak zwykle tworzą dramy i należy dzielić przez 5 wszystko, co słyszy od J. Myślicie, że taki mógł być powód jego zachowania? W jaki inny sposób możnaby wytłumaczyć tak jawny przejaw braku lojalności? Bezmyślnością? A może facet uznał, że jeśli tamta osoba go polubi, to automatycznie zostawi J. w spokoju? I to są dorośli ludzie!

Lojalność mojego męża przejawia się głównie w sferze rodzinnej. Przykładowo, jeżeli ktoś powiedziałby mu, że widział mnie w objęciach innego faceta, albo półnagą i nawaloną wracającą do domu z jakiegoś klubu, to mąż najpierw złamałby temu komuś nos za to, że ośmielił się powiedzieć o mnie choćby jedno złe słowo, a później wyjaśnił to ze mną. To samo tyczy się dzieci. Jakiś czas temu zapukał do naszych drzwi sąsiad i oskarżył naszego syna o wyrywanie kwiatków z czyjegoś ogrodu. Mąż najpierw zbluzgał sąsiada i powiedział mu, że jeśli okaże się, że nie ma racji, to połamie mu nogi. Dopiero później zapytał nasze dziecko o to, kto powyrywał kwiatki. To nie był nasz syn, tylko inne dzieci, z którymi się bawił i miał na to świadków. Mąż co prawda nóg sąsiadowi nie połamał, bo nie wybiera się do więzienia, ale sąsiad już więcej nie zawracał nam głowy swoimi teoriami.

Firma, w której obecnie pracuję, powoli się zamyka. Jest to rodzinny biznes zajmujący się specjalistycznym (drogim) obuwiem, przede wszystkim skórzanym, w dużej części ręcznie wykonanym. Powodów zamknięcia jest kilka, jednak tymi największymi jest popandemiczny kryzys oraz Brexit. W firmie jest nas obecnie 7 w biurze, 4 w sklepie, 2 osoby dorywczo sprzątające oraz szef. Znam tu wszystkich i rozumiem doskonale sytuację firmy. I co ja mam teraz zrobić? Jeśli odejdę z pracy zanim firma całkiem zniknie, to będzie to jednoznaczne z tym, że reszta moich współpracowników będzie przeładowana obowiązkami. Szczerze wątpie w to, że ktoś będzie chciał się tu zatrudnić jedynie na kilka miesięcy bez żadnej gwarancji na to, ile proces zamykania będzie trwał. Z drugiej strony powinnam przecież martwić się o siebie i swoją rodzinę, prawda? Szef powiedział otwarcie, że rozumie trudną sytuację, w jakiej się znajdujemy, i że nie będzie nikomu robić pod górkę, jeśli któreś z nas zdecyduje się opuścić ten tonący statek. Póki co wygrywa we mnie poczucie lojalności względem tego miejsca i ludzi.

Na zakończenie chciałabym Was wszystkich prosić o to, żebyście nie bali się na kogoś donosić, jeżeli czujecie się zagrożeni. Nieważne, kim jest ta osoba – jeśli robi lub chce zrobić Wam krzywdę, macie prawo poprosić o pomoc odpowiednie służby. Nie wiem, na ile robi się to problematyczne, ale w polskich mediach zauważam trend ,,niebycia sześćdziesioną“. Jakiś czas temu udzielający się na YouTubie trener zapasów został napadnięty, niemal stracił życie. Nie zgłosił tego jednak na policję, bo nie chciał wyjść na ,,sześćdziesionę”. Serio? Do tego chyba nawet nie potrzeba komentarza. Ja sama zadzwoniłam kiedyś na policję i zgłosiłam byłego partnera, a ojca mojego dziecka. Wracał do domu pijany i prawdopodobnie naćpany, był późny wieczór, a on wrzeszczał coś podburzony sam do siebie. Było ze mną 6 miesięczne niemowlę i bałam się o naszą dwójkę. Były partner spędził noc na dołku, a rano wrócił do domu i próbował odgadnąć, kto wezwał policję. Kiedy zaczął podejrzewać znajomego sąsiada powiedziałam mu, że to byłam ja. Nie mogłam pozwolić na to, żeby obwiniał kogoś innego za coś, co sama zrobiłam. Wyrazu jego twarzy nie zapomnę nigdy. Wyglądał tak, jakby ktoś właśnie objawił mu najgorszą z najgorszych prawd. Był w totalnym szoku, a do oczu napłynęły mu łzy. Zaczął z niedowierzaniem wykrzykiwać, czy to na pewno ja, i że jak mogłam to zrobić? W jego oczach wyglądało to zapewne na totalny brak lojalności z mojej strony – nasłać policję na własnego faceta. Ale czy on naprawdę spodziewał się tego, że tak będzie wyglądało nasze życie? Że nigdy nie zdecyduję się na ochronę siebie i dziecka tylko dlatego, że razem żyjemy?

Ciekawa jestem, jak Wy spostrzegacie powyższe sytuacje? Mieliście podobne? Jak zachowalibyście się w takich okolicznościach?

Zdjęcie pochodzi ze strony: https://www.australianphotography.com/photo-tips/ap-summer-challenge-tips-for-great-mirror-shots

36 myśli na temat “15/52 – Cena lojalności

  1. Ja miałam trochę podobną sytuację do twojej pierwszej. Przyjaciółka też od bardzo młodego wieku jest z jednym facetem;teraz już małżeństwo. Są razem już prawie 10 lat a zaczęli związek w wieku 14 lat (ona bo on trochę starszy) nie rozstawali się.
    Ona przyznała mi że zdradza go z takim jednym (który też od długiego czasu miał dziewczynę a teraz jest już jego żoną). Robili to u nich w mieszkaniu, w jednym łóżku. Powiedziała mi, że wogole nie żałuję i opowiadała o tym bardzo swobodnie. Później to ten chłopak zerwał ta relację . W między czasie a i po tym wszystkim pisała z innymi chłopakami w necie, wysyła różne fotki. Kto wie może to nadal trwa. Ja nie powiedziałam o tym temu jej obecnemu mężowi. Też by zapewne nie uwierzył a z drugiej strony po prostu nie chciałam się w to mieszać.

    Jednak finał w twoim przykładzie bardzo mnie zaskoczył.

    Polubienie

    1. Zdania co do tego co powinno sie w takich sytuacjach robic sa w komentarzach skrajnie podzielone. To ciezka sytuacja. Ciekawe czy ten facet zdaje sobie sprawe z tego, ze ta kobieta zdradzala go od samego poczatku.

      Polubienie

  2. No, właśnie, chyba większość z nas zetknęła się z taką sytuacją. Nie ma instrukcji, co robić i to jest właśnie, o dziwo, najfajniejsze. Życie byłoby nudne, gdybyśmy zawsze wiedzieli jak postępować.
    Ale że ona tamta z twoim chłopakiem??? I jeszcze do ciebie pretensje??? O matko, ale duet… Szczęśliwi to oni na pewno nie będą.

    Polubienie

  3. Na świecie egzystuję prawie cztery dekady. Mam swoje przemyślenia w pewnych kwestiach, a również o tych o których wspominasz.
    Ślepe kierowanie się zasadami bez uwzględniania kontekstu to pewna ułomność.
    Sceny jakie miały miejsce w mojej rodzinie nadawałyby się na scenariusz jakiejś sagi miłosnej. Biorąc pod uwagę ciężar tamtych zdarzeń przyjąłem zasadę, że nie wtrącam się w cudze życie i nie ma od tego jakichkolwiek wyjątków.
    Prowadziłem własne firmy, spędziłem trochę czasu w szklanym budynku. Nauczyłem się, że w biznesie lojalności nie ma. Rynek pracy to nadal rynek, a podstawowym prawem jaki na nim obowiązuje jest konkurencja. Uciekam z firm których egzystencja jest zagrożona. Nie stać mnie na pracowanie poniżej stawek rynkowych czy liczenie na cud, że sytuacja zmieni się. Dobre chęci nie zapłacą za rachunki, raty leasingu czy kredytu, a tym bardziej nie zapewnią egzystencji mnie czy moim bliskim.
    Sam miałem w domu ojca pijaka. Matka wezwała milicję. Zgarnęli go na dobę czy dwie. Dostał pranie tonfą. Kiedy zwolnili go z izby zatrzymań to złość wyładował na swoich najbliższych. Cykl się powtarzał. Trwało to latami. Przez swoją głupią naiwność matka zrujnowała swoje życie, a przy okazji moje dzieciństwo. Jak takie rzeczy się dzieją to oznacza to koniec związku, trzeba się wynosić, a pan alkoholik skoro ma kasę na picie to musi mieć na odszkodowanie i alimenty.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz racje z tym, ze rynek pracy to rynek pracy i chodzi w nim o pieniadze, a nie lojalnosc czy sentymenty. Jednak ja czuje sie lojalna wzgledem moich wspolpracownikow, nie wlascieciela firmy. Ci ludzie tak samo jak ja przychodza tu, bo chca zarobic. Nie sa winni sytuacji firmy, wrecz przeciwnie – gdybysmy tak ja traktowali, jak nasz szef, to juz by jej dawno nie bylo.

      U mnie na szczescie nie dochodzilo do przemocy fizycznej w zwiazku, choc nie oznacza to, ze w koncu nie zaczelaby sie ona pojawiac. Dlatego kazalam mu sie wyniesc i wrocic, kiedy wroci mu rozum. Nie wrocil.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Doświadczyłem momentu kiedy to w firmie kończyła się kasa. Najpierw opowiadali, że im kontrahenci nie zapłacili za faktury, że urzędy im policzyły podatki, że musieli wpłacić wadium na przetarg. Ilość ściemy była przerażająca. Właściciel sprzedał z datą wsteczną cały biznes jakiemuś inwestorowi. Spółka działała przez jakiś czas po czym ogłosiła restrukturyzację. Problemy z rozwiązaniem umowy ciągnęły się miesiącami. Oparło się o sąd. Jak firma ma problemy to trzeba uciekać bo nigdy nie wiesz na którym odcinku równi pochyłej się znajdujesz.

        Koledzy z pracy to koledzy z pracy. Dziś są, jutro ich nie ma. Jak statek idzie na dno to każdy chwyta się czego może, a podstawowym celem staje się przetrwanie. Wtedy kończą się sentymenty. Ciekaw jestem jak ów współpracownicy będą lojalni wobec Ciebie.

        Polubienie

  4. Znalazłam kiedyś mail kochanki do taty, w którym mówiła mu, że chce z nim zamieszkać. Nie powiedziałam mamie, póki ona nie powiedziała mi, że podejrzewa tatę o zdradę. Wtedy potwierdziłam jej przypuszczenia. Czemu nie powiedziałam jej szybciej? Bo będąc na jej miejscu chyba nie chciałabym wiedzieć, poza tym to nie był pierwszy raz, więc myślałam, że jej nie zależy.
    Ale u Ciebie ta historyjka z parą jak z piekieł nieźle się skończyła- wrócili do siebie i są tak zaślepieni swoimi wzajemnymi kłamstwami, że aż winią otoczenie o swoje paskudne charaktery i wybory. No nieźle.
    Z firmy bym odeszła- liczą się pieniądze, chociaż pewnie łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Samej mi źle idzie odchodzenie z obecnej pracy, ale to chyba nie przez lojalność, a przez przyzwyczajenie i ludzi.
    Mój facet nie wiem, co by zrobił, jakby usłyszał plotki na mój temat. Ale na pewno ma brzydką tendencję do bronienia ludzi których nie lubię. Jakby próbował robić to na przekór, na złość. Czasami nawet broni jakiejś osoby/ jej opinii przede mną. Po czym w rozmowie ze swoją mamą przyznaje, że ja mam rację odnośnie tej osoby (ale przed chwilą się ze mną kłócił, że nie mam racji i mam zostawić tą biedną osobę w spokoju).
    Ja nie lubię zgłaszać ludzi, których się boję- nie mam zaufania do służb czy organów ścigania. Oni zgarną gościa na jeden dzień, a potem mi ktoś za to wtłucze.

    Polubienie

      1. Z chęci przeciwstawiania się wszystkiemu dla samej idei przeciwstawiania się 🤣 wydaje mi się, że on próbuje złagodzić jakoś moją niechęć do danej osoby, bo mu się wydaje, że dla własnego dobra nie powinnam tak pluć jadem, nie wiem 😃

        Polubienie

  5. Czytając tego typu historie cieszę się że jestem aspołeczny i coś podobnego raczej mnie nie spotka. Największym problemem z lojalnością jest to, że często rzeźbimy ją tak by było nam wygodnie. Ja na przykład od razu powiedział bym Twojemu znajomemu że jego kobieta jest kurwą i zerwał z ową kurwą kontakt, a jeżeli spokojnie słuchałaś o tym kurestwie i zrobiłaś z tego tajemnicę… I tak w całej tej historii to Ty wyszłaś na tą złą… A podejrzewam że ta kurwa nadal się kurwi, bo z tego się nie wyrasta 🙂 Wychodzę z założenia że prawda nas wyzwoli i lepiej jebnąć tą prawdą po oczach, niż potem żyć z zasranym sumieniem. Jestem wobec Ciebie lojalny, bo np. nikomu nie mówię o czym piszemy itp. Gdybyś raptem oświadczyła mi że rypiesz się z jakimś kolegą z pracy to oczywiście nikomu bym o tym nie powiedział-to jest lojalność-ale jednocześnie przeczytała byś ode mnie słowa po których już nigdy byś sie do mnie nie odezwała, bo owszem, lojalność swoją drogą, ale jeżeli ktoś milczy gdy ktoś robi coś złego, to jednocześnie JEST WSPÓŁWINNY TEJ SYTUACJI. Mam nadzieję że nie namotałem 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie zastanawialam sie nad ta sytuacja z tej perspektywy. Faktycznie, gdybym byla taka honorowa i surowa, to zerwalabym kontakt z tamta dziewczyna dowiedziawszy sie, co wyprawia. Jednak ja podchodze do spraw miedzyludzkich z wieksza doza zrozumienia/wyrozumialosci. Ludzie to bardzo ulomny gatunek, popelnia bledy, brak im zrozumienia dla samych siebie. Wiem, ze w Twoich oczach nie jest to usprawiedliwienie zachowan tej dziewczyny, ani prawdopodobnie mojego, ale rozumiem o co Ci chodzi i dziekuje Ci za komentarz stymulujacy moje szare komorki 🙂

      Polubienie

      1. Wyrozumiałość dla kurewstwa? Ja mogę być wyrozumiały gdy mi śmieciarz leje pod płotem (co się zdarzyło!) ale jednak są rzeczy dla których wyrozumiałości po prostu mieć nie będę. Są grzeszki i są skurwysyństwa i między tym nie można stawiać znaku równości.

        Polubienie

  6. A z tym poczuciem lojalności względem pracodawcy też za bardzo nie przesadzaj, tylko na wszelki wypadek pod ten tonący okręt podstaw sobie jakąś szalupę ratunkową nim będzie za późno 🙂 I wybacz przekleństwa w poprzednim komentarzu, ale są tematy które podnoszą mi ciśnienie i wszelkiego rodzaju kurewstwo jest jednym z nich 🙂

    Polubienie

  7. Też niestety byłam w takiej sytuacji, w liceum. Moja wtedy jeszcze przyjaciółka spotykała się z innym na boku i ja o tym wiedziałam, a kolegowałam się z jej obecnym chłopakiem 🙈 Oczywiście nic mu nie powiedziałam, aż któregoś dnia nie pomyliłam adresatów i wysłała mi SMS o treści „A Kaśka to chyba się buja w P.”, który miała wysłać do tego z którym kreciła na boku. Wtedy powiedziałam o wszystkim temu koledze i jak dziś pamiętam jak mi płakał przy mrożonej pizzy. Ale nie miał mi za złe, ona zeszła się z tamtym który zresztą potem również zostawił ją dla innej, ale kontakt z moim kolegą z czasem się urwał, niestety wolał narkotyki niż normalne życie 🤷🏼‍♀️

    Co do twojej pracy to chyba należy ci się jakaś odprawa po zamknięciu firmy, więc może warto zostać? Jednocześnie rozglądaj się za czymś innym, jak trafi ci się okazja to wtedy chyba będziesz musiała zmienić pracę. Szukanie nowego pokładu nie oznacza, że nie jesteś lojalna wobec obecnego kapitana 🙂

    Polubienie

    1. Ta lojalnosc to bardziej wzgledem innych majtkow a nie kapitana 🙂 Kapitan tak naprawde doprowadzil ten statek do ruiny.

      Az mi sie prrzypomnialy szkolne dramy po tej Twojej opowiesci 😛 Chcialabym moc wrocic do tych lat ale z bagazem doswiadczen, dojrzaloscia i wiedza, jakie posiadam teraz. To by bylo mega ciekawe 😀

      Polubienie

    1. Zdania na ten temat sa bardzo podzielone w komentarzach i bardzo mnie to cieszy. Jedni mowia, zeby absolutnie sie nie wtracac, a drudzy, zeby mowic prawde za wszelka cene. Ja najpierw zatailam, a pozniej wyjawilam sekret, a skonczylo sie na tym, ze to ja za to wszystko oberwalam, bo para sie zeszla i ma dziecko.

      Polubienie

      1. Wręcz przeciwnie, będę starał sie być grzeczniejszy 🙂 Są tematy które podnoszą mi ciśnienie i wtedy nie panuję nad ozorem… Kurewstwo, pedofilia, gwałt- to sprawia że ciśnienie jebie mi pod sufit i zapominam o dobrym wychowaniu 🙂 Inna sprawa że nie jestem dobrze wychowany 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz