Zacznę od rozwiania wszelkich wątpliwości, które ten nieco clickbaitowy tytuł mógł w Was zrodzić: nie, nie zmieniam wiary. Zresztą nie można zmienić czegoś, czego nie ma 😉
Zastanawia mnie ostatnio zjawisko zmiany wyznania. Tak jak w pełni rozumiem transformację z osoby wierzącej w niewierzącą lub odwrotnie, tak mam problem z wytłumaczeniem sobie przejścia z jednej religii do innej.
Czy zmieniając religię dana osoba wierzy w to, że dzięki nowemu zestawowi reguł, zasad, nakazów i zakazów znajdzie się bliżej Boga? I czy sama decyzja o zmianie wyznania nie rodzi w niej pytań o zasadność samej religii jako ogółu?
Religia to nie jest sweter czy para butów, które można sobie zmienić i dopasować do obecnego ubioru. Zawsze wydawało mi się, że wiara jest czymś, co ludzie przeważnie przyjmują z automatu z racji tego, że jest nam ona niejako narzucana przez rodziców, środowisko, a nawet rząd. Akceptujemy dane tradycje i zasady bez większej refleksji, gdyż jest to coś, z czym dorastamy i znamy i często nie mamy nawet wiedzy o tym, że można inaczej.
Czy skoro w życiu człowieka, który zaczyna samodzielnie myśleć, pojawiają się wątpliwości co do słuszności danego wyznania, nie powinno to w naturalny sposób prowadzić do jego całkowitego odrzucenia?
Kiedy dana osoba decyduje się na zmianę wiary, to czy sama przed sobą nie przyznaje się tym samym automatycznie do tego, że jest ona jedynie jakimś środkiem, drogą do czegoś, czymś praktycznym, niemal instrumentalnym? Skoro zaczynamy wątpić w prawdziwość wierzenia, które do tej pory nas otaczało, to skąd pewność, że inne jest słuszniejsze? A skoro już raz zdecydowaliśmy się na zmianę, to czy istnieje gwarancja, że nie zrobimy tego ponownie i ponownie?
Nawet jeśli wśród moich czytelników nie znajdzie się nikt, kto dokonałby zmiany religii, to liczę na to, że pomożecie mi odpowiedzieć przynajmniej na część z frapujących mnie pytań.
Obrazek pochodzi ze strony: https://abstract.desktopnexus.com/get/16365/?t=5hivundmc6joigahrbdao8458363d693f316b6a
Ja urodziłam się rodzinie katolickiej.
Przeszłam nawet przez okres delikatnego fanatyzmu religijnego.
Potem nastąpił u mnie okres niewiary
I po jakimś czasie zaczęłam się interesować wszystkimi religiami.
To była długa i mozolna droga.
Teraz nie identyfikuje się z żadnym wyznaniem, ale jestem osobą wierzącą.
„Skoro zaczynamy wątpić w prawdziwość wierzenia, które do tej pory nas otaczało, to skąd pewność, że inne jest słuszniejsze?”
Na moment zmiany wyznania ,ludzie są pewni słuszności tego nowego.
Co nie znaczy, że się im kiedyś znowu odmieni.
Znam chyba dwie osoby, które zostawiły katolicyzm na rzecz protestantów.
Może w tych małych zgromadzeniach, ludzie czują się lepiej.
Może ludzie nie czują się tak anonimowo jak na mszach katolickich.
PolubieniePolubienie
Faktycznie moze to byc kwestia poczucia przynaleznosci. To bardzo cenna obserwacja. Dziekuje za wnikliwy komentarz ❤
Czy praktykuje Pani w jakiekolwiek sposob swoja wiare, skoro nie identyfikuje sie z zadna religia?
PolubieniePolubienie
Nie pisz do mnie Pani ,bo się czuje z jak z Klubu Seniora 😁😉
Ja jak to nazywam jestem człowiekiem Księgi.
Poprzez analizę tekstu różnych Świętych Ksiąg próbuje pogłębić swoja wiedzę.
Bo wiara powinna iść jednym krokiem z wiedzą.
W Księgach szukam odpowiedzi na sprawy dotyczące pojęcia Boga.
Jeżeli potrzebuje jakiegoś osobistego doświadczenia duchowości, mam dwa sposoby.
Idę do jakiegoś kościoła (najlepiej pustego) w Gdańsku, mam ich sporo. I tam jakby to napisać -wchłaniam tego jak go nazywam „ducha stuleci”
Od pandemii jednak tego nie robię.
Jeszcze lepszym sposobem jest iść w pustą przestrzeń natury.
Ale już trudno o przestrzeń bez ludzi, samochodów i wrzasków.
Chyba bardziej zawile już nie mogłam napisać 🤔
PolubieniePolubienie
Hahaha wszystko zrozumialam 🙂
Brawo, super! Zycze odnalezienia odpowiedzi przez duze O 🙂
PolubieniePolubienie
Myślę, że także ciekawość jest powodem zmiany religii. Moja znajoma zapisała się do kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, ponieważ ktoś jej powiedział, że tam kobiety to nawet na rękach są noszone, więc ona też chciała 🙂
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Hmm… Myslalam bardziej o osobach gleboko wierzacych w Boga, ktore zmieniaja religie. Ale z ta ciekawoscia to tez interesujace. Ciekawosc na zasadzie jakiejs odmiany, odswiezenia?
PolubieniePolubienie
To nie ciekawość, ale luki jakie ma wiara wpajana od dziecka, nakazują szukać czegoś więcej. Ja zrezygnowałam z katolicyzmu. Obecnie nie jestem w stanie zidentyfikować się z żadną wiarą. I nie sądzę żebym się odnalazła w pełni w jakimś jakby to określić… „nakazie postępowania” z systemem zakazów i obrzędami.
PolubieniePolubienie
Czyli moge rozumiec to tak, ze osoby zmieniajace wiare naprawde wierzą w to, ze ta nowa lepiej ,,wyjasnia” Boga i jego dzialania i intencje?
PolubieniePolubienie
W sumie to ja nie zmieniłam wiary, nie mogłam już po prostu iść „szeroką”, obleganą drogą. Może w pewnym momencie trzeba się odłączyć i szukać dalej na własną rękę, bo czegoś w tych „grupach religijnych” nie daje się odnaleźć, a wręcz jest nam to coś nie tyle co zamazywane, co krzywione.
Wiesz, to ta „owczarnia”, która jest zamknięta w ramki- płot, straszona-wilkiem… a przecież istnieje świat za płotem i jest on ogromny, piękny.
PolubieniePolubienie
Uważam, że ludzie zmieniają wiarę, bo uważają, że ta druga ma więcej sensu, że tamte reguły tworzą bardziej trzymający się kupy obrazek. Zawsze mnie dziwiło, że inni uczniowie w klasie kłócili się z katechetką i próbowali,, zmieniać sobie” jakieś zasady, żeby móc nadal kontynuować bycie wierzącym, ale z zasadami, które im bardziej pasowały. Zawsze mi się wydawało, tak jak tobie, że jak mi nie pasują zasady wiary, to się wypisuję i tyle. Jak można mieć tak silne pragnienie przynależności do Kościoła, że mimo że zasady nam nie pasują, to zostajemy, zmieniamy sobie parę zasad i jest git 🤷♀️ ale wystarczy popatrzeć na USA- tam się tyle porobiło religii w oparciu o Biblię, że głowa mała. I każdemu się wydaje, że to oni zinterpretowali księgę poprawnie. Już samo istnienie tak wielu religii powinno nam dać do myślenia, że nasza religia pewnie nie ma racji, skoro jest 1000 innych. A tak w ogóle, to marzy mi się, żeby religie zamiast skupiać się na tym, co je od siebie wyodrębnia, skupiły się na thm, co mają wspólnego. Bo mają wiele, tylko nie lubią tego podkreślać, bo wtedy zlałyby się w maksymalnie 10 odmian wiary i tyle. I może przestalibyśmy się tak ze sobą kłócić 🤣
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wlasnie to mnie zastanawia, ale chyba nie udalo mi sie tego ubrac w slowa pomimo usilnych prób: czy kiedy dana osoba zaczyna dostrzegac, ze jej wiara nie do konca brzmi sensownie, to czy nie rodzi sie w niej jednoczesnie swiadomosc, ze to bylo nie dosc ze wymyslone, to jeszcze słabo? Nawet jezeli przechodza do innej wiary, ktora ma wiecej sensu, to chyba zdaja sobie sprawe z tego, ze to wszystko wymyslil czlowiek?
Kwestia tego, dlaczego ludzie tak usilnie potrzebuja wiary, to juz inne zagadnienie 🙂
PolubieniePolubienie
No właśnie czasami ludzie mają poczucie, że ta druga wiara ma taki zbiór zasad, że cała życiowa układanka bardziej do siebie pasuje i zaczyna mieć sens. Jakoś logicznie to do nich przemawia. Znam też dwie osoby, które przerzuciły się na inną wiarę, bo ludzie z tej drugiej były bardziej życzliwi i wydawało im się, że ta wiara uszlachetnia czy coś takiego.
A czemu ludziom potrzebna wiara? Może dlatego, że chcemy wierzyć, że nas ktoś nagrodzi po dobrych uczynkach na paskudnej ziemi, może chcemy wierzyć, że nie znikniemy po śmierci, że jesteśmy lepsi od innych, albo lęk przed śmiercią jest tak wielki, że przeczymy istnieniu śmierci? Dla mnie np życie ma tak dużo „zbiegów okoliczności” i przebłysków ze świata niematerialnego, że też wierzę, że coś tam jeszcze musi być- ale niekoniecznie w formie religii, bo te traktuję jako ludzkie przeinaczenia „prawdy”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiarę znajduje się wtedy, gdy się jej nie szuka a najczęściej przychodzi do ciebie w chwili, kiedy to twoje serce a nie umysł, zapragnie oczyszczenia duszy. 😊 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
I to mi sie wlasnie wydaje naturalne. Ale czy wtedy ta wiara splywa na czlowieka w postaci konkretnej religii? A moze to wlasnie w nadziei na odnalezienie prawdziwej wiary ludzie zmieniaja wyznania i sorawdzaja, ktore faktycznie zatrybi?
PolubieniePolubienie
Kiedy umysł jest otwarty i gotowy przyjąć, to i nauczyciel się sam znajduje. To bardzo indywidualna sprawa każdego ale jakże głęboką duchowo. I w końcu warto jest uważnie i z czułością do siebie słuchać uważnie siebie, bo każdy z nas ma wybór i obowiązek dawać sobie szczęście.
PolubieniePolubienie
Czyli moge rozumiec, ze zmiana religii wynika z tego, ze dana osoba czuje dzieki tej nowej wieksza bliskosc Boga?
PolubieniePolubienie
Nie wiem … pewnie tak. Ale religię się czuję samemu. Przychodzi sama.
PolubieniePolubienie
Znam kilka osób które były świadkami Jehowy po czym zmieniły wiarę na Katolicyzm, z tym że w ich przypadku to było, jak twierdzą, przejrzenie na oczy, a dokładniej czuły się oszukiwane i zobaczyły obłudę tego w czym od najmłodszych lat żyli. Nie wiem czy takie zmiany religii to coś nadzwyczajnego, bo jeśli człowiek się gdzieś nie odnajduje to ma prawo, a wręcz obowiązek, szukać dalej…
PolubieniePolubienie
Ale czy decyzja o zmianie religii to nie jest jednoczesnie powiedzenie sobie na glos, ze to i tak jest wymyslone przez czlowieka, wiec mozna sobie wybrac inne?
PolubieniePolubienie
Gdyby ktokolwiek tak myślał to religia nie była by mu w ogóle potrzebna. Chrześcijaństwo ma różne odłamy, więc przechodzenie z jednej religii do drugiej nie jest czymś nadzwyczajnym. A wiara to potrzeba serca i jeżeli gdzieś się źle czujemy to normalne że szukamy dalej.
PolubieniePolubienie
Faktycznie moze tu chodzic o sama potrzebe wierzenia w cokolwiek.
PolubieniePolubienie
Nie w cokolwiek… Bóg jest jeden a kościołów i wyznań wiele.
PolubieniePolubienie
No wlasnie, wyznan jest wiele, a Bog jeden, wiec na jakiej podstawie wybiera sie jedna? Z jakich powodow 😉 Dlaczego ta a nie inna?
PolubieniePolubienie
Podejrzewam że wielu dziedziczy wyznanie, jakkolwiek źle to nie brzmi 😅 Babka katoliczka, matka katoliczka, to i córka, która od małego w tym kościele… A potem to już każdy decyduje czy to jego miejsce czy nie…
PolubieniePolubienie
Wracamy do punktu wyjscia calych moich rozwazan 😦
PolubieniePolubienie
Wbrew pozorom to wcale nie jest taki łatwy temat, a kogo byś nie spytała poda inne powody przynależności do danego kościoła.
PolubieniePolubienie
Bardziej dziwi mnie odchodzenie osób wierzących z kościoła, przez to co robią księża, bo jednak do kościoła chodzi się by spotkać się z Bogiem, a nie dla faceta w sutannie…
PolubieniePolubienie
Moze wiara jest tym osobom obrzydzana przez ksiezy? W koncu teoretycznie reprezentuja oni dana religie, a ludziom nie podoba sie ich postepowanie
PolubieniePolubienie
W dużej mierze z pewnością tak jest. Z tym że mnie księża nie obrzydzili wiary, ale kościół jako instytucję. Bo samej wiary, jeżeli oczywiście jest prawdziwa, nie da sie obrzydzić. I faktem jest że księża, a dokładniej ich haniebne postępowanie, jest przyczynkiem do odchodzenia wiernych z kościoła katolickiego.
PolubieniePolubienie
Im jestem starszy, tym mniej we mnie wiary. W ogóle jakoś nie lubię zakazów i nakazów wszelkich.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja nie mam nic przeciwko zakazom i nakazom, jezeli maja swoje logiczne wytlumaczenie i konkretny, dobry cel. Ale jaki cel maja zakazy i nakazy w religiach? Przeciez to wszystko wymyslili ludzie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W dodatku na swoje utrapienie…
PolubieniePolubienie
Słuchałem kiedyś skeczu Carlina na temat religii. Dotyczy on religii katolickiej al na dobrą sprawę można go określić jako uniwersalny. Otóż wynika z niego, że religia to forma kontroli na wierzącymi. Słuchając tego skeczu, trudno z niektórymi spostrzeżeniami było się nie zgodzić. Tyle, że moja wiara jakoś osłabła przez ostatnie kilkanaście lat.
PolubieniePolubienie
Tez lubilam Carlina i zgadzam sie. Natomiast nie rozumiem tego dysonansu, kiedy ktos uswiadamia sobie, ze jego wiara ma luki, nie uswiadamiajac sobie jednocześnie, ze ta druga tez zostala wymyslona przez czlowieka (co juz samo w sobie powinno obalic idee samej religii) i tez bedzie miec luki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Definitywnie wszystkie mają luki…mają jednak wielką moc polegająca na dzieleniu nas, co powoduje, że luki są mniej dostrzegalne.
PolubieniePolubienie
Moja koleżanka przeszła z wiary katolickiej na protestancką (chodzi do kościoła baptystów). Pytałam ją kiedyś dlaczego. Wytłumaczyła mi, że tam czuje się lepiej, radośniej i przede wszystkim swobodnie. Wiara katolicka większość roku jest po prostu przygnębiająca. Wciąż się umartwiamy nad śmiercią Chrystusa, gdzie baptyści celebrują poświęcenie jakiego dokonał Pan.
Znam też pewnych ludzi, którzy byli katolikami a przeszli na stronę Świadków Jehowych. Tu akurat powodem odejścia od Kościoła Katolickiego było to, że nie mogli dostać ślubu kościelnego. A więc poszli tam, gdzie mogli w wierzę się pobrać.
PolubieniePolubienie
Ciekawe przyklady i o dziwo kazda z tych dwoch decyzji potrafie zrozumiec 🙂 Pomimo ze caly moj wpis wynika z braku zrozumienia haha
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja tam uważam, że Bóg jest jeden, tylko my ludzie dopisujemy mu różne historie zamiast wspólnie wierzyć w jedno jego oblicze 🙈
PolubieniePolubienie
Ja też się z tym noszę już od dłuzszego czasu, chociaż to nie do końca zmiana wiary, bo moja wiara się nie zmienia. Chodzi raczej właśnie o te reguły, zasady, bo myślę o przejściu z katolicyzmu na protestantyzm. Bóg ten sam, wiara ta sama, ale trochę inna tego otoczka, Nie ma spowiedzi, której nie lubię, nie ma komunijnego przepychu, a pastor przynajmniej nie udaje celibatu, bo ma normalną rodzinę. To tylko niektóre z reguł jakie mnie przekonują, ale chyba nie do końca o to ci chodziło.
PolubieniePolubienie
Z moich obserwacji wynika, że kiedy człowiek zaczyna szukać czegoś innego, to ma wątpliwości. Coś jest dla niego niewystarczające. Zdarzyć się może, że znajdzie brakujące puzzle na ten moment w innej religii. Ogólnie, oznacza to, że człowiek jest pełen wątpliwości i nadal nie znalazł swojej ścieżki. Często taka sytuacja jest pierwszym krokiem do wyjścia z religii całkowicie, jeśli procesy w człowieku nie ustaną, jeśli będzie szukał dalej i otworzy się na to, co do niego przyjdzie. Wątpliwości to zwykle ten pierwszy krok… Trudny, okraszony dużymi błędami, ale konieczny. Kupiłam dawno temu mieszkanie obok ewangelików. Dużo rozmawiałam z tamtejszym księdzem. Wtedy właśnie zaczęły się pewne puzzle składać w całość. Nawet myślałam, żeby zmienić wyznanie. Potem jednak jeden krok wymusił kolejny i kolejne wątpliwości. I takim sposobem dziś żyję poza jakimkolwiek wyznaniem. Jednak znalezienie siebie to długi proces, niemożliwy ot tak, za pstryknięciem palca. Wątpliwości zawsze niosą jakąś wartość.
PolubieniePolubienie